calkowicie zgadzam sie z wypowiedzia poprzedniczki, nic chyba wiecej nie dodam
nie bubaj kochana, jutro dolek napewno minie![]()
calkowicie zgadzam sie z wypowiedzia poprzedniczki, nic chyba wiecej nie dodam
nie bubaj kochana, jutro dolek napewno minie![]()
Dietkowo dola nie ma... Dieta, nawet lepiej niz sie moglam spodziewac... Do tej pory na liczniku jakies 350 kcal... Wczoraj bylo jakies 1100, czyli tez bez dramatu... Dolek jest i to megasny, ale przez tzw. zycie :\
Nie moge sobie sama ze soba poradzic... Nie wiem... Nie umiem i juz... Wczoraj pol nocy ryczalam... Dzis od ranca podobnie... A na 15 do pracuni, a wygladam jak idz stad i nie wracaj...
Dolek zaczal sie pojawiac wczoraj w pracy... Praca z ludzmi umie dac w kosc... Wiecie, wielu ludziom sie wydaje ze bycie kasjerka w castoramie, to nic rewelacyjnego... Moze i nie jest to szczyt marzen, ale mnie sie moja praca podoba i daje z siebie wszystko... Nie placa mi na akord, wiec nie robie wiochy, takiej jaka zdarza mi sie obserwowac jako klientka w zabkach, biedronkach czy innych tescach... Traktuje kazdego z uwaga i przestrzegam procedur, ktore w casto sa niezwykle konkretne... Pewnych spraw nie moge przeskoczyc... Ale ludzie, ktorzy tam robia zakupy nie rozumieja tego...
Mialam wczoraj pecha siedziec caly czas na kasie, ktora przez wszystkie dziewczyny jest najbardziej unikana, bo jest na niej najwiekszy ruch... A do tego jak na zlosc co chwile cos sie dzialo, co mnie rozkladalo na lopatki... Brak kodu na towarze - telefon na dzial, zdobycie kodu... To trwa, tym bardziej ze telefony i doradcy sa stale zajeci... i od razu, ze to moja wina... W miedzyczasie problemy z kartami kredytowymi... Jak karta nie ma podpisu, to musze (zgodnie z prawem bankowym) prosic o okazanie dokumentu ze zdjeciem i podpis na karcie... Kolejne awantury... Do tego klient nie moze placic nie swoja karta... A jak przychodzi facet i chce placic karta zony, to kto winien? Oczywiscie kasjerka jest suka i do tego wredna jedza, ze nie chce karty przyjac... I znowu moja wina... Pozniej po pracy Mlody mnie jeszcze wyciagnal do tesco po jakies kable... Wiec mu mowie, ze nie ma w domu niczego do picia - mineralka sie skonczyla i jego syrop malinowy z lipa tez, wiec moze od razu by tak kupic wode i sok... Oczywiscie zle, bo kupi sie jutro, albo w sobote, bo pewnie jeszcze jest, tylko zapomnialam, ze lezy w lodowce albo w szafce jakas woda... On wie lepiej... Znowu moja wina, ze sie czepiam... Pozniej w drodze do domu wlaczyl muzyke na caly regulator, bo tak chcial... Ale kiedy on ma gorszy dzien, to zadba o to, zeby bylo tak jako on chce... I jeszcze bardziej sie rozzalilam... W domu Mlody zasiadl do kompa a ja musialam isc do kuchni.... W sumie moze i nie musialam... Nikt mi nie kazal, ale on byl w pracy od 8 do 20 i wiedzialam, ze tez jest zmeczony, wiec chcialam muz zrobic kolacje i stoje przed lodowka i pytam co zje i daje mu kilka propozycji a on mnie rozwalil tekstem: "Zrob cokolwiek". To mowie, robie kanapki, a On : "Znowu kanapki?!!", "Nie chce kanapek, cos innego mi zrob"... Cisnienie mialam chyba wyzsze od jakich kolwiek przyjetych standardow... Masakra... Pozniej chcialam sie mu wyzalic, a on mi przerwal, ze on ze mna nie moze rozmawiac, bo sie nie da... I ja w ryk... A on nie znosi, kiedy sie maze... I sam zrobil sie nieprzyjemny i jeszcze bardziej mnie prowokowal do placzu... Pozniej byl zly, ze mu nie daje spac, bo placze... Pozniej zly, ze chce sie przytulic... A rano byl zly, ze sie nie wyspal... Znowu moja wina... A po jego wyjsciu zagladam na internet... Chcialam wejsc na NK, a w propozycjach Opery pokazuje sie profil pewnej dziewczyny, jako strona z NK ostatnio odwiedzana... Z ta Ania jest dosc dluga historia... Poznali sie zanim zaczelismy z Mlodym byc razem, ale cos wtedy iskrzylo, tyle ze ona jest z Czestochowy az, wiec nic im nie wyszlo... Od tamtej pory regularnie widze, ze odwiedza jej profil i oglada jej fotki a ja nie umiem sobie z Tym poradzic... Bo widzialam jej zdjecia i jest sliczna, drobniutka i zgrabniutka... A ja sie ciagle odchudzam i czuje sie wielka... I tak ciagle mysle po co on jej fotki oglada... A dzis tak mnie to ruszylo, ze nie moglam sobie znalesc miejsca... I tak to wszystko razem do kupy polaczyc i wychodzi moj mega dolowaty nastroj... A do tego jeszcze mam niedosyt co do naszego pozycia i ja juz sama nie wiem co mam myslec... Chyba jestem po***na... Nie chyba, ale z cala pewnoscia...Co ja mam robic?
