Trochę późno ale też jestem za:)
U mnie też po chwilowej zamieci pogoda świetna do latania,więc potowarzyszę Sabince:)
Wersja do druku
Trochę późno ale też jestem za:)
U mnie też po chwilowej zamieci pogoda świetna do latania,więc potowarzyszę Sabince:)
Sabinko, skończyłam czytać fajną książkę- Rodzinne tajemnice Barbary Delinsky - takie trochę czytadło, ale w dobrym stylu , czyta sie jednym tchem
Witajcie i dzięki kochane, że rozpoczęłyście poszukiwania lokum.
Poszłam dzisiaj prywatnie do lekarza z moimi wynikami. Miałam nadzieję, że zapisze mnie na zabieg w ramach Nfz. Tak bywało kiedyś. A tu guzik, jak chcę mieć coś robione, to tylko za opłatą. Zrezygnowałam. Spróbuję jeszcze raz u poprzedniej lekarki, jak wróci z wyjazdu.
Maniusiu dzięki, że już wysłałaś wstępne zapytanie. Miejsce i cena wydają się naprawdę korzystne. Chociaż Wieniawa tez chyba jest w porządku, a pokoje wcale nie takie malutkie :). Co będzie, to wszystko będzie dobrze ;).
Gruszko, ogólnie też podoba mi się pomysł pracy nad zmianą nawyków. Problem raczej w tym, że chęci są, ale zapału potem często nie starcza. Jeżeli jednak Tobie udaje się zmobilizować, to super i tak trzymaj. Dzięki za pogadankę o ruchu. Też jestem za mniejszą, ale systematyczną intensywnością. Za jogę sama się nie biorę :).
Pączki lubię, ale na szczęście nie nadmiernie, więc spokojnie doczekam do czwartku ;).
A ja znowu poimprezowalam, właśnie wróciłam z comiesiecznego spotkania z koleżankami :)
Sabinko i bardzo dobrze! :wink2:
Hej dziewczyny :)
Żyję,choć jestem tak zarobiona ,a wieczorami tak zmęczona,że po prostu padam na łóżko i śpię jak zabita.
Od poprzedniej soboty w domu ciepło :)
Nie rozchorowaliśmy się przez półtora tygodnia bez ogrzewania,co przy temperaturze między 10 a 16 cudem jest.Tylko to 16 było w dwóch pokojach przy pożyczonych grzejnikach.
Sprzątanie...porządki...te dwa słowa zaczynają u mnie wywoływać alergię:mad:
Jeszcze nie ze wszystkim się uporaliśmy-ciężko jest jak większość robi się w pojedynkę.moja córka akurat miała w pracy zmianę od 12tej do 20tej,mąż pracuje po 12 godzin i same nocki teraz (wychodzi o 16.10,a wraca o 6.30.Potem musi się przespać i ledwo wstanie jakaś kawę wypije,trochę porozmawiamy,potem obiad i powoli znowu trzeba się do pracy szykować.A jak ma wolne,to sprząta piwnicę-tam to dopiero masakra-wszędzie gruba warstwa ceglanego pyłu-wszystko pomarańczowe.Syn na ile może i na ile ból mu pozwoli to mi pomaga.Sprzątam po kilka godzin dziennie i jestem już bardzo zmęczona.
Dwa dni sprzątałam duży pokój-a trzeba nawet wszystko z mebli wyciągać,nawet z zamkniętych szafek,bo i tam pył ceglany dotarł.A i część ubrań poszło do prania.W dużym pokoju jeszcze okno do umycia, firana i zasłony do zmiany oraz dywan do czyszczenia.To jednak na końcu.
W środę razem z synem sprzątaliśmy jego pokój-i u niego też część rzeczy musiało pójść do prania.I tak jak w dużym pokoju zostało okno i dywan.W czwartek zabrałam się za poddasze czyli naszą sypialnię.Naszykowałam komin do tapetowania,bo i tu musieliśmy zedrzeć tapetę jak i w dużym pokoju na kominie-wytapetowałam w piątek i skończyłam resztę sypialni plus korytarzyk.
