Cześć dziewczynki.Ja wczoraj pozwoliłam sobie na bardzo dużą dawkę Netflixa.
Obejrzałam film Dwóch papieży i bardzo mi się podobał.Oskara bym dała za scenariusz.Aktorzy w porządku ale po prostu tego filmu się słuchało.Byłam ciekawa bo osoby o dość skrajnie dalekich rejonów od klerykalizmu i Adam Szustak mieli o nim dobre zdanie.Film dla mnie o ludziach , o skomplikowanej i zróżnicowanej drodze i poszukiwaniach Boga, o ludzkich no nie agitacyjny, nie panegiryk.
Chociaż ja odbierając w dużym uproszczeniu Benedykta XVI tak się zawstydziłam swojego spojrzenia krytycznego jak ten turysta na ulicy który podsumował bez zastanowienia " ten nazista".
No dla nas Polaków po pierwsze nie był" naszym" papieżem po drugie był Niemcem , a to też nie sprzyja specjalnie lubieniu.
Ale film taki dający refleksje, ciekawy i o Argentynie, ojczyźnie Franciszka się więcej dowiedziałam i o jego życiowych wyborach.No naprawdę taki film to noże głupie porównanie to jak okres w naszej polskiej piosence kiedy teksty piosenek pisane były przez Młynarskiego, Osiecką.Liczyła się treść czasami dawała 70 czy 80 % całości.Melodia i tzw wykon zwłasza u Młynarskiego były nieistotne.
Dzisiaj muszę nadrobić wczorajsze netflixowanie i pouczyć się angielskiego i posprzątać bp jutro mam księdza po kolędzie.Mam dużą nadzieję, że trafię na jednego z dwóch pomagających u nas w parafii w kolędowaniu księży pracujących na Ukrainie.
Zdróweńka życzę.Sorry że tak okołokościelnie mi dzisiaj wyszło, ale akurat przeżywam ten film.