To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Aloha!
Jestem tu nowa i wypada mi się przywitać, więc witam się i kłaniam wszystkim Forumowiczom. :)
Już od dłuższego czasu dość bacznie przyglądałam się Waszym poczynaniom z pozycji obserwatora i muszę powiedzieć, że to co tu wyprawiacie jest NIESAMOWITE! :). Tyle pozytywnej energii, samozaparcia i zapału. Aż ma się wrażenie, że te wszystkie kilogramy jakoś tak same znikają w zupełnie magiczny sposób:)
Wylądowałam na tym forum z następujących powodów:
a) pokulałam się po równi pochyłej aż do mojej obecnej wagi - jakże imponujących 86 kilogramów i wyhodowałam basior na miarę swoich możliwości (mam nadzieję, że nie udowodnię sobie, że potrafię wyhodować większy :P )
b) dojrzałam (po raz X, gdzie X jest baaaardzo duża liczbą) do wzięcia się za siebie
c) potrzebny mi bacik oraz wsparcie tych, którzy rozumieją co znaczy bezustanne zmaganie się z nadwagą (to znaczy, yyyy, tego, no.... chciałam napisać otyłością).
Teraz może jeszcze parę słów o tym kim Tłustostan jest. A co sobie żałować będę.
Otóż, mam 27 lat i prawie zawsze byłam gruba, co najmniej grubawa, choć i zdarzały się momenty kiedy było całkiem nieźle. Moja waga lubi wahania +/- 10 kilo, ale w ciągu ostatnich 2 lat tak się jej optymistycznie wahnęło, że poszła w górę o prawie 20. I tak już została i dobrze jej z tym, a ja się męczę. Cierpię na zupełnie przyziemne przypadłości jak np. zanik szyi, rozrost podbródków (tak, mam więcej niż jeden) w postępie geometrycznym, przerost opony, fafułowaciznę policzków (przypadłość znana u wykastrowanych kocurów)..., a ostatnio zamiast pupy zauważyłam w lustrze kuper. Ech..,
W zasadzie to pewnie nie byłoby problemu, gdyby nie to, że uwielbiam jeść (niestety absolutnie wszystko - od selera naciowego po kiełbachę z grilla i niestety w ilościach zazwyczaj ponadprzeciętnych), ale to jeszcze nic, ponieważ kocham gotować. Gotowanie idzie mi na tyle dobrze, że wszyscy trafiający na mój wikt chcę więcej i więcej, w związku z czym tyją. No i tak poza sobą upasłam również moją Drugą Połowę, naszego kota i o zgrozo żółwia (ale ten to ma dobrze, bo na zimę hibernuje i chudnie).
Na koniec chciałam tylko powiedzieć, że dziś zaczynam kolejną w moim życiu dietę. Tym razem jest to Protal. Trochę trudno mi jest sobie wyobrazić, życie bez warzyw i owoców przez te pierwsze kilka dni (planuję 7, ale ile się uda tyle będzie). Muszę się przyznać, że wczoraj rytualnie wchłonęłam całą zieleninę i surowiznę warzywno-owocową, znajdującą się w promieniu 2 kilometrów ode mnie.
Ok, dość bzdur! Zaczynam dietę. I proszę o choćby trochę kciuków do trzymania. :)
Pozdrawiam :)
13 lipiec 2009-luty 2010 88-->65,8 pół roku spokoju, a potem zdradzieckie jojko i... 2 styczeń 2011--> do mety
https://forum.jestemfit.pl/c...czesc-1-a.html
Hej Piękne Lachonki , u mnie dziś rano 62,2kg codziennie się ważę bo nie mogę uwierzyć że mam wagę najniższą od kiedy byłam na Dukanie i to bez Dukana :) Jednka dieta 5 garści działa ;) mało, często, a wszystko ;) Pozdrawiam.
Hej dziewczęta!
co tam u Was slychać?? Jak się macie?
JAK KTOŚ CHCE SZUKA SPOSOBÓW, JAK KTOŚ NIE CHCE SZUKA POWODÓW
Ech mrech... dobrze żarło i zdechło, a właściwie dobrze żarło i utyło rzec by się chciało. W dwa lata po spektakularnym, jak na moje warunki, schudnięciu wracam z pouszczoną głową i podkulonym ogonem. Niepostrzeżenie wróciłam do stanu, a właściwie Tłustostanu. Może nie aż tak bardzo jak w przełomowym 2009 roku, ale już jestem u progu i jeśli teraz nie powiem dość! Basta! i się nie ogarnę to dość szybko w tym Tłustostanie wyląduję na nowo.
