Spacerek zaliczony, dzisiaj krótszy ale w bardzo szybkim tempie, aż sie upociłam, co poniekąd jest fajne , bo widać zę coś się zrobiło, ale zmykam pod prysznic i poleżeć z moim marudą, jakiś film sobie obejrzymy, a na jutro mamy ambitne plany- dużo do zrobienia, dach trzeba w garażu posmarować , bo przecieka itp, a pogoda ma być
Jestem na chwilę,żeby dać Wam znać,że żyję i o Was pamiętam.
Musicie spróbować mi wybaczyć,że nadal tak mało mnie tutaj.To nie ma najmniejszego związku z Wami.Po prostu ciągle nie najlepiej się czuję,a to moje wychodzenia z dołka trwa i trwa.Co wychylę głowę,co się trochę podniosę,to znowu w niego wpadam.Jest lepiej niż było parę tygodni temu,ale do normalności droga daleka.
Są dni,że prawie zapominam,że się śmieję,że czymś tam się zajmę.Są jednak i takie dni,kiedy myśli wciąż krążą po głowie,kiedy nic mi się nie chce i robię tylko to co muszę.Dziś było prawie dobrze,bo przez kilka godzin były wnuki,ale potem mąż poszedł do pracy,córka odebrała maluchy,syn coś tam oglądał i czytał,a ja poczułam się taka sama......taka cisza mi w uszach dzwoniła i zaraz złe myśli wróciły.
Pamiętajcie o mnie-ja wrócę,tylko muszę jeszcze trochę się ogarnąć i pozbierać.
Dziś odwiedził mnie listonosz i dziękuję Kasi za niespodziankę dla mnie i dla Mateusza.Za drugą niespodziankę dla Mateusza dziękuję Maniusi.Kochane jesteście.Ja bardzo lubię niespodzianki,nawet takie symboliczne,malutkie-zawsze wywołują uśmiech.A tych niespodzianek tak mało w ostatnim czasie...tych pozytywnych niespodzianek.
Buziaki.
Mój Anioł gdzieś przysnął...gdzieś się zawieruszył...
13178043_1193894157309468_703664294501192557_n.jpg
Witam
289a38c891e40e8dfdd84dd6c9c70317,640,0,0,0.jpg
Dziś na wadze 200 g mniejPomalutku, powoli, ale cały czas w dobrym kierunku. Teraz przestało mi się śpieszyć, więc będzie spokojniej
Dzisiejszy dzień będzie Papowy, bo mamy w mieście imprezę i umówiłyśmy się z dziewczynami na obiad w mieście. Zaraz zjem więc dopiero śniadanie, a obiad będzie na 13.
Cześć Jolinko, trudno coś powiedzieć, jeśli nie ma się zielonego pojęcia o co chodzi, nie mniej jednak, ściskam Cię serdecznie i życzę jak najszybszego rozwiązania Twojego problemu, a przede wszystkim zdrowia .
Sabinko, jak film?
Aga, przeczytałam Twoje menu- bardzo zdrowe i mądrze skomponowane . Wystarczy powtarzać i będzie ok.
Wiecie, jak chodzę z kijami, to słucham najczęściej na yt rożnych audycji dotyczących zdrowia, odchudzania itd. Jest taka kobitka, która prowadzi ich dużo i ostatni dotyczył picia wody. Ona twierdzi, że picie dużej ilości wody odwadnia organizm, bo cała wypita woda jest wydalana przez organizm. Powinno się pić kompoty gotowane z owoców i odrobiny cukru, ponieważ woda z nich i wszystkie mikroelementy są zatrzymywane w tkankach co służy naszemu zdrowiu. Obrazowo mówiąc, woda przez nas przelatuje, kompot nawadnia i dostarcza energii i zdrowych składników... ciekawe, nie? ( ja nie lubię kompotów!)![]()
Dzień dobry
Jeszcze nie potrafię się ogarnąć na wątku. Ale nie przejmujcie się mną. Dam radę.
Oczywiście kibicuję wszystkim dziewczynom w drodze do spadku wagi. Niestety, ja nie wezmę udziału w "zawodach". Proszę nie brać dosłownie tego określenia.To musi na mnie spłynąć jak objawienie żebym zaczęła tracić kilogramy.
Co do koleżanek z pracy.... Może macie rację, może nie. To są ludzie. Ja w wieku 50ciu lat po raz kolejny się zawiodłam na nich. Żeby to były jakieś 20letnie gówniary to może przełknęłabym to wszystko. Ale baba emerytka taki mi numer wywija... Albo 30 latka, z którą tyle lat studiowałyśmy razem, wspierałyśmy się, pomagałyśmy sobie, ja ją wciągnęłam do tej roboty... I ona mi mówi "bo ona ma kredyt" i sprzedaje mnie szefowi. Ku...wa co za świat, co za ludzie... I jeszcze sie boje o mojego zięcia bo pracują razem z jej mężem i widać miedzy nimi powiększający się dystans bo żona ma wielki wpływ na męża i wpieprza im się w pracę.
Kaniu, i u nas są takie osoby i nie da się przejść obok tego obojętnie i to oczywiście wkurzaNawet nie można powiedzieć zdystansuj się, bo tego się po prostu nie da zrobić. Nie daj się tam, po prostu... punktuj na każdym kroku niekompetencje...trudno, najwyżej nie będą Cie lubić .
Sorki, że nie odnoszę się do większości waszych komentarzy, bo ja po prostu nie mam pojęcia o dietach, nigdy ich nie stosowałam i raczej nie zamierzam. Raz próbowałam proporcji 8/16. Jakiś to dla mnie jest sposób. Jedynie przeszkodą stoi mi wieczorna chęć podjadania, a ta akurat mnie gubi. Kupiłam sobie już nawet ocet jabłkowy. Niestety zapominam, że stoi w kuchni.
Postanowiłam przystąpić do kolejnego konkursu do pracy. Zbieram dokumenty. Przede mną kolejne zadanie poznać prawo o ruchu drogowym. Stwierdzam: skoro mam zamiar zmienić pracę to nie byle gdzie. Nie będę się już angażować emocjonalnie ja poprzednio, bo szkoda nerwów i zdrowia. W lutym zbyt wiele mnie to kosztowało i ze stresu skrewiłam te rozmowy końcowe.
Teraz zmieniam nastawienie na "z przymrużeniem oka". Co będzie to będzie.![]()
Agnieszko, już wczoraj przenieśliśmy się całkiem z firmą. Teraz sama będę w swoim pokoju dziekanacie ale przy gabinecie szefa. One w drugim we dwie (księgowa i kadrowa - siostra mojego męża)a trzecia w bibliotece. Mam nadzieję, że przez ten brak kontaktu wszystko jakoś się ułoży. Chyba że wcześniej zniknę stąd do innej pracy![]()
Na razie zmykam. Muszę na zieleniak. Miłego dnia dla wszystkich.