Mąż miał wtedy wolny dzień,to dalej robił w piwnicy-to robota na razie tak z grubsza,bo żeby wszystko do ładu doprowadzić,to na prawdę trzeba paru tygodni-część musi poczekać na wiosenne dni,bo trzeba wynieść na zewnątrz i pomyć.Ten pył ceglany jest okropny-mąż poodkurzał sufity,półki,narzędzia,ściany itp,a potem zamiatał ....trudno to nazwać zamiataniem,bo szczotka sobie z tym nie radzi,więc na kolanach zamiatał....szerokim,grubym pędzlem :( A piwnica duża jest-bo trzy pomieszczenia plus wejście wielkości przedpokoju-długie i wąskie.
W sobotę zrobiłam sobie przerwę .Poszłam do mamy-zrobiłam jej zakupy i posiedziałyśmy sobie,porozmawiałyśmy.Biedna...potrzaskała się kilka dni temu i jest taka obolała.Ma w kuchni na taborecie poduszkę i to od dawna,a tym razem jakoś źle usiadła i spadła,uderzając w kuchenkę gazową-dobrze,że nie głową.
Po obiedzie wyszłam razem z mężem jak szedł do pracy-było ładnie,słonecznie,to spacer zaliczyłam,a potem dla przyjemności sobie pomyszkowałam po sklepach:)
A niedziela to dla nas obojga był dzień lenia-potrzebowałam oderwać się od tej roboty.Tylko ten dzień lenia...trochę meczący był ;).
Męczący,bo ile można odpoczywać:pPosiedzieliśmy z mężem,obejrzeliśmy film, "strzeliliśmy" sobie drzemkę,zagraliśmy w karty i w końcu poszliśmy na spacer mimo sypiącego śniegu,żeby się trochę rozruszać:DNo i wyspałam się solidnie,bo już spałam o 21-szej i przespałam 10 godzin.
Dziś tylko łazienkę zrobiłam ,a i to zajęło mi mnóstwo czasu,bo musiałam sobie przerwy robić.Pobolewa mnie lewa stopa i kostka jest trochę opuchnięta,tak jakbym ją skręciła,ale nic takiego nie było.A w piątek też sobie narobiłam...czyściłam bok szafy i nie wiem jak mi się to udało,ale podnosząc głowę z całej siły uderzyłam w rurkę od kaloryfera( taka z kranikiem do odpowietrzania).Łzy ciurkiem mi z bólu leciały-na szczęście głowy nie rozcięłam,ale był duży guz:(Guz się wchłonął,ale jak się dotknę,to miejsce po uderzeniu nadal obolałe jest.
Mąż miał dziś też wolne,to 6 godzin sprzątał w piwnicy-już przejrzała,ale jeszcze sporo do zrobienia :(
A jutro...chyba ganek,przedpokój,schowek pod schodami i wc-kuchnię zostawię na koniec.W środę i czwartek przyjdzie córka,bo ma 3 wolne dni,to mi pomyje okna,rozwiesi firany i zasłony.Potem tylko dywany zostaną do oczyszczenia.....i jak dla mnie może być Wielkanoc ;)
Dobranoc :)
http://img2.stylowi.pl//images/items...or_9901884.gif
Witam we wtorek- dziś ciężki i długi bo cały w pracy. Ale warzywa nakrojone, soki przygotowane- mam nadzieję, że dam radę :)
Załącznik 41509Załącznik 41510
Jolinko współczuję Ci tej roboty, jest to ciężka, fizyczna praca, nie dla takiego chuchra jak ty.Dobrze, że robisz przerwy, przecież to od samego czytania robi się ciężko, a co dopiero widząc i ogarniając to wszystko :( Trzymaj się .
