Poczekam,więcej czasu na zgromadzenie gotówki:)
Wersja do druku
Poczekam,więcej czasu na zgromadzenie gotówki:)
Gruszko, nie chcę znów wywoływać poruszenia na wątku, ale odniosę się do Twojego pytania o moją dietę :) jestem osobą bardzo emocjonalną- wewnętrznie- czyli bardzo biorę do siebie wszystko co ktoś napisze...nie tylko do mnie :D,np. bardzo poruszają mnie sprawy innych ludzi, . Swoje przeżywam w ten sposób, że oprócz siadania psychiki, siada mi również ciało- dosłownie, całe ciało mnie boli.
Każda z nas ma na sumieniu różnego rodzaju niekonsekwencje, błędy dietetyczne, mamy 50 lat i więcej, nie chcę żeby mój sposób jedzenia, wtedy gdy o to nie proszę lub się nie skarżę, był komentowany, uznany za wręcz szkodliwy! Naprawdę umiem o siebie zadbać. Gdy czegoś nie wiem, pytam i słucham i biorę pod uwagę. Naprawdę :) Nie jestem alfą i omegą, często błądzę, ale naprawdę dbam o zdrowie.
Dlatego nie będę tu już pisała o swoim odżywianiu, ( jeśli uda mi się dotrzymać tego postanowienia :mdr:), bo jaki cel ma dyskusja jeśli ja uważam, że coś jest bardzo dla mnie dobre, a ktoś inny, że mi to szkodzi :)
Nie chcę, żeby moja wypowiedź była odebrana jak wyrzut, tylko jako usprawiedliwienie się, że zignorowałam Twoje pytanie :), a wierz mi, że do tej pory dźwięczy mi w uszach :)
Jestem u rodziców. Musiałam na kilka dni do nich przyjechać, bo mama ma badania w szpitalu, a ojciec nie może być sam . Wyszło to dość niespodziewanie, okazało się, że mają wolne miejsca i zadzwonili czy mama ma czas. Oczywiście nie chciała, bo ojciec, bo jak go zostawi itd. No więc wiadomo, że kazałam jej się zbierać i iść, ja się na biegu spakowałam i siedzę u nich :)
Maniusiu, piękny pierścionek :) powtórzę się- ma dziewczyna talent :)
Witajcie, mam szkoleniowy tydzień. Ale dzisiaj nie było ani trochę nudno. Było wzruszająco i z dużą dawką pokory.
Gruszko brawo za schody i … nastolatka! ;) Lubelszczyzna to najmniej znany mi teren w Pl, ale podejrzewam, że sporo tam pięknych zakątków. Widzę, że już poczytałaś o swoim typie, więc podejrzewam że teraz wiesz już o wiele więcej ode mnie :mdr:. Jeżeli znalazłaś jakiś artykuł o tych trzech typach, to również chętnie bym poczytała. Nie kojarzę, żeby na filmie mówili coś o ćwiczeniach mentalnych, ale mogło mi to umknąć. Mam tylko małą wątpliwość - czy na pewno jesteś typem emocjonalnym? Podjadacze zasadzają się na grupach wsparcia (również chyba tabelkowych). Czy to jest to? Ja jestem typem ucztownika, ale podoba mi się pomysł skupienia na problemie i na jakimś efekcie finalnym. Tylko do tego trzeba sobie najpierw wyznaczyć to coś do pokonywania :confused:. „Czy można być szczęśliwym odchudzając się?” – jak czytam to, co piszesz, to jestem przekonana, że tak :money:.
