Sabinko, dziękuję W nawiązaniu do tego co napisałaś, to pewnie się powtórzę, ale zdałam sobie sprawę, że lubię być szczupła, podoba mi się to, co widzę w lustrze, lubię mierzyć ciuchy w sklepach, uskrzydlają mnie komplementy męża i dlatego postanowiłam, że nie popuszczę. Pierwszy etap jeszcze nie skończony- dojście do mety, drugi wyjście z diety, trzeci utrzymanie wagi. Mam wrażenie, że teraz, po ponad roku odchudzania, dużo szybciej idzie mi pozbywanie się jednodniowych nadwyżek. No i zwyczajnie czuję jakąś tam dumę, że mi się udało. Podobnie było po rzuceniu fajek . Teraz tylko tego nie zaprzepaścić, a to polega niestety na nieustannej kontroli ...no, ale coś za coś