Widzę, że nasza Kasia posługuje się teraz pismem obrazkowym:mdr:
Wersja do druku
Widzę, że nasza Kasia posługuje się teraz pismem obrazkowym:mdr:
Kobietki moje kochane zajrzę do Was jutro-obiecuję.
Miałam ciężkie ostatnie pięć dni i jeszcze przeziębienie mnie dopadło.Muszę odpocząć i się wyspać.
Buziaki.
Załącznik 41066
Witajcie :)
Dziś mamy zakończenie kolejnej akcji tabelkowej i u mnie spadek o 800 gram, a w całej akcji 1,8. Za przeproszeniem dooopy nie urywa, ale akcję kończę na minusie i to jest ważne. Dziś też zaczyna się kolejna, więc działam dalej :)
Jolinko, zdrowia życzę :)
Zrobiłam już większość zakupów na święta, zostało mi to co muszę mieć na świeżo- mięso, ryby, warzywa i owoce, ale to już wiadomo, w ostatnim tygodniu. Zrobiłam wszystkie stroiki, poprasowałam obrusy, wiszą (stroiki stoją :mdr:) sobie w garderobie i czekają. Dziś mam wolne- idziemy do kina :)
Dobrej soboty :)
Dzien dobry!
Ja rowniez zapisalam sie na kolejna akcje, bo wychodze z zalozenia, ze najwazniejsze by nie ustawac pracowac nad soba...
Znalazlam taka sentencje i mysle, ze pasuje ona w 100 % ...coby to pokazac pismem obrazkowym!:p
https://scontent-frx5-1.xx.fbcdn.net...c2&oe=5AC0C03A
Dobrej soboty dziewczynki! trzymajcie sie cieplo!
Kasiu, moja teoria na ten temat jest taka, że starając się pokonywać własne słabości, mimochodem, od niechcenia, jednocześnie, wygrywasz z innymi nie robiąc przy tym zamieszania wokół siebie :)
Pewnie jest w tym racja Agnieszko. Staram sie jednak nie patrzec na tych innych, bo porownywanie sie z innymi budzi we mnie frustracje i niezadowolenie z siebie. Stanowczo lepiej jest dla mojej psychiki patrzec-gdzie ja bylam na poczatku mej drogi a gdzie jestem teraz...:money:
No, o porównywaniu się do innych nie mam mowy :) To jest dla mnie największy koszmar dzieciństwa i młodości. Tak naprawdę, to przeszło mi dopiero jakiś czas temu :). ale przeszło i to jest super :)
Coś jakby jakieś przeziębienie wokół mnie krążyło,a ja kombinuję jak mu się nie dać:)
A chorowanie jest takie nieprzyjemne:p .I trochę uziemia w domu...
Ja chyba jestem na etapie,że wcale nie trzeba koniecznie walczyć ze słabościami.Raczej dobrze je poznać,poszukać tych mocnych stron i je rozwijać i dopieszczać:)
Wczoraj zrobiło się refleksyjnie i filozoficznie.I trochę bylo o zastanawianiu się.Myślę,że dobrze jest dać sobie wystarczająco dużo czsu na zastanawianie się,ale jak się już jakąś decyzję podejmie,to jej nie kwestionować.Raczej myśleć,że w danym momencie to bylo najlepsze co mogłam zrobić.
Kiedyś wałkowałam wszystko w głowie w kółko i w kółko,a potem jeszcze rozmyślałam,czy dobrze zrobiłam.I to było dość dołujące.Przy założeniu,że zastanawiałam się wystarczająco i ostateczna decyzja jest dobra,czas rozmyślań bardzo się skrócił.
Może dlatego ,że mam większe zaufanie do siebie.A zaczęło się od na początku brzmiącej śmiesznie mantry: cokolwiek zdecyduję i się wydarzy będzie dobre:)Powtórzone setki razy naprawdę działa:)
Bo skoro działa gadanie " to się żle skończy" to " wszystko wyjdzie na dobre" ma przecież taką samą moc sprawczą:)A przynajmniej warto to sprawdzić:)
Zaczynałam od rozkładania na częsci tych hipotetycznych ,złych rzeczy ,które mogą się zdarzyć.na końcu z reguly okazywało się ,ze strach miał wielkie oczy:)Ale sama tego nie wymyśliłam,miałam bardzo fajnego przewodnika:)
Rozsądek i niechęć do chorowania pewnie zatrzyma mnie dziś w domu,chociaż choroby oddechowe od zawsze leczono świeżym powietrzem,a tego u mnie nie brakuje.
Słońce wychodzi,może mnie jednak gdzieś poniesie:)
Jakoś powoli udaje mi się ogarnąć jedzenie,na odchudzanie to to jeszcze nie jest,ale na dobre przetrwanie i owszem:)
Chociaż obrazek Kasi mnie akurat nie zniechęca,a sprawia wrażenie jedzenia wmiłym towarzystwie:wink2:
Wasza mlodzież jak dotąd ładnie się sprawuje w kwestii matury,będzie dobrze:great:Do wiosny trochę okrzepną.
ja robię to do tej pory, ale zauważyłam, że stałam się dla siebie jakby bardziej wyrozumiała i potrafię przerwać to wałkowanie w jeszcze dobrym dla siebie momencie...ale to trudne jest, nosi mnie wtedy, trudno jest mi się uspokoić. W końcu mi się udaje, ale pamiętam ( wcale jeszcze nie tak dawno to było), że w takich momentach nie mogłam skupić się na niczym innym poza dołującymi mnie myślami.Trwało to czasem kilka dni, złych bardzo. Teraz trwa to najwyżej kilka godzin. Ciągle wierzę, że dojdę do momentu, że dół minie szybko jak mrugnięcie okiem :D