Agnieszko, mam nadzieję, że wyjątkowo nie dotrzymasz postanowienia i będziesz dalej pisała o jedzeniu. To ważny element naszych "rozmów". Tak sobie myślę, że nawet jeżeli któraś z nas czasami odniesie się do tego, jak ktoś je, to nie robi tego w złej wierze, ale dlatego że coś ją zaniepokoiło. Dla mnie to nie krytyka, ale niepokój, wyraz zwykłej, serdecznej troskliwości wynikającej z innej wiedzy czy innych doświadczeń. Przy okazji to, że kogoś coś zaniepokoiło i daje temu wyraz świadczy o tym, że ma zaufanie i nie boi się o tym napisać. Oczywiście to nie znaczy, ze ma rację. Przedstawia tylko swój punkt widzenia. Chodzi o to, żeby każdy taki głos przyjąć ciepło, z serdecznością, czasem jako coś do refleksji i przemyślenia. Ale nic więcej! Inny głos to nie jest krytyka, tylko odmienność. A odmienność nie jest oceną. Pamiętasz, przerabialiśmy to niedawno z naszą Kasieńką? Dlatego Agniesiu kochana, pisz o swoim jedzeniu, zachęcaj nas żebyśmy się do tego odnosiły i rób swoje. No i też komentuj to, co wydaje ci się niepokojące u nas. Ale za nic absolutnie niczego nie bierz do siebie! Pamiętaj, że to jest grupa wsparcia. I dlatego właśnie, trochę chwilowo zaniepokojona :oops:, napiszę do Kasi to, czego może nie powinnam pisać :confused:. Teoretycznie poczekam na burę, ale praktycznie wiem, ze się uśmiechnie i zrozumie, że nie mam złych intencji. No to teraz przechodzę już do sukienki - też lubię takie :). Bardzo ładna, szkoda więc, ze musiałaś oddać. Natomiast na stroje kąpielowe ciągle czekam. Już w zeszłym roku próbowałam coś na siebie dostać i skończyło się jak skończyło :bad:.
Kasiu …. no bo ja w sprawie tej kawy, a właściwie wierszyka o kawie. Wiem, że bardzo ją lubisz, ale mam nadzieję, ze nie pijesz tak całkiem, całkiem na czczo rano?
Maniusiu, masz się czym chwalić, więc sobie ani trochę nie żałuj :D
Krysiu, ja tej sukienki nie oddałam, tylko kupiłam :)
Wiesz,chyba jednak przez jakiś czas zostanę przy swoim postanowieniu( na pewno nie na zawsze :D), no i myślę, że trochę jednak łatwiej mówi się tak, jak napisałaś, gdy to nas nie dotyczy. Ale dla mnie to już koniec tematu, do nikogo nie mam urazy, ale lubię jasne sytuacje i chciałam napisać co mnie dotknęło.
Gruschko, miałam Ci jeszcze napisać o Lubelszczyźnie. Stamtąd pochodzi cała rodzina mojego męża. Wszyscy mieszkają w okolicach Lublina, Tomaszowa Lubelskiego. Siłą rzeczy znam te tereny dość dobrze i wiem, że spędzisz tam fajnie czas. Jest tam spokój i wolne tempo życia nawet w takim dużym mieście jak Lublin, ciekawy żargon, inne, zdecydowanie jedzenie, no ale podróż będziesz miała dłuuuugą :D
Idę tacie zrobić kolację. Miłego wieczoru :)
Witajcie moje kobietki :)
Powoli wracam do Was...powoli dochodzę do siebie.Pracuję nad tym,żebym choć trochę polubiła sama siebie,ale opornie mi to idzie.Pracuję nad tym,żeby "wyrobić" w sobie choć odrobinę zdrowego egoizmu...myśleć czasem i o sobie...nie być gdzieś tam na szarym końcu.Psycholog twierdzi,że jeśli nie lubi się...nie kocha się samego siebie,to trudno być szczęśliwym.Czy jestem szczęśliwa...jestem,ale czy tak na prawdę do końca?Nie wiem...
Co do diety,to dzisiaj 6ty dzień mija jak walczę ze sobą,z tymi kilogramami.Dobija mnie to,tyle niepotrzebnych kilogramów wrzuciłam przez sterydy.Dzwoniła do mnie babeczka,z którą leżałam w szpitalu i pocieszałam,że mało przytyłam.Pamiętam rozmowy w szpitalu z tymi pacjentkami ,co były na sterydach-wszystkie utyły w ciągu ok.pół roku po 20-30 kg.Ja w 5 miesięcy 8.5 kg.Staram się zdrowo jeść i odchodzić od stołu...głodna,nie napychać się.Jeszcze z ruchem kiepsko,ale na kijki za zimno-u mnie dziś 5 stopni i od wieczora cały czas pada.
