Tak Dronko - dokładnie takpodsmażam cebulkę + pokrojoną cukinię potem dodaję to do gara z podgotowaną n=marchewką, dodaję jakiś rosołek i gdy miękkie miksuję, do zupy na talerzu dodaję łychę śmietany lub jogurtu jak kto woli i smacznego życzę
jak przymierzałam się do diety Pape to też czytałam wątek Marii, gdzie Gruschka wykonała kawał dobrej roboty wrzucając sporo cytatów z innego forum - bardzo na temat i bardzo pomocnych
Krysiu nie ma to tamto - proszę nam tu meldować na ile posiłków dziennie się zdecydowałaś? od czegoś trzeba zacząć
Kasiu super ta twoja "klasa" i chyba doskonale wyposażona, zresztą takich klas to ty masz i miałaś kilka bo ty uczona jesteś, szkoły zmieniasz jak rękawiczki ha ha a tak na poważnie to mnie by się już nie chciało...no ty młodsza jesteś o kilka ładnych lat i sytuacja to trochę na tobie wymusiła, nie wiem jak by było jakbym ja się znalazła w takiej sytuacji ....
Agnieszko super, zapisz się na kurs angielskiego, ja też kilka lat temu nie znałam angielskiego ni w ząb a teraz trochę się dogadam ha ha, idzie mi ta nauka jak krew z nosa....a właściwie szła bo teraz nic nie robię, leniuch jestem totalny a powinnam bo jakby nie było jestem tam co jakiś czas, tzn sporo już umiem ale brak mi praktyki i konwersacji![]()
a siłownia fajna sprawa jak ktoś lubi takie klimaty
ja próbuję sobie ćwiczyć teraz w domu, jest tego pełno
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Hej dziewczyny
Sabinko ja musiałam to wszystko zrobić-na prawdę.To prasowanie to rzeczy moje i męża na wyjazd.Do tego dla syna-on z pewnych względów musi mieć większy zapas.Co do gotowania-to obiady na ten tydzień co nas nie będzie.M. musi mieć jedzenie wg. diety-takie sobie nie zamówi.Może i mógłby do siostry pójść na obiad,ale on nie zawsze ma na to siły.Co do koszenia,to pogoda była po południuołowę skosił mąż,a drugą ja,bo musiał w piwnicy kuć.Trzeba podszykować do podłączenia kanalizacji-musiał wykuć dziurę w murze grubym na 4 cegły,przebić się do szamba i wymienić wiekową,żelazną rurę na plastikową.Potem to podłączą do kanalizacji-pewno sami by wykuli w tym murze,ale za dodatkową kasą.
Co miało znaczyć,że maż mi po maratonie szaleć nie da?A nic innego,tylko tyle,że jak ma wolne,to nie lubi jak ja dużo robię,tylko każe mi kończyć i odpoczywaćA maraton?Mąż miał 3 nocki pod rząd,dzień przerwy i teraz 2 nocki.Ktoś powie niedużo,ale on pracuje po 12 godzin i dosyć daleko dojeżdża z przesiadką.Na nockę wychodzi z domu o 16tej,wraca po 6tej.Potem śpi do ok.11.30 tej.Mało dnia na coś zostaje.Sprzątanie na mojej głowie-młody nie za wiele może pomóc,tylko lżejsze sprawy,bo nie wolno mu dźwigać.Pozmywa mi,pościera kurze,swój pokój posprząta,zrobi drobne zakupy czy pomoże przy posiłkach.Taka życie......
Jakie sorry i za co?Ja tam nie widzę w tym co napisałaś żadnej obcesowości.Myślę,że trochę Cię już poznałam i wiem,że masz dobre serce i to wszystko z troski,co doceniam.
Krysiu czy dam sobie szansę na nic nie robienie?Na wyjeździe na pewno....a w domu....sama wiesz jak to jestCo do robót na osiedlu,to mieliśmy nadzieję,że będzie tak pięknie jak na 1/3 osiedla,no ale nic na to nie poradzimy.Najważniejsza jednak jest kanalizacja,żeby nie żyć jak w średniowieczu.Krysiu,jak myślisz?Może udałoby nam się spotkać w sierpniu?Zapraszam tym razem do Sosnowca
Aguś ja muszę to wszystko zrobić-kto inny to zrobi?
Sama masz dom,sama wiesz ile jest do zrobienia.Córka ma pracę,ma dzieci i swój dom-zresztą teraz wyjechali na urlop.Syn wiadomo-choroba odbiera siły,a mąż jak ma wolne,to pomoże.A teraz w mieszkaniu masakra przez te roboty przy kanalizacji-kurz w każdym kącie i sprzątanie to syzyfowa praca,no i wszystko się do domu wnosi.Po dwóch dniach ulew mamy przed domem bagno.
Spotkanie....to jeszcze rok,wszystko się może zdarzyć.Chętnie gościłabym Was u siebie,tylko warunki byłyby spartańskie,bo jedne pokój wolny jestU mnie jest tak,że na pewno nie będę mogła sobie pozwolić na dłuższy wyjazd.Wyjazd na weekend też może zależeć o tego ile by nocleg kosztował.No i wiadomo rezerwować trzeba wcześniej,a jak ja nie wiem do ostatniej chwili?No nic....teraz nie będę się tym martwić.
