Witajcie kobietki
Jestem-żyjęPoobijana,ale nie jest tak najgorzej.Noc była paskudna,bo nie mogłam ani zasnąć,ani się ułożyć na tym bolącym boku.Zasnęłam koło czwartej i obudziłam się jak zwykle tuż po 6tej.Ucięłam sobie potem drzemkę w południe.
Samej skóra mi ścierpła,jak pomyślałam,że mogłabym głową uderzyćMam nadzieję,że szybciej dojdę do siebie niż w styczniu,kiedy to wywinęłam "orła" na lodzie-wtedy mnie bolało ponad 2 tygodnie.
A ja na diecie zjem też i to co nie lubię....no pod warunkiem,że nie jest to szpinakA z tym chlebkiem to wolę mniej smaczne deseczki,ale większą ilość i z dodatkami.Tak żebym poczuła,że mam coś w żołądku,bo głód to mój największy wróg.Wolę mniej kalorycznie,ale więcej ilościowo.
Zdrówka życzę Maniusiu-szkoda,że nie mogłaś zostać na parę dni w domu.Może przesilenie wiosenne Cię dopadło?
Też bym chciała,żeby już koniec był z takimi wątpliwymi "atrakcjami",ale rok dopiero się zaczął,więc znając siebie,to pewno nie koniec.A wiesz Krysiu o czym,a raczej o kim pomyślałam po tym upadku- o Tobie i Twojej "przygodzie" w autobusie.
Krysiu jestem z Ciebie dumna,że tak pięknie dałaś sobie radę na WO.A co teraz-a teraz mam nadzieję,że będzie dobrze i nie zaprzepaścisz tego co osiągnęłaś.Ile zrzuciłaś?
Gruszko,a jak to zrobić?Nie umiem się sobą opiekować...no nie umiem.
Kasiu,a czy ja wiem?Może ćwiczę akrobatyczne ewolucje...w cyrku mnie zatrudniąDziękuję Ci za rozmowę-skype to świetny wynalazek.
![]()