Mam dziwny dzień. Jedzeniowo bardzo fajnie, zrobiłam nawet parę ważnych rzeczy ale nie tych najważniejszych. Czuję się bez energii i ochoty na nic ale mimo to siedzę i robię, co nie co. Terapia pomaga, bo robię mimo iż najchętniej przykryłabym się kocem, włączyła film, by się zagłuszyć i przeleżeć cały dzień. Ale próbuję jakoś ogarniać rzeczy i jako tako idzie.
Chyba ludzie zrobili postanowienia noworoczne, bo chciałam się na jutro na siłownię zapisać i nie było miejsc. Więc zapisałam się na środę i czwartek. W piątek przyjaciółka bierze ślub to nie będzie sportu. Rano do urzędu, potem na cmentarz, by złożyć kwiaty na grobie rodziców (podobno w Niemczech tak się robi), do domu a potem na pyszne jedzenie.