Moje Szczęścia padły na posłania po deszczowym pobycie w wolierze. Wróciłam dopiero o 20. Browni sama wskoczyła do kontenera, a Kasia i Szarlotek normalnie mi się w ramiona rzucili jak przyszłam ich zabrać pod dach. Niestety ucywilizowałam moje koty.Takiego szczęścia, że jestem i , że są w mieszkaniu dawno nie widziałam.
Słucham sobie Radia Złote Przeboje popijam Warkę, a moje trzy pyszczki leżą na posłankach obwąchanych, udeptanych, omruczanych.To cudna chwila. Za oknem pada, nie mogę moich cywilizowanych kotków skazywać na wygnanie. Wolę już do września spać po 4 godz.
Dobrze, że dzisiaj nie uciekłam z pracy ( w piątki przemyka się u nas na to oko) bo za 3 min14:00 kurier przywiózł sadzonki jałowca i rozchodnikow. Jak by przestały do poniedziałku byłoby krucho. Ale za to weekend mam bardzo pracowity.
Wiecie jak dzisiaj patrzyłam jak one w niewoli , za kratami to bliska byłam otwarcia furtki. Ale tu chodzi o ich bezpieczeństwo.



Wysłane z mojego SM-J510FN przy użyciu Tapatalka