Gruschko, a co to takiego ? rzuć przepisem, bo uwielbiam śliwki w każdej postaci
Wersja do druku
Gruschko, a co to takiego ? rzuć przepisem, bo uwielbiam śliwki w każdej postaci
To zupełnie tak jak ja:)
Wypestkowane śliwki śliwki ustawia się połówkami na sztorc ile wejdzie na blachę w orginale,ja włożyłam do wielkiego naczynia do zapiekania i posypać cukrem -w orginalnym przepisie - 1kg cukru na 2,5 kg śliwek.Ja na 3kg śliwek użyłam ok.30dkg brązowego cukru.
Piec w piekarniku 150stopni przez godzinę, wystudzić,następnego dnia powtórzyć i jeszcze raz powtórzyć.Mnie pokonały już dziś tj,po 2 pieczeniu.Są po prostu genialne.Chyba w życiu nie jadłam pyszniejszego przetworu ze śliwek a doświadczenie mam spore:wink2:
chyba dobrze Gruszko że nie na blachę, bo kwas z owoców by blachę zniszczył
dzięki, już wiem, co będę jutro robiła :DZałącznik 37209
ja chyba też ;)
a na dziisaj mam kolejną porcję buraczków
no i kapustę czerwoną
NIe napisałam co dalej,może nie będzie co zamykać na zimę:)
Po ostatnim pieczeniu gorące nakładać do słoiczków i pasteryzować 10min.
Jakoś tak automatycznie pomyślałam, że pasteryzujesz, że nawet nie zwróciłam uwagi, że nie napisałaś:D
Dziendobrywieczor :mdr:
Widzę, że kwitnie wymiana przepisów. Też pewnie bym sobie pojadła takich śliweczek, ale śliwki i cukier to niestety nie bardzo dla mnie. To znaczy jest teraz na nie czas, więc nie opieram się tak całkiem i kilka na dzień konsumuję. Ale z cukrem to by była jednak zbyt duża pokusa. Odkryłam za to coś innego. Kupiłam w Lidlu cebulę smażoną i jak skosztowałam, tak nie umiałam się od niej odpędzić. Chrupkie toto, pyszne jak najlepsze chipsy. Ale nie wiem czy zdrowe, bo chociaż w składzie 75% cebuli , to i tak kaloryczne.
Zastanawiałam się nad chandrą jesienną i właściwie nie wiem czy ja mam. Za to na pewno nie lubię tego czasu, kiedy przestawiają godzinę i zaczynają się słotne dni.
Gruszko, swego czasu miałam fazę na Haylie Pomroy. I na jej dietce też się chudło, ale równocześnie coraz mniej spało (właściwie z czasem już bardzo mało). Ona tłumaczyła to tym, że tak działa organizm, który lepiej sobie radzi z trawieniem i nie jest już tak obciążony toksycznym jedzeniem. Przyznam, że nie bardzo mi to odpowiadało. Chociaż teraz zauważyłam, że też skrócił mi się czas spania, ale o jakąś godzinę, a nie trzy czy cztery.
Również jestem dumna ze swoich przerw, chociaż dalej mam kłopoty ze spożywaną ilością, zwłaszcza po południu. To trochę tak jak u ciebie Sabinko - pora obiadowa czasami rozciąga mi się niemiłosiernie.
Czas spać, bo jutro wcześniutko pobudka. Dobrej nocy
Załącznik 37211