CDN....idę pod prysznic,ale wrócę jeszcze :)
krysiu
jak zawsze mistrzostwo świata w upraszczaniu spraw skomplikowanych.Masz do tego kobieto talent:)Super:great:
To emocjonalnejedzenie wyszłó mi z testu.Tabelki by się zgadzaly.Pierwsza akcja jest ok,druga jeszcze obleci ale przy trzeciej wlączają się zle emocje i potem już z gorki do dołka:cry:Tak to u mnie działa.
http://downloads.bbc.co.uk/scotland/...nal_eaters.pdf
To znalazłam na podawanej stronie.
Są tam sposoby postępowania dla 3 grup do ściągnięcia.
Agnieszko
Lublin lubię właśnieza tę potoczystość i inne tempo wszystkiego.Choć czasem mnie to wkurza.
Ale jako panaceum na przeludnione w majowkę 3miasto -nie do przecenienia.
Już jak szukalam lokum na lipiec to wszystko bylo zajęte.
Dobry wieczór :)
Jestem - czytam na bieżąco ale wybaczcie niepisanie, tak to jest na wyjeździe a jeszcze na takim wyjeździe jak mój, muszę się nacieszyć "moimi" na zapas :)
Znowu trochę pobiadole jak to ja - bardzo boli mnie, że moje wnuczki nie mówią po polsku, mam przez to trudniejszy kontakt szczególnie ze starszą bo się wzajemnie nie rozumiemy i momentami czuję jakby mnie nie lubiła no ale głową muru nie przebije :(
Dla mojej córki Anglia to już w zasadzie jej "dom" i angielski jest już w zasadzie jakby naturalnym językiem....
A mnie jest smutno z tego powodu no ale tak bywa niestety dosyć często że dzieci mówią tylko po angielsku w takich mieszanych związkach - widzę to tutaj często...
Sorry że tak smece dzisiaj ale takie smutki mnie trochę opanowały :(
Witam :) Pani opiekunka zajęła się tata, ja zrobiłam śniadanie, więc mogę napisać kilka słów:), ale najpierw kawa
Załącznik 39299
Sabinko, pamiętam naszą dyskusję na ten temat, pamiętasz może, jak opowiadałam Ci o moim wujostwie, których córka wyjechała do Niemiec, tam urodziła dwoje dzieci ( jedno jest chrześnicą mojego męża) i żadne z tych dzieci nie mówi po polsku. Rozumiem więc twoje rozgoryczenie, moja ciocia, która od lat nie może dogadać się z własnymi wnukami jest w totalnej rozpaczy.Co prawda usiłowała sama je uczyć, ale ciężko uczyć na odległość lub podczas sporadycznych wizyt :(, a i my nie mamy żadnego kontaktu z chrześnicą, no chyba że przez tłumacza :bad:
Pamiętam też, że nie bardzo chciałaś na ten temat rozmawiać, ale skoro sama zaczęłaś, to chyba bardzo Ci to przeszkadza, co rozumiem doskonale :( Ja chyba nie ustawałabym w wysiłkach żeby jednak rozmawiać z wnusią jak najwięcej po polsku, i jednocześnie namawiałabym córkę żeby też to robiła. Kiedyś dzieciaki będą jej za to wdzięczne. No i jak najczęściej gościłabym całą rodzinę w Polsce..wtedy raz dwa chwyciłyby dziewczynki nasz język. Są takie malutkie, że dla nich byłaby to pestka :)
Trzymaj się tam i nie smutaj :)
Kasiu niedługo wyjeżdżasz, więc szczęśliwej podróży i niezapomnianych wrażeń. Barcelona jest podobno przepiękna ( wybieramy się tam w przyszłym roku, więc sprawdzę to osobiście) i już zazdroszczę Ci tej podróży :D
Dobrego czwartku wszystkim życzę :)