Załącznik 37640
Jola to tak o sąsiadach
Wersja do druku
Załącznik 37640
Jola to tak o sąsiadach
Weekend minął jak błyskawica, za to był bardzo przyjemny.
W piątek kameralna mała domowa imprezka,w sobotę już całkiem duża Barbarka i z rozpędu niedziela też na luzie.
Wizyta w IKEA,ktorą uwielbiam i w galerii,której szczerze nienawidzę.Ale w galerii tylko 2 sklepy(kiedyś byly 4 ,blisko siebie,ale 2 zlikwidowali:cry:) więc 20 min i w nagrodę Klif,który też lubie.Szczeólnie w małej dawce.
W galeria kupuję bardzo rzadko,jestem zmęczona już od wejścia.Nie znoszę klimatyzacji,fatalnego dzwięku z glośnikow i ciągu dokladnie takich samych sklepów sieciowych.
ZA to zakupy lubię bardzo,szczególnie w małych sklepach, butikach,okolicznych spożywczych i warzywniaczkach,na bazarach i na rynku.Powoli,gadając ze znanymi od lat sprzedawcami, czasem z innymi klientami,wymieniając się przepisami i opiniami o produktach.
I właściwie w takich miejscach robię wszystkie zakupy i te codziennie i bardziej odświętne.W "moim sklepie"mogę zamówić dobre mleko na sery,kremówkę,masło.W innym ulubioną kielbasę męża,w zielarskim przepyszne eko warzywa i szkielety drobiowe na genialny rosoł.
Pachnie wtedy w domu jak u mojej babci na wsi,gdzie wszystko bylo własnej produkcji.
Od jakiegoś czasu szukalam sposobu na pasztet,który będzie smakował jak mój ulubiony sklepowy,ale co do którego zawartości nie mam złudzeń.I w końcu udalo się:)
Podam przepis,bo jak na pasztet,jest wyjątkowo dietetyczny.
Ok.1 kg udżca z indyka z kością ale bez skóry ugotowałam w szybkowarze z kolendrą,gorczyca,jalowcem,majerankiem,tymiankiem ,pieprzem i czosnkiem niedżwiedzim.I solą.
6 wątróbek z indyka poddusilam na łyżce masla( zimna patelnia,zimnie masló i watróbki,pokrywa i mały gaz .Do zmiany koloru.
2 duże pietruszki ( ponad 0.5kg poddusilam tak jak wątróbki ale osobno.
Wszystko razem zmieliłam w maszynce,na końcu zmieliłam 2 dużę szare renety.Pieklam w piekarniku w kąpieli wodnej 70 min 180stopni.doprawiłam przed pieczeniem jeszcze majerankiem,solą i gałką muszkatołową.
Jest lekki i przepyszny.
Krysiu
Do jakiejś diety lekko odciążającej po świętch,jakiegoś rodzaju postu się przymierzam.Ale co to będzie to trochę zależy od pogody.Jak będzie bardzo mroźno i śnieżnie to WO odpada."Moi" dostawcy warzyw niczego z kopców nie wyjmują a na warzywa z lidla czy biedronki szkoda wysiłkow,bo to dla mnie żaden post.Wtedy pewnie jakaś jaglanka z niewielkimi dodatkami mrożonek czy domowych przetworów.jak ci pasuje to może być inna kasza zamiast tej co nie lubisz:wink2:
Sabinko
ja też jestem fanką humusu i trochę eksperymentuję.nie przepadam za tahini wię zastępuję ją slónecznikiem.
Mój ulubiony to slónecznik,cieciorka,suszone pomidory i pietruszka zielona.
Ale taki klasyczny z czosnkiem i cytryną też lubię tylko bez kuminu.Ale ja wogóle lubię różne pasztety,pasty,smarowidla.lubie z samego mięsa,ale słabo się po nich czuję więc staram się trochę zamieniać,albo mięsa używać niewiele.
Kasiu
fajne u ciebie to zycie okoloświąteczne,trochę zazdroszczę.Ale trochę się też cieszę,że u nas bardziej postnie,bo słaba jestem w kwestii różnych przysmaków....
Maniusiu
u mnie zimy nie ma,+4,słońce i pogoda super,tylko trochę wieje ,nawet ja muszę napisać,że dziś wiatr jest.
