Może tytuł postu sugeruje lekkie zrezygnowanie, ale jak tu wierzyć w siebie, gdy wysiłki prowadzone "od zawsze" dają zerowe, a raczej ujemne efekty w bilansie "ogólnożyciowym"... Co więcej, ostatnio rozmawiam z siostrą męża o różnych formach aktywności fizycznej, a tu teściowa podsumowuje: "no tak, co roku we wrześniu słyszę to samo..." i odchodzi bez zainteresowania...
Ale spróbujmy... Jak zawsze początki ambitne. Wchodzę po długiej