Madziu, masz rację, póki mentalnośc ludzi sie nie zmieni, nic sie nie zmieni
A pokot widziałaś w necie?
Wersja do druku
Madziu, masz rację, póki mentalnośc ludzi sie nie zmieni, nic sie nie zmieni
A pokot widziałaś w necie?
Pokot jest świetny, przerażający
Dzień dobry:)
Krysiu mam nadzieję, ze wszystkie twoje badania wyjdą ok:heart:
co do moich problemów ze snem to masz rację, że czasem mam obniżenie nastroju a nawet taką huśtawkę nastrojów co widać i tu na wątku ale jest jak jest i cudów już się nie spodziewam:mdr:
może mogłabym na te moje tabletki zrzucić odpowiedzialność za moją wagę bo czasem przeszkadzają w schudnięciu albo i powodują wzrost wagi ale ja uczciwe mówię, że moja waga to odbicie mojego obżarstwa, napadów na jedzenie i sama się czasem dziwię, że ta waga nie jest nawet wyższa :beurk: a schudnąć bym mogła oczywiście bo na każdej diecie waga spada ale, że ja potrafię jeść normalnie, czy dietetycznie tylko kilka dni to i spadki są krótkotrwałe:cry:
co do spotkania wakacyjnego to Wrocław tez mi pasuje - nigdy tam nie byłam :p
Jolinko znowu siedzisz po nocy zamiast spać!!! oj kobieto kobieto kiedy ty o siebie zadbasz?:mdr:
pewnie, że chcemy pomóc młodym ale wydaje mi się, że w tym wszystkim gubisz się Ty i Twoje potrzeby:heart:
Agnieszko super, że twoja Mama jest jaka jest, dba o siebie, interesuje się różnymi sprawami, jest na bieżąco z nowinkami technicznymi i dba o sprawność fizyczną:)
obie z Kasią dobrze określiłyście "aktywność" naszej Kalahari tzn aktywność na forum - fajnie czytać innych ale i samemu trzeba coś od siebie dać bo inaczej, jakby wszyscy tylko albo przede wszystkim czytali to nie byłoby co czytać:beurk:
a że podczytują nas inni - czasem całe gromady co widać pod naszymi wpisami to chyba znaczy, że fajnie piszemy co???:beurk:
Agnieszko super, że masz takie towarzyszki do kijków ale tobie towarzystwo niepotrzebne, sama z Adelką tez sobie świetnie radziłaś:p
Kasiu współczuję problemów rodziną, tak bywa, ze jest się miedzy młotem a kowadłem i trudno się opowiedzieć na którąś ze stron bo pewnie, każda ma swoje racje...
super, ze wracasz na drogę cnoty i zaczniesz działać zgodnie z WW, kiedyś pięknie ci z nimi szło i obyś połknęła bakcyla punktowego i teraz:)
Jolinko nie przepraszaj, wiemy, że jesteś zaganiana ale może jakbyś od czasu do czasu ( krótkiego czasu) coś napisała, co ci w danym momencie w duszy gra albo i nie gra to nie miałabyś potem, po kilku dniach niepisania takich wyrzutów sumienia?
ale niech ci nie będzie smutno i nie czuj się winna:heart:
Maniusiu no to poszalałas z tą bluzką :) tak to jest jak się nie doczyta:beurk:
Kalahari lecisz na lunch do outletu?? a nie na zakupy ciuchowe przy okazji?? czy ten lunch to też taki 2- go gatunku lub z resztek (kolekcji) :beurk:
no proszę jaki nasza Krysia ma posłuch - "kazała" napisać wieczorem to napiszesz:p
Sabinko, nawet nie wiesz jak bardzo potrzebne jest mi to towarzystwo kijkowe :) dziewczyny są fantastyczne . Najczęściej chodzimy we trzy lub dwie . Nie chce zapeszać , ale myśle że zaczynamy sie też zaprzyjaźniać . To są bardzo mądre osoby młodsze ode mnie jakies 5 lat. Chodzą dla zdrowia i przyjemności przebywania na świeżym powietrzu i walczą z nadwagą. Nie są grube - maja rozmiar jakieś 44 i nie są szczególnie zafiksowane na punkcie własnego wyglądu , ale chcą żyć zdrowo.
No widzisz Agnieszko jak ludzie ię oceniają i widzą? twoje koleżanki noszą 44 i jak piszesz nie są grube...ja tez noszę 44 a uważam się za grubą i sklepy chyba tez tak uważają ( przynajmniej niektóre) bo np wczoraj byłam chyba w Top secret i tam rozmiarówka tylko do 42 :(
a rodzących się przyjaźni tylko pozazdrościć:mdr:
No właśnie , ja tez się źle czułam w 44, i dopiero teraz jak wchodze w 40 moge się ubrac w prawie każdym sklepie. pamiętam Sylwester.... masakra coś na siebie kupić, a przeciez osób w tym rozmiarze jest sporo
Jestem ledwo żywa....
Pisałam wam latem o liftingu kuchni.Jak to z liftingami bywa - zrobisz jedno - reszta od razu odkrywa swoją mizerię:p
Długo mnie to męczylo i w końcu powstał wielki plan Wielki w mojej skali:wink2:
POszłam na całóść, zdjęliśmy większość szafek wiszących, pomalowałam pół kuchni, wymieniłam i uzupełniłam 15 kafelków:yes: i je wyfugowałam:great:Pierwszy raz w życiu:)Wprawdzie jestem inżynierem ale od marchewki:p więc trochę stracha mialam.
