Gruszko , bardzo mi będzie ciebie brak....
Gruszko , bardzo mi będzie ciebie brak....
Dobry wieczor dziewczynki!
Pisze juz wreszcie ze swego leptopa, siedzac na wlasnej kanapie, obok malz i pies...ach jak cudnie byc znowu we wlasnym domu...
To byl bardzo udany wyjazd i mily sercu pobyt u rodzicow. Pytalas Agnieszko jak atmosfera po zajsciach u siostry...no coz...wyglada na to, ze tato cos przemyslal, moze zrozumial, bo zachowywal sie nienagannie. Byl swietnym gospodarzem i chyba po raz pierwszy obylo sie bez jakichkolwiek zgrzytow...
Ja rowniez Jolinko uwielbiam atmosfere wieczorna polskich cmentarzy 1-2 listopada ...i mowiac szczerze, to zal mi innych nacji, ze tego nie znaja. Niech sobie tam niektorzy mowia, ze blichtr, ze na pokaz, ze szkoda iz to tylko tak raz w roku... bo potem to o grobach sie zapomina...a ja mimo wszystko nie oddalabym tego w jaki sposob w Polsce swieci sie Swieto Zmarlych za zadne skarby.
Maniusiu to fajnie, ze twoja corcia wrocila cala i zdrowa z wojazy...a moja wlasnie swoja podroz rozpoczela. Po drugiej w nocy dostarla z lotniska do hotelu w centrum Londynu i przyznam, ze pol nocy przez to nie przespalam. Bo pojechala calkiem sama muszac sobie samodzielnie radzic z opoznieniem samolotu, szukaniem nowych polaczen autobusowych etc. Dzis zwiedza Londyn a jutro jedzie do kolezanki, ktora poznala korespondencyjnie i ktora juz odwiedzala na Sri Lance. Teraz ta dziewczyna studiuje w Anglii i stad pomysl by tam sie spotkac.
Gruszko...mowiac szczerze troche zdziwil mnie twoj wpis. Rozumiem zmeczenie odchudzaniem. Ale nie zupelnie rozumiem potrzebe odejscia chocby i czasowego z forum. Wybacz, ale dla mnie jest takie cos miara stopnia w jakim jestesmy my tutaj dla ciebie wazne.
No coz... ale kazdy jest inny i inaczej ustawia w herarchii waznosci w swym zyciu korespondencyjne przyjaznie.
Bo dla mnie sa one tak samo wazne jak te w zyciu realnym i nie wyobrazam sobie powiedziec do mojej jakiekolwiek przyjaciolki- nie gniewaj sie ale musze od ciebie i od tego co nas laczy...odpoczac.
Szanuje jednak naturalnie te twoja potrzebe i zycze ci owocnego "zanurzenia sie w inne klimaty".
Dzień dobry
Jestem i żyję ale co to za życie jak po raz kolejny nie można sobie poradzić z jedzeniem![]()
Agnieszko-bardzo ciekawy ten artykul i z przyjemnoscia go przeczytalam. Nie jestesmy jednak juz 30-latkami ( szkoda? a moze i dobrze?) i chyba powoli mamy juz swiadomosc przemijania i umiejetnosc dostrzegania co w zyciu wazne i wazniejsze...
U mnie osobiscie ten proces przewartosciowania odbyl sie w przyspieszony sposob w czasie mej pracy z seniorami. Bylam tam bowiem na codzien konfrontowana z tym co w nas zostaje u schylku zycia... No i co nam wtedy zostaje. W przypadku pensjonariuszy domu, w ktorym pracowalam byl to dorobek zycia zredukowany do jednego pokoiku...czesto gesto z zerwanymi wiezmi rodzinnymi...
Tymbardziej tez nauczylam sie tam doceniac to co mam i dbac o to wszystko jeszcze bardziej. Szczegolnie mam tu ma mysli relacje z innymi ludzmi.
Z osobami, ktore tworza moj swiat...
Sabinko...nie wiem co ci odpisac kochana... Jestem dzis troche refleksyjnie nastawiona. Nie chce prawic tutaj banalow...
