Sabinko stare pralki sa najlepsze, moja padła własnie po 3 latach i wlasnie tak koszt naprawy 600zł, przy czym podobną nową mozna kupic w promocji za 850.
Więc wymienilismy ale juz na troche teoretycznie lepszą
Wersja do druku
Sabinko stare pralki sa najlepsze, moja padła własnie po 3 latach i wlasnie tak koszt naprawy 600zł, przy czym podobną nową mozna kupic w promocji za 850.
Więc wymienilismy ale juz na troche teoretycznie lepszą
Bardzo się ciesze że tak się udało to zgrabnie naprawić
ciao,
a ja mialam lodowke, ktora chodzila 45 lat,,ruska byla.
porzadna robota nigdy nie zawiodla.
i ruski odkurzacz tez trwal i trwal..i zepsuc sie nie chcial.
teraz to juz inna wyzsza,czyli komercyjna technologia.
Kalahari dobre z tą wyższą czyli komercyjną technologią:mdr:
ja miałam lodówkę MIŃSK- kojarzycie? , chodziła i chodziła, aż padła i może ja trzeba było naprawić zamiast kupować nową, ale prądu cholera żarła niesamowicie duzo.
Acha i pralka Frania, przeciez to jest sprzęt niezniszczalny
moja lodowka byla jeszcze z przedminskiej generacji-szron lux:aww::)
Witajcie!
Sabinko :yipi: - to a propos pralki :)
Kasiu, wiesz że miło Cię tu tak poczytać :money:. Na temat kawki się nie wypowiadam, ale skoro Sabinka nie protestuje, to znaczy że coś jest na rzeczy ;). Ale tak na serio, to rzeczywiście dziwnie było bez Twojej kawki Agnieszko.
Kasiu, przykra sprawa z kolanem :(. Będziesz miała artroskopię? Co Ci konkretnie dolega?
Agnieszko, przyznam że to co napisałaś o swoich wujkach robi wrażenie. Na pewno powinno nam to dać do myślenia.
Gruszko, „żgza” jeszcze nie znałam, ale już mi się podoba :mdr:. Twoje „żga” Sabinko też niczego sobie :p. U nas „dźga” To ile udało Wam się dzisiaj przewietrzyć? ;)
Maniusiu, może trochę po czasie, ale i tak bym spytała, bo naprawdę lubię a nigdy nie byłam - jak Twoje wrażenia po obejrzeniu Hrabi?
Agnieszko i żeby nie było, że zapomniałam. Miało być coś więcej o wyprawie do kasyna ;).
Gruszko, ktoś mnie tu wyraźnie podpuszcza :). Nie ma mowy, żebyś nie znała przepisów kulinarnych. Takie niestosowności to tylko u mnie :o. Zaciekawiłaś mnie tymi schodami. Możesz wchodzić normalnie, czy stosujesz jakąś specjalną metodę?
Sabinko ładny suwaczek :D. Nie obiecuję, ale przynajmniej co jakiś czas postaram mu się przyglądnąć nieco uważniej. A co do taty - piękny wiek no i piękny charakter, jednym słowem naprawdę twarda sztuka!
Agnieszko, robisz 10 km w półtorej godziny? Przecież to kawał drogi. Aż się zaczęłam zastanawiać, ile mam km do pracy?
Madziu, czterdzieści pięć lat? To się dopiero nazywa stara ruska szkoła jazdy :D
Maniusiu, pralkę Franię też pamiętam. My już mieliśmy taką z dodatkiem na korbkę.
Jolu, też pewnie mogłabyś coś tu jeszcze dodać :money:
Hura! Internet odzyskany:)
Krysiu
miało być żga:p
Ja całkiem poważnie z przepisem,bo słaba jestem w takich klasykach,szczególnie lokalnych,co to niby każda gospodyni zna.
Wszystkiego uczylam się sama eksperymentując.U mnie w domu z gotowaniem był słabawo.Więc jakbyś napisała mi dokładnie to byłabym wdzięczna.Moje próby kończą się albo wielkim garem krochmalu albo kamlotami:cry: nie do pogryzienia.
Doczytałam się,że najbezpieczniej jest chodząc po schodach całą stopą a nie zaczynając od palców.
Dzisiaj się nieźle powietrzyłam - 3 km cały czas pod górę i z powrotem,poszłam do mamy pieszo:)Do tego jakieś 5 km innych atrakcji na rynek i po instytucjach.Jestem świetnie przewietrzona:)
Ale takich czasów jak Agnieszka nie osiągam.....Może kiedyś,ale raczej się nie spodziewam:)Ja nawet biegać planuję wolniej:he::rofl:
Sabinko
no po prostu super wieści w sprawie pralki:great:To zobacz ile teraz masz zaoszczędzonej gotówki do puszczenia na mieście:):wink2:
Kiedyś sprzęty domowe były drogie,ale raz zdobyte zapewniały spokój na lata.Z tym,że Maniusia ma rację,prąd to one lubiły,nawet bardzo!
Czy ktoś już widział I tak cię kocham",bo zarezerwowałam nam bilety na czwartek i zastanawiam się czy warto.Recenzje przyzwoite.
Z filmami to niestety nie do mnie, ale Agnieszka lub Sabinka na pewno będą wiedziały :). Ze schodami tak właśnie myślałam i chyba nawet już kiedyś o tym czytałam. Ilość dzisiejszych km godna podziwu :shocked:. Też powinnam mierzyć, ale nie chcę na komórce, a ręcznego krokomierza za nic nie potrafię obczaić :bad:. Kluchy – ugotowane kartofle potłuc. Dołożyć do nich mąki ziemniaczanej. Proporcja ¾ kartofli i ¼ mąki ziemniaczanej. Niektórzy dodają jeszcze jajko, ale mnie się zawsze robiła z tego mazia i zrezygnowałam. Porządnie wymieszać i formować kluski. W środku kluchy powinno się zrobić dziurkę (na sos, ale mnie się zazwyczaj nie chce :money:). Można zamrozić na czas nieokreślony. Wkładać do gorącej, osolonej wody.