Nigdy się nie poddam... Upadam, ale zawsze wstaję... W końcu jestem wojownikiem!!!
tu jestem: Huston, mamy problem... - Grupy Wsparcia Dieta.pl
[/url]
@ mam miec dopiero za jakis tydzien, wiec to chyba za wczesnie na PMS?![]()
Nigdy się nie poddam... Upadam, ale zawsze wstaję... W końcu jestem wojownikiem!!!
tu jestem: Huston, mamy problem... - Grupy Wsparcia Dieta.pl
[/url]
Loluś wiem, że Ci nie wesoło, ale usmiechnij sięFak ludzie potrafia byc okrutni, a w hipemarketach przechodzą samych siebie. No a niestety najbliższy kontakt maja z kasjerkami i to na nich się wyżywają. Pomimo iz to nie ich wina. A wczoraj widze , że Cie prześladowała złośliwość rzeczy martwych;/ Pomyśl sobie, że skoro wczoraj było tak fatalnie to dziś będzie lepiej! Ale niestety w kwestii wieczoru przy lodówce i robieniu kolacji dla Twojego faceta Cię juz nie pociesze
Nie popieram, jestem totalnie przeciwna. Kochana też bylas w pracy, też byłas zmęczonani w dodatku miałaś zły humor. A i jeszcze Twój facet dolewał oliwy do ognia, więc Po przyjściu to Ty do wanny powinnaś iśc a nie do kuchni robić mu kolacje!!!! A ten jeszcze nie dośc, że przed komputerem to marudzi. No nie no, ja wiem bo juz pisałas o tym, że chcesz, ale przyzwyczaisz sobie go tak i będzie tragos na przyszłość! jak jest głodny to niech sobie zrobi. ma dwie rączki to co za problem. byc może w tym momencie też dolalam oliwy ale wybacz Lola, musiałam to powiedzieć
To, że nie lubi jak się mażesz to akurat oni tak mają, bo nie potrafią zakumac co nam jest, kiedyś mi to mój S. próbowal wytłumaczyć, bo ja tez się maże o wszystko jak nienormalna;/
Co do tej dziewczyny, to może zagląda, bo jakoś sobie ją zapamiętał jako pewna siebie, niezakompleksioną itp. Kochanie walcz o swoje, swoje lepsze samopoczucie i wymarzoną wagę, ale musisz być pewniejsza siebie. To strasznie męczy (zwłaszcza pleć brzydką) jak non stop się użalamy nad soba, że za grube, że inne to maja lepiej, bo moga tyle zjeśc i nie tyją. A prawda jest taka, że im się czasem podoba nawet bardziej zaokrąglona kobieta, ale PEWNA SIEBIE I SWOJEJ WARTOŚCI! Mam nadzieje, że mu nie jojczysz, że gruba jestes itd. Jeżeli tak to spróbuj w inna stroneschudniesz troche, zauważysz różnice, to mu to powiedz, pochwal się napinając dumnie jak paw. Z pozyciem wydaje mi się ( z mojego doświadczenia
) że to też kwestia tego jak my się czujemy. Jeżeli podobamy sie sobie i jestesmy pewne siebie to o wiele jest lepiej w łózku. A nie tylko, żeby odwalić i z głowy
przynajmniej u mnie tak to funkcjonuje( hihi dobrze, że ta dieta moja trwa i chudne;D) i z tego co rozmawiałam z koleżanką to u niej tez. Spróbuj
Głowa do góry, i nie smuc się już bo mi przykro;( będzie dobrze, a w związku przeciez tez nie zawsze jest kolorowoBuziakiiiiiiii TAKIEEEEE wielkie;*
Lolek, za dobre masz serducho. Za bardzo dogadzasz Mlodemu i sie po pierwsze rozbestwil a po drugie chyba za malo sama zwracasz czasem uwage na swoje wlasne potrzeby, no i moze sie przyzwyczail ze ich nie masz??
