Wczorajsza rozpusta dość boleśnie dała znać o sobie rano -stawy sztywnawe i lekko obolaleA bylo już tak dobrze....
Ciało od razu powiedzialo mi co myśli o jedzeniu serow i śmietanyZachciało mi się świętowaćNo jak dziecko ,po prostu jak dziecko
Nie mogę mieć w domu żadnych pysznych serów,kupilam wczoraj kawałek do obiecanej przyjaciólce tarty i dziś muszę kupić nowyna szczęście trochę rozsądku mi zostało i przezornie kupiłam tylko 100g.
Dziś powrót do diety magnezowej.Wczoraj dzień zalatany i słaby organizacyjnie więc dziś trzeba się postarać bardziej.
Na śniadanie banany,ech... i migdałyjakoś daję radę,jeszcze tylko ugotuję kaszę jako bazę i będzie ok.
Rower już był,26km i te widoki...W ramach rozciągania staję na palcach,ręce jak do strzałki w pływaniu i łapię równowagę na cały dzień gapiąc się na fale..I to naprawdę działa.
Byłam wczoraj u fryzjera i wyszłam jak to delikatnie ujęła fryzjerka lawendowaAtak bez eufemizmu to po prostu fioletowa....Mam obsesje żółtych włosów i wybrałam sobie na pasemka najzimniejszy kolor.rano kolejne mycie i jest już całkiem nieźle.
Muszę jednak przyznać,że ten lawendowybardzo dobrze zrobił twarzy,jakoś tak wygładziła ię i ma lepszy kolor,a oczy to dopiero teraz mam niebieskieWięc nie ma tego złego
Maniusiu
mojej mamie też przesunęli zabieg o 1 dzień,to chyba zwyczajowa praktyka.
Do potem