Szaleństwa Wielkiej Dośki
Plany planami a rzeczywistość swoje...
przez
w dniu 08-11-2013 o godzinie 08:06 (1689 Odsłon)
Wczoraj z wielkim zapałem zabrałam się do roboty i...
Nieźle mi szło aż do momentu kiedy poszłam do pracy a tam te moje szczypiorki z którymi pracuję po 16 do kawy wyciągają te swoje i łakocie i cały mój zapał zgasł
Ale wrócę do początku.
Wstałam rano i zrobiłam kawusię, wyprawiłam swoich do przedszkola i pracy, następnie usadowiłam się wygodnie przed komputerem, zalogowałam się po długiej nieobecności i pełna zapału i pozytywnej energii postanowiłam jeszcze raz spróbować. Zjadłam lekkie śniadanie, później troszkę poćwiczyłam. 8 min abs, ramiona, pośladki. Ciężko mi to szło bo od dawna się nie ruszałam, ale myślę, że z czasem pójdzie mi lepiej. Potem przygotowałam sobie jedzenie do pracy, czyli bułka z szynką, papryką i pomidorem plus jogurt z musli. Do przegryzania zabrałam sobie dwa kawałki macy.
I tak miało zostać do wieczora. ale... zawsze jest jakieś ale. Dziewczyny przyniosły rureczki z jakimś pysznym i słodkim nadzieniem. nie były duże i zjadłam 5 albo 6. Bardzo słodkie i miały chyba milion kalorii jedna. Ale to jeszcze nie koniec. Bo gdyby na tym się zakończyło to dramatu by nie było. Jak wróciłam do domu po 20 okazało się, że moja teściowa posłała m obiad. I oczywiście nie mogłam się powstrzymać więc zjadłam kapustę z ziemniakami i boczkiem plus 3 klopsiki smażone.
Fajnie prawda??
Ale to jeszcze nie koniec. Znalazłam jeszcze czas i miejsce w żołądku na 2 parówki z chlebem. Ale żeby było ciekawiej na sam koniec jak już się ogarnęłam do spania, uraczyłam się ciepłym kakałkiem.
No i poszłam spać. Ogromne poczucie winy nie pozwalało mi na spokojny sen a zgaga pali mnie do teraz
Dzisiaj zaczynam jeszcze raz. Mam za sobą lekkie śniadanie i kawusie.
Zobaczymy