Krysiu
do Salnego Miasta jadę w niedzielę. Plan jest taki. Piatek Książ i pozdiemne miasto, sobota Praga, niedziela Skalne Miasto. w wolnej chwili jeśli uda nam sie wyrobić kaplica czaszek i błedne skały
Wersja do druku
Krysiu
do Salnego Miasta jadę w niedzielę. Plan jest taki. Piatek Książ i pozdiemne miasto, sobota Praga, niedziela Skalne Miasto. w wolnej chwili jeśli uda nam sie wyrobić kaplica czaszek i błedne skały
Witam w ten paskudny,deszczowy,ponury dzień.
Czy u Was też tak leje?U mnie jak zaczęło wczoraj ok.18-tej,tak leje non stop:(
Wczoraj odpuściłam sobie siedzenie przy komputerze-kiepsko się czułam ostatnie dwa dni,a wczoraj to chyba apogeum było:(
Dziś dużo lepiej,ale nie do końca.
Odezwę się po południu ,albo wieczorem,
U mnie jest bardzo ładnie, ciepło, świeci słońce i nie pada :) Zabieram się za sprzątanie :)
U mnie też piękna pogoda,od wczoraj a częściowo i od niedzieli.
Moja wiara w teorię cząstek splątanych jeszcze się umocniła:)
W niedzielę wreszcie już nic nie stało na przeszkodzie,zeby ruszyć na rower.Nic oprócz już nieźle zadomowionego niechcieja:p
Jeden glos mowił,że trzeba,że będzie fajnie a drugi, że to niedziela a w niedzielę nie jeżdzę bopełno ludzi,a już po 8.00,a kawka taka dobra,a książka właśnie zaczęła się rozkręcać...
Koniec końców wsparta resztkami ducha sportowego ubralam się rowerowo i wyszłam.
Po 3 okrążeniach niemalże zderzyłam się z koleżanką.Widzimy się zwykle co 3-5 miesięcy i zawsze przypadkiem.Gadamy ze 2 godziny albo i dłuzej.Nigdy się nie umawiamy.A ona mi wypala,że przyjechała,żeby sobie ze mną pogadać i wiedziała,że mnie tu spotka:)Tak właśnie działa fizyka kwantowa:)
Dzięki tej niedzieli jeździłam i wczoraj i dzisiaj i powiał nowy wiatr w moje żagle:)Tym razem to lekka bryza,żadnych gwałtownych ruchów.
Znowu zebrałam sporo dobrych słow na temat mojej sylwetki:)To trochę dlatego,że wiele osób z mojego obecnego otoczenia pamięta mnie z większej wagi i o wiele gorszych proporcji (brzuszysko:cry:)To całkiem nieźle świadczy o tym,że jednak wykonałam kawał dobrej roboty -w talii to ponad 20 cm mniej:)
Zapisałam się na krótki kurs jogi.W moim klubie powstala zamknięta grupa na 6 zajęć, ucząca wszystkiego od podstaw lub porządkująca trochę zdobytą tu i tam wiedzę.bardzo się cieszę,bo nigdy właściwie nie miałam okazji na takie zajęcia.
Krysiu,pomyślałam od razu o tobie,możę gdzieś blisko ciebie też byłaby szansa na taki krótki kurs od podstaw.U mnie grupa zapełniła się błyskawicznie.
W sprawie rozważań na temat odchudzania.
Jestem chyba jednak niepoprawną optymistką,bo nadal wierzę,że uda mi się w jakiś normalny sposób dojść do "tylko nadwagi" i tam spokojnie pozostać.
Na razie mam wrażenie,ze udało mi się zneutralizować powody,dla których tyłam.
Od dłuższego czasu jem naprawdę sporo.Fakt,jest to jedzenie całkiem proste,zdrowe,w większości od podstaw gotowane przeze mnie,ale jest tego naprawdę dużo.
Dla mnie to najlepszy dowód,że ustały jakieś powody,dla których potrzebowałam być gruba...
A może już wkrótce pojawią się nowe powody ,dla których mogę być szczuplejsza:)
Na razie robię swoje,co rano zaczynam piękny,nowy dzień.Kończy się czasem pięknie,czasem trochę mniej pięknie.Ale na razie zdrowy rozsądek wygrywa.
Magię ruchu już poznałam,ale mimo to trzeba być czujnym.Wystarczyło 8-9 dni (najpierw lało,potem praca) by włączylo się wygodnictwo i lenistwo.
