No, to zaczynamy
Meandmyself pisze:
Tylko ze tak: akcja na troche innych zasadach. Dokladnie za 2-mce (21-go lipca)
NOTTA WYCHODZI ZA MĄŻ
i ona (a my razem z nia) postanowilysmy ze w ciagu tych 2 miesiecy bedziemy realizowac te postanowienia ktore zawsze zakladalysmy sobie 'do komunii chrzesniaka', 'do lata', 'do swiat', 'do 30tki' (ja mialam takie) czy tez 'od nowego roku' - ale w koncu nic z tego nie wyszlo. Dlaczego? Bo nie realizowalysmy tego co sobie zamierzylysmy. Mialysmy wizje koncowego efektu, ale czy kazdego dnia moglysmy sobie powiedziec: 'dzis zrobilam to i to i te rzeczy przyblizyly mnie tak i tak do danego celu'? Watpie. Ja np. zapisywalam sie na akcje i w ciagu tygodnia nie robilam nic, a dzien przed wazeniem panikowalam i mialam wyrzuty sumienia ze nic nie zrobilam. Nie mowie przez to, ze sama idea akcji jest zla - jest super! - ale nieodpowiednie bylo moje podejscie do niej.
Dlatego ja proponuje zebysmy przez nasze 2 miesiace skupily sie bardziej na systematycznosci. Notta ma plany glownie dotyczace zalozen co bedzie robila (lub nie) dzien po dniu (mozecie sprawdzic u niej na watku), na plany Rejazzka jeszcze czekam, jesli chodzi o mnie, to sa to glownie rzeczy za ktore chce sie zabrac, ale ciagle odwlekam 'zaczne jutro'. Nie ma jutro. Jest dzis. Dzis to zrobie. Bo nie chcemy sie obudzic za nastepne pare lat z reka z nocniku myslac: kurcze, jakbym wtedy zaczela, to od paru lat bylabym zgrabna i szczupla, pelna zycia i energii laska...
No wiec plan jest taki: miejmy cele, ale miejmy tez plan co robimy kazdego dnia. I to z wykonania planu rozliczajmy sie na forum. Co Wy na to? Bo ja mam takie wrazenie, ze czasem czekamy na te 'wielka motywacje' i jak przyjdzie to robimy 'wielki makeover', swietnie nam idzie ... a pozniej przychodzi taki dzien ze nam sie nie chce, i ten dzien trwa i trwa, a pozniej zapuszczamy sie na nastepne pol roku, jojujemy itd... Ja chce zrezygnowac z tego czarno-bialego myslenia, ze albo swietnie mi idzie i dieta na 100% i dwa spiningi na dzien itp, albo nic i jestem nic nie warta, nic mi nie wychodzi, i gnije przed telewizorem z pizza. Nie, w takich momentach bedziemy sobie myslec: 'czuje sie zle, nie mam energii i moja wieka motywacja wydaje sie dzis nic nie warta, mialam plan, ale nie czuje dzis ze moge go zrealizowac w 100% - jaka jest najmniejsza rzecz, jaka moge zrobic, ktora przyblizy mnie do celu?'. I niech bedzie to 15 min spaceru, 10 brzuszkow, pomalowanie paznokci - cokolwiek co nie pozwala nam sie zsunac w myslenie 'znowu zawalilam'. I to bedzie sukces tego dnia! Prawdziwy sukces pokazujacy nam ze nie jestesmy w szponach naszego 'braku motywacji' czy humoru, ze to my kierujemy naszym zyciem.
No więc:
Zgłaszamy się do czwartku podając swoją wagę i cel do 21 lipca.
Potem wklejamy w PIERWSZYM SWOIM poście (edytując go) swój plan na najbliższe 2 miesiące w wersji dzień po dniu - możecie na razie na krótszy okres, ważne, żeby to potem dopisywać.
w każdą środę podajemy wagę oraz punkty, które same sobie przyznajemy w skali 0-7 czyli za każdy poprawny dzień przyznajemy sobie 1 punkt.