U mnie z księżycem podobnie jak byłam na chodzie on był za drzewami, a później ja padłam. Może w przyszłym wcieleniu obejrzę zaćmienie.
Dzisiaj bardzo pracowicie spędziłam poranek. Obcięłam trzy wierzby i jedną dużą krzewuszkę. No bo już mi do domu wchodziły, a wierzby splotły się gałęziami. Zjadłam obiad. Monka uważaj bo wegetariański. No mam daleko do sklepu i wyjadam wynalazki. Zrobiłam leczo "na winie" i polałam nim makaron z mąki z grochu.Wyszło smacznie.
Teraz mobilizuję się do koszenia bo trawnik wysechł, a jutro ma być znowu burza.
Grażynko księżyca nie podziwiałam, ale w czasie ulewy na tarasi obie z koleżanką podziwiałyśmy łańcuchy deszczowe. Było cudnie. Srebrzysty o grubych oczkach łańcuch i biało przezroczysta woda przeplatająca się między ogniwami.Ciepło, pachniała kora i tłem była soczysta zieleń.Dzięki za pomysł z łańcuchami.