ciao,
wczoraj zaczelam ostry dyzur w zk. jak zwykle "przemielono mnie jak w maszynce" ale dalam rade.
w pewnym momencie stalam tam kolo sciany i pilam kawe az tu nagle mysle sobie: magda zle z toba jeszcze nie zaczelas dobrze pracy a juz ci sie w glowie cos kreci...
oparlam sie o kaloryfer....przeszlo.
potem juz w domu moja corka spytala sie czy czulam trzesienie ziemi,skojarzylam 2 fakty i nawet sie uspokoilam, ze to nie ja"slablam" tylko ziemia znowu sie zdenerwowala.
w zk. nie bylo zadnej paniki..chyba tam byly mniej odczuwalne wstrzasy bo u mnie w domu meble "chodzily".
b. przykra a wlasciwie tragiczna sytuacja w hotelu zasypanym lawina.
u mnie zimno przede wszystkim w domu poniewaz ogrzewanie na gaz.....wlaczamy 2 razy dziennie po 4 godziny ze wzgledu na koszty........(duze)
mam nadzieje, ze nie bedzie juz dalszych powazniejszych wstrzasow i ze odkopia wszystkich z tego hotelu.
pozdrawiam m