Kasiu
Agnieszko
Gammuś
Maniusiu
Krysiu
Sabinko
Madziu
Dronko
Gruszko
Rene
Laugi
Mario
Natko i Ewo
Pamiętam i o każdej z Was i każdej zostawiam buziaczki
13095995_1033923753320931_6282444151903377120_n.jpg
Witajcie zawzięte Zawziętaski. Ależ tu furga tymi dietami, aż miło
.
Bardzo spodobał mi się też pomysł z tai chi. Rzuciłam się zobaczyć gdzie mam najbliżej. No i oczywiście nie mam.
Sabinko – melduję posłusznie, że podejmuję wyzwanie na cztery posiłki co cztery godziny! Oj ciężko, ciężko to idzie. Ćwiczenia skopiowałam i może też się zmobilizuję, bo wyglądają bardzo przystępnie
.
Reginko – a ty co?
Kasiu – widzę, że decyzja dietkowa podjęta i dobrze. Jest nas więcej takich, które mają problemy właśnie z uregulowaniem pór posiłków, więc początek już jest. A z tego co kiedyś czytałam wynika (o czym też wspomniała Gruszka), że już samo ustalenie pór może wpłynąć pozytywnie na wagę. No w każdym razie to ważny element walki z własnymi niedoskonałościami i punkt pierwszy moich zmagań.
Agnieszko – ten cytat „Wielu ludzi z dużą nadwagą je już bardzo mało, o wiele mniej niż ludzie normalni. Oni naprawdę nie mają z czego rezygnować" jak dla mnie jest niestety dołujący. Bo jeżeli tak by było, to wchodzi na motywację. Pomysł z językiem angielskim super i mam nadzieję, że się uda. Ale ci zazdroszczę tego sąsiada! Ja niestety muszę się opierać tylko na zakupach sklepowych. A pomidory i ogórki to teraz też duża część z mojego menu. Nie widzę w twoim dzisiejszym jadłospisie owocków? Energię rzeczywiście dalej czuję, tylko muszę się jeszcze nauczyć łapać ją za ogon po szesnastej.
Maniusiu – obejrzałam i u nas też jest takie centrum. Jak nic nie wyjdzie, to może skorzystam.
Gruszko (czy jednak powinnam Grushko?) – jest dokładnie tak jak napisałaś z tymi małymi posiłkami. Ale jestem też po Pape i te długie przerwy mnie zmogły. Dlatego na razie chcę spróbować co cztery godziny. Z tego co zrozumiałam, to trzustka zaczyna regenerować się po trzech godzinach, więc te czterogodzinne przerwy byłyby do przyjęcia? Co do słodyczy, to miałam już przerwę miesięczną a nawet pięciomiesięczną. I niestety nie pomogło, ani trochę.
Dronko – to ty właściwie już prawie jesteś na Pape. Teraz tylko faktycznie zrób zmiany w menu i będzie ok. A ze słodyczami zazdroszczę, ze tak ci się udało. Chociaż picia też o dziwo nie słodzę. Co do spotkania, to nie było, że wstyd, tylko że szkoda, że nie możesz dojechać. I z pewnością nie popsułabyś spotkania. Pojawiła się na nim Basia, której ja np. (i nie tylko ja) zupełnie nie znałam i naprawdę nie było z tym problemu.
Jolinko – spokojnych i bardziej jednak słonecznych (niż to co na razie za oknem) wakacji. Baw się dobrze i odpoczywaj!
Jolinko – widzę, że pisałyśmy w jednym czasie. Na razie baw się dobrze i odpoczywaj. O spotkaniu możemy pomyśleć, ale to już jak wrócisz.
Agnieszko – wychodząc naprzeciw temu co tu napisała Jola, to pomyślałam, że gdyby jednak nie udało się tam gdzie myślisz, to może wtedy szukać w Wiśle albo Ustroniu, bo tam dojeżdżają pociągi? Pewnie gdzie indziej też dojeżdżają, ale akurat o tych miejscach wiem, że mają stacje i że od Joli są blisko. Ale to tak piszę na gorąco, bo pojawił się temat i tak mi się skojarzyło![]()
Dzień dobry. Też mnie to czeka, bo do września mamy termin żeby się przyłączyć i też trzeba kuć w piwnicy. Tylko mąż sam nie da rady zrobić, bo jest coraz słabszy. Trzeba będzie komuś zlecić, ale graty z piwnicy trzeba usunąć niestety.
Z racji jego choroby robię dużo soków z warzyw i owoców. Robiłam to w sokowirówce i widziałam ile się soku marnuje i dlatego wczoraj kupiłam wyciskarkę wolnoobrotową i jestem zachwycona. Najpierw poczytałam opinie w internecie i wybór padł na nią. Mam dużo drzew owocowych w ogrodzie, więc owoce mnie nic nie kosztują. Mężowi muszę robić soki z warzyw liściastych i kapusty, ta wyciskarka wyciska nawet sok z pietruszki. Wiedziałyście takie rzeczy:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
A oto moje cudo: ( to tak gdyby ktoś był na kupnie )
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Możemy spotkać się w Wiśle lub w Ustroniu, przecież niekoniecznie na wczasach odchudzających. Można to zorganizować jakoś inaczej- część na wczasach, część na kwaterach prywatnych. Wszystkie myślmy tak żeby jak najwięcej osób mogło pojechać
Joluś, ja myślę, że sporo z tych rzeczy, ktore robiłaś sama, mogła przed swoim wyjazdem zrobić Twoja córa z zięciem,Nie chcę się wtrącać, ale tyle serca wkładasz w pomoc innym, że kurde czasem ktoś inny mógłby pomyśleć o Tobie!
![]()