Ogłaszam zatem wszem i wobec, że Tłustostan is in da house. Tłustostan będzie zrzucał i chudł i spowiadał się z postępów. Spodziewajcie się mnie tu częściej albowiem będę się kurczyć. To już postanowione![]()
13 lipiec 2009-luty 2010 88-->65,8 pół roku spokoju, a potem zdradzieckie jojko i... 2 styczeń 2011--> do mety
https://forum.jestemfit.pl/c...czesc-1-a.html
Jak wszystko ostatnimi czasy, zrealizowanie zamiaru pozbycia się jojo spędza mi sen z powiek, choć niekoniecznie prowadzi do działań konstruktywnych. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jakaś zupełna inercja mnie złapała i jedyne co chętnie bym robiła to spanie. Spać, spać, spać! Doszliśmy z Szacem do wniosku, że może w końcu należałoby nam się raz a dobrze odpocząć. Bo nasze najdłuższe wspólne wakacje (innych nie miewamy) trwały cztery dni i miały miejsce lat temu bodaj trzy i pół, albo jakoś w tych okolicach. Zaczynamy zatem od dawki należnego odpoczynku, który zaserwujemy sobie już za 5 dni.
Przez wakacje mam nadzieję porozmyślać nad strategią gubienia kilogramów. Bo to, że ruch to wszyscy wiemy i już się ruszamy, ale do tego trzeba się jakoś odżywiać racjonalnie. A ja nie mam pojecia jakie sobie wytyczne dać, czego sobie odmówić, na czym zaoszczędzić. Jedno jest pewne - liczenie kalorii u mnie się nie sprawdza, bo po jakimś czasie sobie popuszczam i okazuje się, że przekraczam dopuszczalne normy, bo np. wkrada mi się ciastko albo czekolada...
Ostatnio odchudzałam się dukając i przyznam, że reżim jaki sobie narzuciłam bardzo mi służył. Dużo się nasłuchałam o dukanie i tak jest to kontrowersyjna dieta, nie dla każdego, ale mnie się w człowieku nic nie popsuło (sprawdzałam), skutki uboczne były niewielkie, a ja zadowolona, bo i efekt był. Ale prawdę powiedziawszy wiem, że trudno byłoby mi drugi raz wykonać tę samą robotę wiedząc na co się porywam. Choć chyba w końcu stanie na dukanie, ale w wersji mniej hardcorowej... Ło matulu, jak ja nic nie wiem! Choć nie, wiem! Przede wszystkim za dużo gadam, za mało robię. Muszę z tym natychmiast skończyć, bo przecież do niczego to nie prowadzi. A chciałoby się mieć sylwetkę osy (ze względów obiektywnych nieosiągalną, ale pomarzyć zawsze można).
Tak patrzę na moje zdjęcia z okresu po zrzuceniu i oczom nie wierzę, że ja to ja, a jak mi się przypomni, że jeszcze wtedy miauczałam, że nadal jestem gruba, to rączki mi opadają.
Ale nic to! Teraz robię sobie rozgrzewkę przeddietową i daję czas na oststeczne przemyślenie i zaplanowanie. Podobno tak się nie robi, bo co masz zrobić jutro zrób dzisiaj, ale na mnie to nie działa. Mogę być spontaniczna, ale z tego spontanu to najczęściej guzik wychodzi. Ja po prostu mam kontemplacyjne podejście do spraw dla mnie ważnych i to mi służy. Tego się będę trzymać.
13 lipiec 2009-luty 2010 88-->65,8 pół roku spokoju, a potem zdradzieckie jojko i... 2 styczeń 2011--> do mety
https://forum.jestemfit.pl/c...czesc-1-a.html
Witaj koleżankopora wrócić, od kilku tygodni dojrzewałam do faktu że mi d*pa urosła i że czas coś z tym zrobić, jak tam u Ciebie?? widzę po paseczku że za dużo do Ciebie nie wróciło w przeciwieństwie do mnie, aż wstyd pokazywać się z taki wskaźnikiem wagi no ale jak nie przeprowadzę terapii wstrząsowej to nic na mnie nie podziała
jestem właśnie po grillu, z którego wyniosłam jedną kiełbaskę, garść chipsów (i tu nie jestem zadowolona, ale lepiej garść niż pół paczki) , i 3/4 puszki piwa
mam nadzieję że jeszcze tu zaglądasz, pozdrawiam
halo jest tu ktoś?? potrzebuje Waszego wsparcia...![]()