Agnieszko
podziwiam za umiejętność spędzania przyjemnie czasu w galeriach.teraz z nową figurą pewnie sprawia ci to jeszcze większą przyjemność:)
Z jedzeniem wracam do jaglanki,na śniadanie z domowymi czereśniami,przepyszna,zapachnialó latem.
Na obiad będzie z gulaszem warzywno-indykowym.JUż pachnieprzepięknie.
A na kolację pasztet,już nie mogę się doczekać.Teraz tylko trzymać się tego pięknego planu.
pogoda jest,więc mam już w nogach z 5 km, poki czas też jest, bo u mnie to nigdy nie wiadomo.Więc nauczyłam się korzystać kiedy jest okazja.
Mam wątpliwości czy wysyłać dziś bryzę,bo mogłybyście lekko podmarznąć,ale wysyłam niesamowitą,magiczną niebieskość morza.I pomruki.
Ja w ramach "odchudzania" zaczynam się zbierać na spotkanie z koleżankami w restauracji, jest nas kilka i staramy się spotykać ostatnio raz w miesiącu a chodziłyśmy razem kilka lat na angielski, teraz większość już nie chodzi ale za to spotkania są sympatyczne :)
Przepraszam, że nic więcej dziś nie napiszę, ale w ramach podtrzymania świetnego nastroju, po raz setny czytam "Wszystko czerwone" Chmielewskiej i nie potrafię przestać się śmiać :D Miłego wieczoru :)
Agnieszko uwielbiam Chmielewską
no ale dla mnie to Lesio rządzi :)
Witam wieczornie!
A ja chcialam kiedys wrocic do Chmielewskiej z lat mlodosci i mnie...rozczarowala wlasnie Lesiem...widac czasami prawde mowi przyslowie, ze nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki...:arf:
Jolinko- masz skarb a nie meza! Kocham go za to, ze jest taki wlasnie dla ciebie!:money:
I musze ci powiedziec, ze nie martw sie tak obsesyjnie tym "nalaniem" twarzy...bo to przeciez stan przemijajacy! Moja sasiadka miala buzie jak ksiezyc w pelni przez kilka tygodni-a teraz znowu wrocila do swojego normalnego ksztaltu twarzy.
Kochanie- czymze sa takie przemijajace zmiany figury czy urody? Zdrowie przeciez jest najwazniejsze!
Co do naszego telefonu-to jak mowia co sie odwlecze to nie uciecze...
Ja jestem srednio w domu od piatku 14-15 tej do niedzieli 20-tej. Wyslij mi smska jak bys mogla akurat pogadac, to w miare mozliwosci zaraz oddzwonie.
Gruszeczko-ja tez lubie wszelkie smarowidelka do chleba. Szczegolnie takie ostre w smaku.Twoj pasztet wielce mi sie widzi...musze go kiedys wyprobowac. Morska bryza na fotografii jak najbardziej mile widziana. I nie straszne nam wirtualne wichry czy chlody...
Sabinko- uwazaj na spotkaniu...piwko zaostrza apetyt...ja pijam zazwyczaj taki mix piwa z cola zero.:)
Agnieszko a ja chyba zamiast czytac poprawie sobie zaraz humor jakas komedia romantyczna...:D
Dziewuszki jaka jest wasza ulubiona komedia?
Maniusiu swietny jest ten mem, ktory wrzucilas...nic dodac-nic ujac! Ludzie gadali, gadaja i...beda gadac!!!:p Trzeba robic swoje i tyle!
Krysienko- uwazaj na wyjazdach! Tymbardziej, ze dopiero co sie twoje rany pogoily...:love:
Acha...jeszcze jedno, gdybyscie akurat staly pod prysznicem i ktos by zadzwonil to...:na:
http://img7.demotywatoryfb.pl//uploa...qjfbrq_600.jpg
Dla równowagi...skoro wczoraj pospałam, to dziś już nie śpię :D w związku z tym mam dla wszystkich kawę :)Załącznik 37642pada śnieg...nasypało go już tyle, że na samochodzie widzę grubą warstwę :)
Kasiu, ja należę do czytelników, którzy do swoich ukochanych książek wracają wielokrotnie. zaczęło się w dzieciństwie od Dzieci z Bullerbyn, które znałam praktycznie na pamieć. Czytałam je dziesiątki razy. Mam wiele takich książek, które czytam kilkakrotnie w zależności od nastroju. Wspomniane kiedyś przez Gruschkę Sto lat samotności chyba z 10 razy, tyle samo Pasję życia i Targowisko próżności a Chmielewską każdy tom tyle razy, że nie potrafiłabym policzyć. Lesia i Wszystko czerwone potrafię czytać co kilka miesięcy. Na każdy pobyt do szpitala biorę Autobiografię Chmielewskiej, która powoduje, że rozbawiam w pokoju całe towarzystwo czytając często na głos:)o co proszą same kobiety widząc jak się zaśmiewam.
