Wszystko poza truskawkami jest ok :)
Wersja do druku
Wszystko poza truskawkami jest ok :)
A szkoda! Bo truskawki były najlepsze! ;) http://uploads.tapatalk-cdn.com/2016...33fd50bfa4.jpg
Gesendet von meinem SM-A510F mit Tapatalk
Dlatego nie ma ich w diecie Dąbrowskiej :D
A wcale nieprawda! Pani diety czka mówiła że jagodowe w małych ilościach...można...
Gesendet von meinem SM-A510F mit Tapatalk
Smacznego dziewczynki :)
To pani dietetyczka a nie dr Dąbrowska . Ja sie trzymam jej książek i wykładów :)
Kasiu gdy byłam w Golubiu na spotkaniu z Ewa Dąbrowska , to na musie z jabłek były położone 3 borówki ... to właśnie jest niewielka ilość jagód wg jej diety... raz w tygodniu :D
Przez twój wyjazd Kasiu wrócił temat naszego spotkania. Już wcześniej zastanawiałyśmy się nad formą zorganizowaną, pamiętacie? Agnieszka wyszła wtedy z propozycją wyjazdu w nasze góry. Musimy to wszystko przegadać, ale nie ukrywam że jej propozycja bardzo mi wtedy pasowała. Co do terminu to ja najchętniej między 15.07 a 15.08
Kasiu, rzeczywiście mało tych truskawek i jagód na Dąbrowskiej. Chyba jednak bliżej mi do tego, co proponuje dietetyczka :). A odpowiada ci w ogóle takie jedzenie?
Witam z poniedzialkową kawą :)
Załącznik 37353
Mam bardzo intensywne dwa dni, bo jutro mam bardzo dużą powiatową imprezę, której jestem organizatorem. Mamy ją co roku. Są to rozgrywki sportowe między nauczycielami i samorządowcami z Powiatu, Miasta i Gminy. Świetna impreza, ale wymaga od nas dużo pracy organizacyjnej.Także zarobiona dziś będę :)
Odnośnie naszego ewentualnego wyjazdu. to powinnyśmy zacząć już się nad nim zastanawiać, bo w okresie wakacyjnym wszystko jest wcześniej pozajmowane.
Ja nie mogę między 24 a 30 lipca. Myślcie więc dziewczynki nad miejscem i terminem. Mogę wziąć na siebie zamawianie.
Miłego poniedziałku :)
Witajcie dziewczyny:)
Wiem,że dawno mnie nie było-to nie tylko ciągły brak czasu i przemęczenie.To ciągle te wyrzuty sumienia,kiedy coś robię dla siebie,kiedy się śmieję,kiedy cieszę Waszym towarzystwem i próbuję pisać o zwykłych,codziennych rzeczach.Wiem...tłumaczyłyście mi,że tak nie można.Rozmawiałam,też z dwoma dziewczynami z mojego wątku-jedna z nich przeszła przez to samo 3 lata temu,druga przechodzi od ponad roku z chorą mamą.Tłumaczyły mi,że muszę inaczej postępować,muszę starać się normalnie żyć.Niby przyjmowałam to do siebie,ale ciągle w głębi był opór przed tą normalnością.W końcu musiałam porozmawiać z kimś,kto mnie nie zna...z kimś neutralnym.Kilka dni temu załatwiałam dla taty objęcie opieką przez hospicjum domowe.Będzie do niego przychodził min.2 razy w m-cu lekarz i min.2 razy w tyg. pielęgniarka.Okres oczekiwania to ok.2 tyg,ale już po 2 dniach była pierwsza lekarska wizyta.W hospicjum chory i rodzina mogą też skorzystać z pomocy psychologa.No i skorzystałam-porozmawiałam z przemiłą panią psycholog.Pomogła mi zrozumieć to co się ze mną dzieje,pomogła pozbyć się wyrzutów sumienia-wiem,że muszę normalnie funkcjonować,nie bać się śmiać,nie mieć wyrzutów,gdy zrobię coś dla siebie.A te wyrzuty były,tak jak np.w poprzednią niedzielę,kiedy poszłam na pierwszy mecz siatkówki w tym sezonie u nas.Bawiłam się super,ale potem w domu byłam zła na siebie,że poszłam na mecz,a nie do rodziców,choć przecież wiedziałam,że tam jest brat.
Tata dziś idzie do szpitala,bo pogorszyło się.W piątek miał tą wizytę u onkologa,który miał go zakwalifikować na badanie PET-niestety jest w takim stanie,że badania nie mogą mu zrobić.Pierwsze 10 dni w domu było ok,potem jednego dnia mama znalazła tatę po nocy leżącego na dywanie-możliwe,że miał napad padaczki.Od tego czasu gorzej,chodzić już nie może,tyle co kilka kroków.Ma nogi jak sztywne,prawie nie mówi,czasem 2-3 słowa dziennie,dużo śpi,rzadko oczy otwiera,trzeba go już karmić,wiedzę też ,że bardzo go boli głowa,choć on za nic się do tego nie przyzna.Czasem wydaje się jakby był w innym świecie,ale wiem,że tak nie jest-on rozumie co się do niego mówi.Ostatnio pomogłam mu usiąść i poprosiłam,żeby pomógł mi przy zmianie koszulki i próbował to zrobić.W sobotę pomogłam mu przesunąć się na fotel przy łóżku,żeby zjadł na siedząco,klęczałam przed nim,mocno ściskał mnie za rękę,co chwilę przytulał swoje czoło do mojego,widziałam łzy pod oczami:(Wieczorem ożywił się ,bo przyszła ulubiona wnuczka,to nawet się do niej odezwał jak zapytała czy spał i popłakał się.Za to był zły cały piątek na mamę,za to,że do lekarza go zabrała i nie chciał od niej jedzenia,dopiero ode mnie odrobinkę zjadł.Czekaliśmy na tą wizytę u onkologa,no i okazało się,że badania nie będzie,bo jest znaczny obrzęk mózgu,dlatego tata taki jest teraz.Dostał skierowanie do szpitala w sąsiednim mieście-na taki oddział opieki paliatywnej...hospicyjny:(Muszę ten obrzęk zlikwidować,bo tabletki jakie bierze w domu widocznie za słabe były.Jak to zrobią,dopiero będzie PET.Nie wiem jak to tata przyjmie,skoro o wizytę był zły,a tu szpital.Będzie miał do nas żal,ale inaczej nie można.
To tyle u nas-teraz uciekam,bo dziś i jutro rano muszę wnuczka popilnować.
Będę starać się częściej zaglądać...starać się nie mieć tylu wyrzutów sumienia...będę się starała więcej zadbać o siebie,bo z tym bardzo kiepsko jest.
Pozdrawiam Was cieplutko.
http://dobrezyczenia.com/kartki/26/6/d/608.jpg