wez gada na przetrzymanie.
a o pannie annie poprostu pogadaj prosto z mostu.
ja bym tak zrobila, bo bym na bank nie zdzierzyla.
tyle ze i chyba az tak bym soebie nie wziela jej do serca.
Znaj swoja wartosc i prezentuj ja dumnie! Glowa do gory, cycki do przodu!
WIECEJ CZASU I UWAGI DLA LOLI!!!!!
(jest jedna rada na fochy facetow> nasze fochy. O!)
Eh... Chyba jest tak, jak mowicie... Ale juz wczoraj udalo nam sie wieczorkiem porozumiecI sprawy wracaja do normy
Kocham Go najmocniej jak tylko umiem... I czasem moze az za bardzo...
Dietkowo jest swietnie, nie przekraczam 1000 - 1200 kcal
Wczoraj
- owsianka (50 platkow, woda i 30 ml mleka)
- salatka z 2 pomidorkow, 3 pieczarek i 60 g sera zoltego (light)
- 50 g orzechow wloskich
Dzis:
- taka sama owsianka jak wczoraj
- kawa (bez mleka!!! 8) )
Co bedzie dalej, zobaczymy... Dzis w planach wyjazd na wies, do rodzicow MlodegoMoze byc rzez niewiniatek... Bo w planach piwkowanie i grilowanie, za zalegle imieniny i urodziny tescia....
Trzymajcie kciuki...
Madzia, Bride, Marta... Mowilam Wam juz, ze jestescie THE BEST?? Nie??
JESTESCIE THE BEST!!![]()
Nigdy się nie poddam... Upadam, ale zawsze wstaję... W końcu jestem wojownikiem!!!
tu jestem: Huston, mamy problem... - Grupy Wsparcia Dieta.pl
[/url]
yyy mówiłas mówiłas, ale możesz to mówic nawet codziennie
![]()
Niunia masz wiadomośc na privbuziakiii
hEJ HO!
Ciesze sie ze nastroje zwyzkowe
i ze dieta znizkowa
nie szalej zbytnio na wyjezdzie , bo potem do spowiedzi trzeba, a i pokuta moze byc tu sroga :P
Zgadzam sie z Madzia: tak nam dobrze, tak nam mow
buziaczek!
Loluś jak tam wyjazd? I jak z Młodym? doszliście już do konsensusu??Juz wszysko ok?
U mnie sukces nie zjadłam dziś drożdżówki, hihi, masakra co ja już plote;/ od tej diety to mi się w głowie przewraca
Buziakiiii
Coz... To juz rodzaj tradycji, ze u tesciow jem bez pamieci...
Zaczelam u nas w domku wczoraj grzecznie, troszke odchudzonej owsianki Loli... Ale pozniej to byl juz dramat....
Na obiad skrzydeko bez skory (pieczone) z surowka z kapusty i marchwii i mizeria...
Pozniej lod Big Trio (ze wszystkich opcji - najmniej kaloryczna - 1oo kcal/szt.)
Pol kawalka sernika
wisnie z kompotu
piersi kurczaka w panierce (1/2 piersi)
platki fitness (spora miseczka)
Masakra!!!!
Dzis tylko moze byc lepiej...
Choc sniadanko bylo dosc obfite...
- jajo
- platki fitnes
- kawa z mlekiem
Zaraz ide karmic kocieta... Jest ich piec, sa cale czarne i maja niecale 2 tygodnie... Pozniej je obfotografuje i wkleje jakies foteczki...
Z Mlodym duuuuuuzo lepiej... To chyba faktycznie byl zlosliwy atak PMS, bo juz jest jak reka odjal...![]()
Nigdy się nie poddam... Upadam, ale zawsze wstaję... W końcu jestem wojownikiem!!!
tu jestem: Huston, mamy problem... - Grupy Wsparcia Dieta.pl
[/url]