Kryminały Joe Alexa czytałam każdy po kilka razy i wcale nie przeszkadza mi to, że znam mordercę :mdr: Fascynuje mnie sam sposób pisania i ta atmosfera, która jest w danej książce.Nie zawsze ważna jest fabuła...
Natomiast nie pomogę Ci w komediach romantycznych, bo ich nie oglądam...ba unikam jak ognia- nie lubię, bardzo mnie nudzą. Kilka obejrzałam zachęcona reklamami, ale nie potrafię powiedzieć o czym były, bo wszystkie zlewają mi się w jeden film:) Lubię filmy tego typu jak Dziewczyna z pociągu, Plac Zbawiciela, jeden z ostatnich filmów- Plac zabaw, Porozmawiajmy o Kevinie, Pokłosie, Ida,Szósty zmysł...
Sabinko, sama wiesz, że takie spotkania ładują akumulatory, tym bardziej, że nie pracując zawodowo nie masz zbyt wielu okazji do spotykania koleżanek. raz na jakiś czas nawet piwko wtedy nie zaszkodzi :)
gruschko. lubię ciuchy prawie tak samo jak książki, i rzeczywiście, w tej chwili kupuję je z ogromną przyjemnością, bo co zakładam, to nareszcie dobrze leży. Nie muszę za bardzo zastanawiać się czy dany ciuch ukryje to, co chcę zakryć czy nie, tylko biorę go, bo mi się podoba...i to jest fascynująca nowość :)
Jolinko, a Twoja wnusia dalej taki szczuplaczek? Czy może troszkę się poprawiła? Masz Ty trochę teraz zmartwień kochana, ale trzeba być dobrej myśli. Nie zamartwiaj się tym, że leki działają tak a nie inaczej, bo nie możesz tego zmienić. Jesteś już duża :) i wiesz, że " gorzki lek najlepiej leczy" . Przychodzi taki moment, że trzeba coś wybrać, ja zawsze wybiorę zdrowie. Ty też :) Masz cudownego męża, któremu na Tobie zależy i dla którego Twoje zdrowie jest najważniejsze.Daj mu ode mnie buziaka za to :D
I tak już nie usnę, idę więc wrzucić paczuszkę do butów syna i pogram w karty ...dobrego wtorku wszystkim życzę :)
Dzien dobry!
http://2.bp.blogspot.com/-yM5jhS-fM7...00/Mikolaj.gif
Oj jak to smutno byc w Mikolajki samemu...:cry: A kiedy moje dzieci byly malutkie to byl taki fajny poranek!
A teraz wszyscy rozpierzchnieci po swiecie...
To nie tak Agnieszko, ze ja czytalam ksiazki tylko dla fabuly...nie , nie, nie...i ja lubie niektore ze wzgledu na forme. Z przyjemnoscia wracam do przygod mojej przyjaciolki z dziecinstwa Ani z Zielonego Wzgorza, czy lubie wracac do Makuszynskiego, Niziurskiego.
To chyba tylko wlasnie z Chmielewska tak mi sie przytrafilo, ze gdzies mi zapodzialo po drodze, to co mi sie kiedys podobalo...
Co do filmow natomiast to ja lubie i takie i takie...:money:
Filmy tzw dajace do myslenia wzbogacaja nas intelektualnie, a filmy dla serca...sa balsamem dla duszy...
Wczoraj zdecydowala sie obejrzec po raz kolajny Stalowe Magnolie...fajny, taki kobiecy film.:)
Dobrego Mikolajkowego dnia dziewczynki!
Rzeczywiście, są dni, gdy smutno jest samemu :( Na szczęście mam jeszcze komu wrzucać prezenty do buta, a i sama też je znajduję. Oby to trwało jak najdłużej :)Może Kasiu gdy wrócisz do domu, też będzie w bucikach prezent :) Ja wrzuciłam też paczki w kapcie męża, córki i zięcia. Ucieszą się, gdy przyjadą do domu :)