To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Witam ponownie :)
Nie bylo mnie tutaj dlugo, chociaz codziennie o Was pamietalam, no, prawie codziennie ;)
Przyczyna mojej nieobecnosci byla bardzo prosta - nie mam czasu.
Dieta.pl potrafi byc strasznym zlodziejem tego wlasnie czasu. Ciagle czulam sie w obowiazku wpasc do kazdego, poodwiedzac, poczytac co slychac. No bo jak ja nie odwiedze, to ludzie o mnie zapomna i tez mnie odwiedzac nie beda ;)
Takze proponuje cos innego, dla tych z nas ktore juz sa po 40 i ktore bardzo, ale to bardzo chcialyby odwiedzac to strone a jednoczesnie nie maja na to czasu - wspolny watek odchudzaniowy.
Piszmy tutaj o odchudzaniu - co robimy dobrze, co robimy zle, jakie mamy sukcesy, kiedy padlysmy.
Przestaje prowadzic watek, ktory mam w podpisie. Pozostawie go jeszcze na troszke, gdyby ktos mial problemy z przypomnieniem sobie kto to ja jestem.
Nie bede zagladala Waszych domkow - lubie Was wszystkie bardzo, ale to ponad moje sily.
Mam nadzieje, ze moj pomysl spodoba sie niektorym i ze ten watek stanie sie glownym watkiem Odchudzania po 40.
Pamietajcie, to nie jest moj domek, moja komorka, moj watek.
Teraz juz o odchudzaniu. Ciagle mam koszmarny balast do zwalenia.
Zaczynam na powaznie liczyc kalorie. Zapisywac wszystko co zjadam w ciagu dnia. Daje sobie na to dwa tygodnie, wtedy zrobie balans i zobaczymy z czym mam najwieksze problemy. Z podjadaniem wieczorem juz sobie chyba poradzilam, wiem ze moim najwiekszym wrogiem bedzie alkohol wypijany czesto popoludniami. Jest tak goroco, ze kiedy zajdzie slonce to az sie prosi o lampke Chardonnay lub lodowata Margarite ;)
Calkowicie popieprzona przemiana materii i odchudzanie od lat, to jest zle!
Ze tez przed laty nikt mi nie powiedzial, ze jesli sie bede glodzila to w konsekwencji przytyje...
Hurra, dzisiaj jestem szczesliwa, ze moj watek nie jest straszni dlugasny, wydaje sie, ze ocaleje!!!!!
A oto i ksiazka napisana jak gdyby specjalnie dla nas:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
O w morde, podzielili
A cos myslala,zes z lepszej gliny kochana!!!!!!Mnie sie gorzej przytrafilo......juz nie jestem wlascicielem swojego watku....wyglada na to ze admin.
Myslalam, ze mnie ominie bo moj watek az taki dlugasny nie byl....i z tego co widze, krotsze watki nie zamykaja sie automatycznie. Ciekawe jaki teraz bedzie limit stron...
Tak sobie pomyslalam, ze moze te zmiany, to zaczynanie od nowa to jakis znak dla mnie, ze powinnam tutaj czesciej zagladac? Czasu malo, ale postaram sie.
Jedna z wiekszych dla mnie zmian ostatnio jest to, ze zaczelam biegac. Samo ograniczanie jedzenia nie chce niestety juz dzialac, zbyt wiele lat w ten wlasnie sposob katuje swoj organizm. Zobaczymy jak dlugo pociagne, wlasciwie to az boje sie o tym tutaj pisac...
Ucze sie biegac od 1 listopada. Jak napisalam wczesniej, z gorki to mi juz nawet jako tako idzie. Chodze do parku, gdzie jedno okrazenie ma okolo poltora kilometra. Robie dwa okrazenia, takie to marszobiegi ale staram sie za kazdym razem przebiec troche wiecej. Strasznie bede z siebie dumna kiedy uda mi sie po raz pierwszy przebiec cala pentelke, czyli te poltora kilometra.
Ciezko to wszystko pogodzic z praca, raz biegalam juz ciemna noca i nie powiem, aby bylo to sympatyczne, chociaz K byl tuz obok. Cos jednak trzeba zrobic...
Kochana Mormonko... dawno mnie nie było u Ciebie, obiecuję że zacznę zaglądać częściej... Piękne postatnowienie z tym bieganiem!
Coco Jambo i do przodu, niech kilosy drżą bo Mormonka nadchodziiiiiiiii
Pozdrowionka przesyłam
Juz po bieganiu...
Fajne uczucie jak sie czlowiek tak pomeczy. W trakcie jest koszmarne ale po cudownie....
Mormonus, jak fajnie,ze biegasz.
Ja nie lubie biegac na dworze, wole w domu na biezni, ale moja jest zepsuta i jeszcze nie zainwestowalam w nowa.
Buziam