Przytulam cie mocno...![]()
Witajcie!
mysli.jpg
Kasiu, a ja akurat rozumiem Gruszkę. Tym bardziej, że właściwie każda z nas miewała takie okresy zapotrzebowania na mały reset. Wydaje mi się, że nawet Tobie zdarzały się takie bardzo króciutkie (na szczęście dla nas i dla forum), ale jednak jakieś momenty zwątpienia. Możemy czegoś nie rozumieć, bo jesteśmy bardzo różne, ale nie złośćmy się na siebie za to, że inaczej coś czujemy
![]()
Gruszko, dzięki że dałaś nam znak. Może jesteś na złym forum, ale ponieważ tworzą go ludzie, więc mam nadzieję, że to jednak przeważy i szybko zaciągnie Cię do nas z powrotem. Nie ukrywam, że byłoby mi przykro, gdybyś zniknęła na dłużej. Pisałaś już nie raz, że brak słońca i ruchu działa na Ciebie dołująco, więc chyba potrafię sobie wyobrazić, co czujesz. Twój wpis tylko to potwierdza. To jest czas, kiedy potrzebujesz znaleźć jakąś alternatywę na jesienne dni. A odchudzanie? To sprawa ciała i ducha, więc tak czy siak potrzebujesz po prostu najpierw zadbać o to drugie.
Agnieszko, Twoje pytanie do Madzi wydaje się jeszcze bardziej zasadne, niż moje.
Sabinko, podobno „nie ma rzeczy niemożliwych …” Buziaczki motywacyjne![]()
Krysiu pozwole sobie miec odmienne zdanie w kwestii przerw od forum.
Przepraszam ale nie zgadzam sie na porownanie z moim czy czyimkolwiek "niepisaniem" przez kilka dni, bo np zajete jestesmy innymi sprawami. Mysle bowiem, ze Gruszka nie o takim "niepisaniu" nas poinformowala. Gruszka napisala , ze meczy ja aktualnie temat odchudzania i musi zanurzyc sie w inne klimaty...
Moze to glupie ale ja z naszym watkiem jednoczesnie... poczulam sie w tym momencie jak odrzucony but. A nie dawno czytalam o tym, zeby nie byc dla nikogo opcja tylko priorytetem.
I ja w ten sposob traktuje nasza grupe i nasza forumowa przyjazn. Jako priorytet. Zrobilo mi sie wiec przykro, ze ktos woli inne "klimaty".
My tu nie pszemy tylko o odchudzaniu. My tu piszemy o naszym zyciu... Widac to nie jest dla Gruszki wystarczajaco interesujace.
Kasiu, odpiszę Ci za chwilę, ale w innym miejscu. Nie zazdroszczę nerwów z powodu wyjazdu córci. No niestety, na to nie ma mocnych.
Agnieszko, refleksyjnie nastroił mnie ten felieton na temat pięciu zmian. Jestem bardziej z tej drugiej strony, więc i pespektywa rozumienia jest inna. Czy trzydzieści lat temu potrafiłabym tak samo odczytać wskazówki![]()
Gruszko, nawiążę jeszcze do odchudzania. Też ciągle szukam swojej recepty na pozbycie się nadmiarów i też nieraz jestem na siebie wkurzona. Może tylko jest mi o tyle łatwiej, że na szczęście nie udziela mi się presja innych. Mogę czegoś nie rozumieć, ale ogólnie lubię różnorodność (czasami również w priorytetach). To jest barwne. Wracam jednak do odchudzania. Nasze efekty są często małe lub żadne. Niedawno jednak uświadomiłam sobie, że chyba byłoby gorzej bez prób zrobienia czegokolwiek. A pisanie tu z wami jest jedną z tych rzeczy. Myślałam zawsze, że za mało angażuję się we wspólne odchudzanie, ale to wcale tak nie jest. Jestem zaangażowana, chociaż często zupełnie nieświadomie. Czasami dzieje się to, kiedy ktoś robi coś fajnego i to mobilizuje do próby; czasami to jakieś „pogrożenie paluszkiem”; czasami artykuły czy nawet demotki, które powodują że nadchodzi chwila refleksji; a czasami próby zmobilizowania kogoś innego do trwania. Różności, ale na swój sposób ukierunkowane na cel. Może myślę naiwnie ale wierzę, że bez tych wszystkich dni, które nie wiadomo kiedy przemieniły się w miesiące a raczej w całe lata na forum, byłabym o dziesięć kg nie mniejsza, ale większa.
Dzień dobry22_10.jpgPrzestawienie czasu wiąże się u mnie z wcześniejszym wstawaniem
, mam nadzieję, że nasi politycy podejmą decyzję o tym, żeby tych zmian już nie było .
