Dzien dobry! Ojejku...ale mialam lekture do kawki porannej... Dziekuje! I za kawke i za lekture!
Tak Agnieszko -Jola jest mistrzynia w odpowiadaniu na posty...o nikim nie zapomni!
Ja niby tez umiem odpowiadac z cytatem, ale zawsze o tym zapomne i potem odpowiadam z glowy, czyli z ...niczego!
To i nie dziwota, ze zawsze o czyms, czy o kims zapomne!
Dzis moj pierwszy wolny piatek w pracy...i troche dziwnie sie czuje, bo jestem jeszcze nakrecona tym pierwszym tygodniem- po glowie kreca mi sie rozne fachowe okreslenia i przezycia z tych kilku minionych dni...a gdy otwieram moj leptop to bezwiednie szukam w nim programow i platform na ktorych pracuje zawodowo. Jest jeszcze jedne aspekt, ktory mi mocno w duszy maci- otoz nie pisalam wam o tym, ale swiatopogladowo i politycznie firma, w ktorej przyszlo mi pracowac calkowicie obiega od mych prywatnych dosc konserwatywnych, jak chyba wiecie pogladow. Mam tu glownie na mysli tzw multikulti...czyli wielokulturowosc-przyjmowanie uchodzcow, czy np polityke gender.
Zdaje sobie rzecz jasna sprawe, ze zapewne nie ja jedna jestem na swiecie w takiej sytuacji. To co prywatnie uwazamy i wyznajemy nie musi sie pokrywac z ideologia naszej firmy...no ale boje sie troche , ze jednak nie bedzie mi latwo to rozgraniaczac. Zbyt jestem otwarta i prawdomowna.
Obawiam sie, ze gdzies to ze mnie bedzie bezwiednie wylazic, a co gorsza ja sama bede sie w tym zyciu w sprzecznosci z sama soba gubic.
Zauwazylam to szczegolnie wczoraj gdy bylismy na mym pierwszym firmowym spotkaniu integracyjnym i gdy w czasie rozmow musialam sie bardzo kontrolowac co mowic a co nie... Faktem jest, ze bardzo odbiegam tam od reszty towarzystwa-nawet szefowa jest prawie dziesiec lat ode mnie mlodsza. I na szczescie niewatpliwie musialam ja czyms ujac, bo okazuje mi wyjatkowa sympatie...
Ach, gdyby ona wiedziala jaka ze mnie ...Mata Hari...
Jolinko- takie, przyniesione przez kogos zyczliwego, grzybki smakuja rownie dobrze. Moj tesc np zawsze je dostawal od swych pracownikow, tesciowa je suszyla a ja dostawalam gotowe sloiki na swieta!
Co do cieszenia sie zyciem i drobiazgami jakie ze soba niesie- to musze ci powiedziec, ze one absolutnie nie stoja w kolizji z moim rozbieganiem czy tez nienasyceniem "tym czyms nowym". Kocham zycie i niewatpliwie potrafie sie nim cieszyc. Lubie celebrowac rytualy, np poranny kawkowy czy wieczorny herbatkowy, lubie usiasc w ogrodzie i patrzec na kwiaty, cieszyc sie z pieknego zachodu slonca gdy wracam rowerem z ogrodu, lubie siedziec z przyjaciolmi i biesiadowac, rozmawiac z nimi przez telefon...Ach ilez ja rzeczy lubie!
Pewnie moglabym jeszcze dlugo wymieniac...
W tamtym poscie nie chodzilo mi o to, ze wiecznie za czyms gonie i nie umiem czy nie potrafie doceniac tego co mam...tylko o to, ze mnie to nie zadawala, nie uspokaja, ze mi nie wystarcza- rozumiesz?
Wczoraj wyslalam wam whatsappem fotke tego co zamowilam w restauracji. Wszyscy pozostali wybrali z karty jakies danie konkretne- ja natomiast wybralam cos co jest calym menu- skladalo sie to z malych miseczek z rozmaitymi daniami-po to zebym mogla sprobowac mozliwie wszystkiego co tam dawali w tej restauracji. W duzej czesci tez dlatego zeby...nie byc rozczarowana jednym konkretnym wyborem!To typowe dla mnie zachowanie. Nie musze wam chyba pisac...jaka bylam najedzona czy tez przejedzona tym wszystkim!
![]()