Wczoraj osiągnąłem pierwszy kamień milowy mojej diety czyli 130.0 kg. Nie jest to może bardzo znaczący moment ale jak to się mówi najdłuższa drogę zaczyna się od pierwszego kroku a tu już mam za sobą kroków kilka. Na pasku własnie znowu zabrakło dziurek i muszę dorobić kolejne by mi spodnie nie spadały. Może na co dzień nie widzę takich spadków ale takie okazje dają świadectwo realnych zmian. Na szczęście wciąż nie mam problemów z utrzymywaniem samej diety co
Ciałko spada w założonym spokojnym tempie. Oczywiście chciało by się takie tempo jak za pierwszej diety jeszcze nie na dieta.pl kiedy tygodniowo spadało po 1.5-2 kg ale skończyło się takim jojo ze wstyd A i problem z samą dieta są mniejsze, człowiek zje, wypije i nie ma poczucia winy z pełnego brzuszka A i optymizm większy z powodu wiosny i słońca.
Powracam, z nową determinacją, nową dietą i większym doświadczeniem Nowa dietę zażywam już o 5-6 tygodni ale dopiero teraz mam pewność że optyczne spadki u znajomych i założenie mniejszych spodni to trwała tendencja . Mam nadzieje że się uda tym bardziej że założyłem 2-3 letni plan wyjścia na prostą. Żadnych głodówek, użerania się z wagą 2 razy dziennie itp. Waga ma sama spadać a ja mam jeść tak by być najedzonym