Kasiu, cieszę się, że wyjazd się udał, to ważne, żeby w rodzinie nie było niesnasek
Ja bardzo lubię te święta. ( o ile można oczywiście tak powiedzieć...ale jesteście inteligentne i wiecie o co mi chodzi) Wczoraj tłumaczyłam koleżance, dlaczego to ważne, żeby własnie w tych dniach odwiedzić cmentarz, niezależnie od tego ile razy w roku na nim jesteśmy.Ona uważa, że o groby należy troszczyć się na co dzień a nie od święta i nie mogła zrozumieć jaki jest prawdziwy sens tych świąt. Po dłuższej dyskusji przyznała mi rację i powiedziała, że postara się spojrzeć na nie z mojego punktu widzenia
Sabinko kochana, cóż ja Ci mogę napisać. Ważne że kilka dni udało Ci się być na diecie, jeden czy dwa zawalonych nie przekreśla wcześniejszego wysiłku. Pamiętaj o nich, ale wróć na drogę diety i biegnij do przodu. Krysia dobrze napisała- co byłoby z nami, gdybyśmy nie starały się podnosić i podejmować kolejne próby
Krysiu, Kasiu, zobaczcie, jesteśmy w tym samym ( prawie) wieku, a jak zupełnie inaczej odebrałyśmy felieton M. Ohme... Ja poczułam, ze to o mnie- że te lata kiedy mogę się nad tymi słowami zastanowić, to własnie jest ten czas, że te kolejne 30, to dopiero przede mną
Wygląda na to, że moja dusza jest jeszcze niedojrzała
Gruszko, mam nadzieję, że złapiesz oddech tam, gdzie zamierzasz się schować i nie znikniesz na zawsze , bo po Twoim wpisie ukazały mi się przed oczami postacie Ewy, Małgosi jednej i drugiej, Zeni, Rene, Laugi, Reginy i jeszcze innych kilku dziewczyn.
Swoją drogą tak refleksyjnie od rana pomyślałam, że została nas garstka, ale kafeteryjny trzon, mimo burz i zawirowań jest mało nadszarpniety
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny i te piszące i tylko czytającei życzę dobrego piątku
![]()
Dzien dobry!
Agnieszko wykorzystalam twoj cytat by jeszcze raz powrocic do wpisu Gruszki.
Mi rowniez po jej wpisie pojawily sie przed oczami te wszystkie dziewczyny, ktore byly i zniknely z forum, bo bylo ono dla nich jakims przejsciowym elementem zycia. Cenie sobie to, ze Gruszka nie zniknela bez slowa ale napisala szczerze co czuje. To ladnie o niej swiadczy.
Duzo to cieplejsze niz po prostu odejscie bez slowa.
Nie mniej jednak ja nie odczytalam tego co napisala, tak jak zrobila to Krysia. Dla mnie wypowiedz Gruszki znaczy, ze zmeczylo ja pisanie o odchudzaniu i ze zeby siebie chronic przed jesienna depresja poszuka sobie innych klimatow.
Piekne to i zgodne z zalozeniami ot chocby i Dalajlamy, o ktorym tu niedawno pisalysmy.
Odetnij sie od tego co ci nie robi dobrze.
Taaak...ale co z tymi, ktorzy byli z toba powiazani? Czy mozna ich traktowac tak instrumentalnie? Ludzie sa mi do czegos potrzebni to sa w mym zyciu, a gdy byc potrzebni przestaja...to im mowie do widzenia i tyle?
Nie obchodza mnie wiecej ani oni sami, ani ich sprawy.
Nie wazna jest ani Agnieszka, ani Krysia, ani Maniusia, ani Jola, ania Sabinka, ani Magda, ani Basia, ani Kasia...ani ich zyciowe drogi.
Wsiadam do pociagu, jade nim przez chwile...i w kazdej chwili gdy tego chce wysiadam.
Zostawiam informacje na swoim miejscu- Czesc, wybaczcie ale musze zmienic kierunek. Moze kiedys znowu do was sie dosiade...
Taaak Agnieszko, trzon pozostal. Bo my myslimy i co najwazniejsze- rozumiemy zasadnosc tej grupy...inaczej.
Dobrego dnia dla wszystkich!
Dziewczyny moje kochane chciałam się wczoraj odnieść do wpisu Gruszki...do Waszych wpisów,ale znowu ciśnienie podskoczyło-wzięłam więc tabletkę i poszłam spać.Rano to samo czyli skok ciśnienia-teraz mija po tabletce,ale muszę wyjść.
Odezwę się później-buziaki.