Tak właściwie to chciałabym jeszcze schudnąć,bo najbardziej boję się chorób(zespół metaboliczny) i niesprawności.Dlatego tak się uwzięłam na ruch i zdrowe jedzenie.Swój wygląd polubilam, i o ile nie muszę wciskać pupy w spodnie,to bywa ,że w sukienkach czuję się piękna.A jak jeszcze do tego mam pod spodem odlotową bieliznę....:love:
Remont kuchni to właściwie żaden remont.Raczej kosmetyka,wymiana kilku szafek.Nie lubię kuchni,w której rządzi jeden komplet takich samych mebli.Mam teraz i łazienkowe i pokojowe i kuchenne.Rządzi skandynawska biel, czyli IKEA,ale meble są różne:)Niektóre po prostu już się zużyły do takiego stopnia,że zaczęło mi to przeszkadzać.I stąd lifting:wink2:
Trochę się rozpisałam,a jeszcze mam trochę spraw i odniesień,ale to właściwie pierwsze od jakiegoś czasu spokojne przedpołudnie i czas na pisanie.
Sabinko
to tak jak ja:)
Jak tam klik,trzyma nadal?
U mnie na razie klik rowerowy,czekam jeszcze na ten od jedzenia mniej....
To już jakieś dobre wiadomości:)
Oglądałam przekazy i myślałam o tym co przeżywasz patrząc.
Tyle fajnych rzeczy napisałyście o Wrocławiu,właściwie wszystkim pasuje ,a przynajmniej nikomu nie przeszkadza to może Wrocław na przyszłoroczne spotkanie:)
Ja właściwie też nie byłam a teraz to już bardzo nabrałam ochoty:)
Dzis było pięknie na dworze. Skosiłam trawę, popielilam. Teraz piję kawkę na tarasie :) uwielbiam taką pogodę. Za chwile wychodzę na kijki . Do skarbonki wpadną trzy dwójki :)
Witajcie :)
Agnieszko, to prawda, że powody do podjęcia diety mogą być przeróżne. U mnie bodźcem motywującym jest zazwyczaj czynnik zdrowotny, ale nie ukrywam że bardziej korzystny wygląd też ma znaczenie :mdr:. Teraz! Bo przez lata to, jak wyglądam raczej mało mnie interesowało. Ogólnie akceptowałam to co jest. Inaczej niż u Ciebie, świadomość posiadania „jakiś” atutów zupełnie mi wystarczała. Właściwie dalej tak jest. Stąd też pewnie wzięło się moje podejście do braku akceptacji siebie u innych i zachęcanie ich do skupiania się na swoich mocnych stronach. W Twoim przypadku niezgoda na odbicie w lustrze zmotywowała Cię do fajnej pracy nad sobą. Ale niestety często jest odwrotnie. Brak zgody na siebie, brak samoakceptacji skutkuje dalszym zaniechaniem i coraz większą niechęcią. Piszesz, że „można mieć i to i to” i że żeby schudnąć, to trzeba „dużo motywacji, konsekwencji i samozaparcia”. Jak najbardziej, to wszystko prawda. Jednak wydaje mi się, że aby dojść do tego etapu, to bardzo często najpierw trzeba przejść etap pierwszy.
I tu odniosę się do tego, co napisałaś ty Gruszko „ustały jakieś powody, dla których potrzebowałam być gruba...A może już wkrótce pojawią się nowe powody ,dla których mogę być szczuplejsza” No właśnie – powody. Dla mnie to jest etap pierwszy, bez którego trudno może być ruszyć dalej, element blokujący odchudzanie i utrzymanie wagi. Była już o tym mowa, kiedy rozmawiałyśmy o programie, który poleciłaś nam Ty Sabinko. Program dotyczy akurat bardzo otyłych osób, ale przy o wiele mniejszej wadze można mieć dokładnie te same problemy. Oglądacie, więc wiecie, że bez terapii, a więc wglądu w przyczynę swoich problemów z wagą (nawet jeżeli teoretycznie wie się skąd one się wzięły) większość osób nie jest w stanie ruszyć z miejsca i dokonać trwałych zmian.
Maniusiu, wydaje mi się, że w podejściu do odchudzania zaczynasz być na podobnej drodze, co Agnieszka, więc pozostaje tylko trzymać kciuki, by tak zostało. Cieszy mnie, że weszłaś już w fazę samoakceptacji. To bardzo ważna faza. Nie wiem, która z nas jako pierwsza wspomniała o metodzie, ale na pewno często pojawia się ten motyw, zwłaszcza w filmikach i obrazkach Kasi :money:.
Bardzo podoba mi się cytat, który zamieściłaś „nie można przystępując do odchudzania motywować się nienawiścią do siebie”.
KrysiU do tej pory moja motywacja polegała głównie na mysleniu- nie chce wygadać jak tłuste świnie. To brzydkie ale tak sie widziałam. Teraz widzę w sobie całkiem ładna kobietę. Co więcej czuje ze inni też mnie tak zaczynaja widzieć. O tego mam zamiar się trzymać