Ale teraz jestem z siebie dumna i moja robota wygląda całkiem nieźle ,a już na pewno jest lepiej niż bylo:)
Zamarzyła mi się nawet wymiana szafek.Ale nie bardzo jest na co...A moje obecne po solidnym odpucowaniu ponownie odwdzięczyły się urodą:)
Zaoszczędzone zasoby przeznaczę na nową kuchenkę (Jolu:)), a raczej płytę i piekarnik ( mój obecny sam sobie ustala temp pieczenia:p) i prześliczny stół kuchenny. I nowy blat.
Ale będzie pięknie:)
I wreszcie rower.Dzisiaj to bylo 1,5 godz prawdziwego szczęścia i euforii.
Agnieszko, nie dziwię się,że chodzicie nawet w deszcz.U mnie niestety pogody są w pakietach - jak deszcz to i wiatr i przenikliwe zimno nadmorskiej wilgoci:cry:Dusza się wyrywa,ale rozsądek każe zostać w domu.Małe 1,5 godz. a śmiało mogę zaśpiewać What a difference a day made,24 little hours:love:....Polecam na handrę:)
PO niezliczonych wejściach i zejściach z drabiny,godnych Jeziora łabędziego wygięciach:p czuję dokładnie każdy elemencik ciała,ale wcale mi to nie przeszkadza:)
Idę do roboty ale jeszcze tu wrócę:rofl:
Witajcie Załącznik 40607
Madziu, o matko! Gdzie ja komuś coś kazałam? No chyba, że chodzi o to, żebyś o siebie bardziej zadbała? :yes: Ale poza tym – w życiu! :) Ale oczywiście zawsze się cieszę, gdy piszesz, bo po prostu lubię Cię czytać. Agnieszka wspomniała, że wnosisz mnóstwo dobrej energię i bardzo się z tym zgadzam :D. Trochę się więc dzisiaj martwiłam, że przekornie zamilkniesz po apelach, ale na szczęście widzę pogodny dystans :money:.
Już jestem ciekawa Twojego lasku. Tylko doczytaj, bo to się potem zakorkowuje i rosi oszczędnie jakoś tak co dwa tygodnie.
Maniusiu, ja się nie znam na roślinkach, ale Ty jak najbardziej, więc do dzieła!;) A za mechanika trzeba by chyba zacząć w końcu trzymać gromadnie kciuki, to może się sprawdzi. Aleś mnie ubawiła swoja dzisiejszą demotką :mdr:.
Sabinko, to coś dla nas! ;)
Kasiu, miałam się nie odnosić, bo temat rodziny zawsze jest trudny, kiedy pojawiają się antagonizmy. Tak sobie jednak myślę, że wcale nie musisz stać między dwiema tak ważnymi dla Ciebie osobami, a tym bardziej wypowiadać po którejkolwiek ze stron. Bo po co? Zawsze za to możesz powiedzieć – rozumiem ciebie i ciebie też rozumiem, obydwie jesteście dla mnie ważne, więc pozwólcie że obie was będę wspierać. Problem w tym, że wy się zamartwiacie, a główny winowajca chyba niekoniecznie. Kasieńko szkoda waszych dobrych emocji i czasu.
Agnieszko, też poruszyłaś trudny temat. Sprawa skomplikowana, ale taka chyba bardziej do przegadania. Pisałam niedawno, że dzięki Twoim wpisom zaczynam po trochu poznawać Twoją mamę. I jestem coraz bardziej zachwycona obrazem jaki widzę. Gdzież ona się tyle lat ukrywała :money:. A prawie codziennego wspólnego kijkowania – pozytywnie i po waszemu, zazdraszczam :).
Gruszko, naprawdę wszechstronnie uzdolniona z Ciebie osóbka. Dobrze, że chociaż potrafię sobie wyobrazić ile to potem przyjemności, gdy patrzy się na swoje „dzieła”. I chyba zupełnie nie ma znaczenia czy dotyczy to nowego płaszczyka, nowatorskiej potrawy czy kafelek na ścianie. Będzie pięknie? – pewnie że będzie ;). No i te planowane po zaoszczędzeniu zakupy. Oj też by mnie rozpierała duma! :)
Piosenki nie znałam, ale posłuchałam i nawet zrozumiałam ;). Bardzo akuratna na takie nastroje.
Sabinko, z tym rozmiarem 44 to jak sama wiesz, wszystko zależy od punktu siedzenia. Dla Ciebie za dużo, a ja na razie o nim tylko marzę. No i jak tu wszystkim dogodzić?
Jolu, napisałam że masz nietypową odskocznię, bo jednak na co dzień jakoś nie spotykam zbyt wiele entuzjastek siatkówki (w pewnym, bez obrazy, wieku :mdr:). Dlatego tym bardziej tak mi się to podoba. Cieszy też to, że pokonałaś po drodze trochę swoich zahamowań. Super! Co do młodych to wiem, że pomagasz im z całego serca. Podkreślałyśmy tylko to, że mają niesamowite szczęście. Oby potrafili to docenić.
Agnieszko, Jolinko przyszedł mi do głowy trochę dziwny pomysł -a gdybyście tak skolegowały ze sobą wasze mamy?:D Mają tyle wspólnych zainteresowań i taki potencjał :).
Krysiu, moja mama, jak wspomniałam, to typ samotnika. Nieufnie odnosi sie do nowych znajomosci, nie lubi ich zawierać i tak naprawdę to najbardziej lubi własne towarzystwo . Na dłuższa metę ludzie ją denarwują :mdr: chyba szkoda byłoby mamy Jolinki :mdr:
Agnieszko, domyślam się, bo już o tym kiedyś wspominałaś. To była taka propozycja z przymrużeniem oka :) Fajnie sobie coś powyobrażać ;)