Krysiu, zaczynam się trochę martwić :(
Sabinko, no ładnie- w sobotę impreza, w poniedziałek impreza...jak żyć, pytam ???:mdr:
Miłego wtorku dziewczynki :)
Dzien dobry! Witam was cieplutko w ten mrozny lutowy poranek...
Agnieszko- trzymaj sie w tym ciezkim dniu pracy- dzieki za kawke i soczki.:money:
Ja podobnie jak Sabinka mam sie z tymi imprezami i odchudzaniem pod gorke. Poniewaz znowu ich tyle bylo, zas waga mi podskoczyla i ogarnelo mnie zniechecenie na zasadzie...aaaa to wszystko nie ma sensu!:bad:
Przestalo mi sie chciec! Wszoraj wieczorem ogladalam z mezem "Na uklady nie ma rady" i zjadalam jedna garsc orzechow za druga...
Nawet sie dzis rano nie wazylam, bo nie chce sie denerwowac.:arf:
A jutro znowu spotkanie WW i tym razem sie nie wywine- bedzie zwyzka jak nic!:(
Wczoraj bylam pierwszy dzien w pracy w moim pieknym nowym biurze, zupelnie sama w pokoju, bo tak jak wam pisalam, kolezanka z ktora go dziele przychodzi w srody i w piatki. No a ja w piatki nie pracuje.:)
Zainstalowalam wiec sobie male radyjko i bylo mi calkiem milutko. Robilam wiec swoja robote cala usmiechnieta i zadowolona.
Nawet was troche podczytywalam z pracowego komputera, ale nie chce sie na razie z niego odzywac.
Jestem za kazdym waszym pomyslem w kierunku naszego sierpniowego spotkania. Postaram sie dostosowac terminowo-chociaz jak wam wiadomo-urlop nanioslam w grafik ale nie tylko ode mnie on zalezy. No ale jestem dobrej mysli.
Co do kwestii hotel czy mieszkanie tez mi jest wsio ryba-co ustalicie to bedzie dla mnie ok.
Krysiu kochana- nosz karna mam nadzieje, ze jednak ktos pojdzie ci na reke z tymi skierowaniami... A moze rozejrzysz sie po znajomych...nie masz tam nikogo wsrod opieki zdrowotnej? :arf:
Jolu- podziwiam cie slonko z calego serca. Wyobrazam sobie co przechodzicie. Ale za to jak pieknie bedzie gdy juz wszystko ogarniecie. A przed Wielkanoca bedziesz lezec do gory brzuchem!:mdr:
Wyrazy wspolczucia dla mamy-oj wiem jak to boli gdy sie usiadzie kolo krzesla...raz mi sie to zdazylo!:beurk:
Milego dnia dla wszystkich!
http://www.pozytywniej.pl/upload/a0b...a28c0d5874.jpg
Moja Karusia tez...:beurk:
Ano, Kasiu, z tym odchudzaniem taka prawda- jak się nie uprzesz, to nie schudniesz :( Każda przerwa, to pewny wzrost wagi. Ja na razie się cieszę, bo udało mi się w końcu wejść na wo i czuję, że to może być ten czas,oby. Jest motywacja, bo i waga przez dwa dni spadła prawie kilogram, ale i do pieca przez weekend też sobie nieźle dołożyłam, więc spadek jest i dlatego. Aby do świąt, bo wtedy osiągnę cel :mdr::mdr:- taki los :mdr:
Na razie na momencik,bo lecę śladem Sabinki polatać:)
Jakiś niechciej znowu mi się włączył,nie jest latwo z dobrymi nawykami,ale na razie jakoś daję radę i swoje powtórzenia rano zrobilam.W tym tygodniu 6.
Do poduszki czytam moją książkę o odchudzaniu,zeby sobie te wszystkie mądre rzeczy porządnie wbić do głowy.
Wszystkim podsylam genialne morskie powietrze,żebyście bez trudu dotrzymywały swoich postanowień,czuły się zdrowo i lekko:)