odchudzanie z poprzeczkami
srodek i koniec dnia cz.2
przez
w dniu 22-07-2010 o godzinie 18:48 (1100 Odsłon)
jednak wyszlo mi 6 pralek prania,bo zabralam jeszcze szmaty z roboty i przebralam posciel+koce.do prasowania sie nie zabralam,za to jutro,ma padac i dnia mi nie bedzie szkoda.bude posprzatalam,no moze nie na blysk,ale na normalny stan mieszkalny.i potem sie wrzucilam w lazienke na zabiegi wypiekszajace.wygladalo po godzinie jak kuchnia ewcyka po gotowaniu hihihi...na wlosach maseczka,na pysku maseczka,na cielsku kremy ujedrniajaco-wyszczuplajace,w garku z goraca woda czekal wosk...auuuaaa!!!pazury na nozkach i raczkach sobie obcinalam,potem sie woskowalam gdzie sie dalo...ch-olera by to wziela!!czemu to tak musi bolec??taka szczotka a´la ryzowa wymasowalam sobie faldy,ze bylam czerwona jak rak.a efekty?gladka i miekka jestem teraz jak aksamit,buzka pozbawila sie lekkiego podcienia szarosci,wlosy staly sie miekkie i puszyste do tego jakby ich nieco "wiecej"na glowie...postawily sie z wrazenia.hehehe.spod paznokci wreszcie sie pozbylam tych wszystkich przypraw,ktore sie prawie wzeraja w skore i plytke paznokcia,i wyglada okropnie..tak jakbym zawsze miala brudne paznokcie.na zeby dalam sobie tez taki plyn wyjasniajacy i chyba cos dalo,mam takie wrazenienie zebym miala je okropnie zolte,ale jako namietna palaczka osad zawsze jakis jest.no i siedze sobie teraz taka miekka,swieza i pachnaca
na obiado-kolacje zjadlam kielbase z ogorkiem konserwowym,musztarda i tartym chrzanem.i nie mam z tego powodu wyrzutow sumienia...cos nowego...ale wziasc pod uwage moje ostatnie skromne posilki stwierdzilam ze moge sobie pofolgowac.
wody bylo do tej pory jakos malo moze z litr do tej pory.cos sie opuszczam z tymi plynami.dziwne w sumie,bo upaly sa i powinno sie chciec pic.ale ja zauwazam,ze ja zapominam i potem jak sie dorwe kranu to za jednym zamachem wyslepie i calego litra.dzisiaj mialam ochote na drinka jak jechalam do pracy,ale mi przeszlo...szkoda,bo sie juz w sumie duchowo nastawilam ze wrocimy taxikiem do domu.wczoraj na treningu zauwazylam,ze mam krotkie lydki...krotkie w porownaniu do reszty ciala/nog.gdyby mialy normalna dlugosc tobym byla tak z 5cm wyzsza.ciekawostka.przez tyle lat nie zwrocilam na to uwagi.a stalo sie to przypadkiem.na sali sa wszedzie lustra i podczas pewnych cwiczen zauwazylam,ze jakos nie tak mi wychodza.potem porownalam te wlasnie czesc ciala do innych i dziewczyny/babki nawet nizsze ode mnie mialy nieco dluzsze lydki..niby nic,ale zdziwilam sie.nigdy mi to sie nie rzucilo w oczy.trenerka to mi tak mimochodem powiedziala.hahaha pewnie od tego bylo mi potem tak slabo.buhahahahaha.i to by bylo na tyle dzisiaj.