pobrane (1).jpg
WitamDziś mam spadek o 400 gram
Sabinko, miłego i owocnego pobytu
Wszystkim fajnej soboty![]()
pobrane (1).jpg
WitamDziś mam spadek o 400 gram
Sabinko, miłego i owocnego pobytu
Wszystkim fajnej soboty![]()
Witam sobotnio!
Gratulacje Agusiu za konsekwencje... u mnie niestety w tym tygodniu wzrost wagi...
W kwestii diety to tak jak juz chyba kiedys pisalam- jestem tak skonstrulowana psychicznie, ze gdy nie mam pokus to jestem wzorem dyscypliny- gdy jednak je mam... moje postanowienia ida sie pasc!
Po prostu w mej glowie robi sie klik i pojawia sie mysl: a co ja komu zrobilam? czy to byc musi? czy ja jestem tu za kare?
No i zjadam to na co widze, co mi ofiaruja i na co mam ochote!
Tak bylo naprzyklad wczoraj np popoludniu.
Na sniadanie bylo skromnie, na obiad bylo niewiele a na kolacje cztery racuchy, ktore babcia upiekla!
I dzis waga 75,4 kg!
Mama w poniedzialek wyjezdza ...pokus bedzie mniej- postaram sie zatem na nastepna sobote zobaczyc znowu spadek.
Myslalam przez chwile, ze wystarczy trzymanie sie tych 3-4 stalych por posilkow...ale niestety nie!
Trzeba jesc rowniez i mniej a nie tylko regularnie.
To wystarcza zapewne mlodym, zdrowym ludziom-ale nie paniom po- 50 tce i po dietetycznych przejsciach!
No ale nic...walczymy dalej!
Sabinko- fajnie, ze szczesliwie dotarlas do swych dziewczynek!
Jeszcze raz milego pobytu i plawienia sie w rodzinnym szczesciu ci zycze!
![]()
hej
witam w sobotę
wczoraj Sucharek wyciągnął mnie na kręgle, graliśmy półtorej godziny, ale fajnie było
a tak bardzo mi sie nie chciało z domu wyjść....
no a dizś tradycyjna sobota, czyli sprzątanie
Sabinko, cieszę się że szczęśliwie dotarłaś na miejsce, teraz masz swoje dziewczynki przy sobie
Kasiu, nie daj się pokusom, szkoda tego co osiągnęłaś !
Aga gratulacje !
- u mnie to nie działakręciłam się wtedy z wagą w kółko...co schudłam, to przytyłam i coraz więcej wysiłku musiałam włożyć w to, żeby znów schudnąć. To mnie zniechęcało. Dopiero, gdy zrozumiałam, że po tygodniowym pobycie na diecie i ważeniu w sobotę, moje odchudzanie zaczyna się od tego samego momentu, a nie w niedzielę, zaczęłam tracić wagę. Ale każdy ma inny organizm...ba... ja na Pape też np. tyłam, a Gruschka chudnie
![]()
Czas na powrót......czas na życie.
Jestem i postaram się już być-musiałam się ogarnąć,musiałam wziąć się w garść.
Każdy mówi,że życie toczy się dalej i tak jest.Mojego Taty już nie ma,a świat się dalej kręci,jak gdyby nic.Ciągle wracam wspomnieniami do ostatnich 2 miesięcy-do rozmów z Tatą w szpitalu,do tych trudnych dni,gdy opiekowaliśmy się nim w domu i do tego ostatniego dnia,kiedy z nim byłam.Pomogłam mu podnieść się z łóżka,przenieść na fotel-karmiłam go,mówiłam do niego,on czasem ściskał mi rękę,opierał się czołem o moje czoło-kiedy podniósł głowę spod zamkniętych oczy łzy spływały.Chyba nigdy tego nie zapomnę........Bardzo brakuje mi Taty i tak dziwnie jest,kiedy idę do Mamy,a jego tam nie ma.
Mama dobrze sobie radzi-lepiej jest niż myślałam,że będzie.Mama zaczyna planować różne rzeczy,zaczyna myśleć o swoim zdrowiu-to dobry znak.Zaczyna realizację planów jakie mieli z Tatą.Na początek remont w łazience,gdzie jest bardzo mała wanna,a Mama nie jest tak sprawna,żeby brać w niej kąpiel.Bratanicy mąż będzie robił-będzie kabina,mniejsza umywalka,nowy wc,bojler trzeba przenieść,2 ścianki wykafelkować.Potem chce kupić meble do małego pokoiku i kuchni,bo te co są,to mają dużo lat i zaczynają się sypać.Zadzwoniła też do lekarza,u którego była wiosną-ma jej zrobić żyły w nodze,bo coraz gorzej chodzi,a noga paskudnie wygląda(od lat choruje na niewydolność żylną).Zabieg robiony jest laserowo i prywatnie.Wstępny termin-1 grudzień.
Moja Mama jest bardzo dzielna,tylko ciągle w ruchu i chciałabym,żeby więcej odpoczywała.Dziś jak u niej byłam,to już planowała co sprzątać będzie,Chyba praca pomaga jej zapomnieć choć na chwilę.Dwa dni po pogrzebie zrobiła mi "pogadankę".Powiedziała,że mamy normalnie żyć,uśmiechać się,żartować,chodzić na mecze,do kina-po prostu cieszyć się życiem,dopóki możemy.W sobotę był mecz siatkówki...nie chcieliśmy iść z synem,ale dwie godziny przed meczem Mama zadzwoniła i kazała nam obiecać,że pójdziemy...że Tata by tego chciał.Poszliśmy choć obawiałam się,czy znajomi z Klubu Kibica,nie będą mieć mi tego za złe,ale ucieszyli się,że przyszliśmy.Dobrze się bawiłam i zdobyłam piłkę z autografami zawodników,potem porozmawiałam z dziewczynami naszych dwóch zawodników zagranicznych-to znaczy mój syn tłumaczył,bo ja z angielskiego kilka słów znam.Potem jeszcze wspólne fotki.
A co do diety....w końcu to forum dietkowe,to tak na prawdę nie ma jej.Było źle-waga bardzo poszybowała,bo jakieś 3 tygodnie temu było już 92 kg,a przed chorobą Taty było 86 kg.Wczoraj waga pokazała 87 kg,więc nie jest źle-jem co prawda normalnie,ale mniejsze porcje i ciągle jestem w ruchu.
Tak to u mnie wygląda,a poniżej moja zdobyczna piłka.
P1030780.JPG
Dzien dobry dziewczynki!
Kawusie niedzielna wam podaje, niech sobie nasza Agusia dzisiaj pospi!
Ciesze sie Jolinko, ze znowu jestes. To cudownie, ze twoja mama w taki a nie inny sposob radzi sobie z sytuacja. I ty bierz z niej przyklad- dzialanie i przeprowadzanie zmian milych sercu to najlepsze lekarstwo na smutek.
Moja maminka jeszcze spi...wczoraj jakby mniej kaszlala i to mnie bardzo cieszy, bo jutro musi zniesc trudy podrozy. Jedzie o swiecie takim busem, ktory rozwozi ludzi jak to sie mowi "od drzwi do drzwi". U nas przed domem wsiadzie i w Boleslawcu pod swym domem wysiadzie. No ale sama podroz trwa okolo 8 godzin.
A dzis obchodzi 74 urodzinki wiec troche chcemy z nia jeszcze poswietowac!![]()