Jolinko nie stresuj się , bo długotrwały stres powoduje ,ze nie chudniemy mimo diety.
Jolinko nie stresuj się , bo długotrwały stres powoduje ,ze nie chudniemy mimo diety.
Wracam ze szpitala, jakaś inna , spokojniejsza , nawet nie mam ochoty na podjadanie może to za sprawą tego, że się Wam tutaj wygadalam, a za to dzięki Joli. .. Wam wszystkim dziękuję za miłe słowa, wsparcie i otuchę. Teraz piszę z telefonu wiec krótko. Może rano uda mi się więcej. Dobrego sobotniego wieczoru
krysiupysiu
strona 205 nie jest zla---
moze zrobie koszulki???? T-shirty? na zlot?
oczywiscie moge tez zrobic z rozami kasi.
co kto chce---wg, zyczenia.
ciao, ciao
Padam na twarz,ale to nic...chciałam choć na troszkę do Was zajrzeć,choć troszkę odpisać.Brakuje mi kontaktu z Wami moje dobre duszki
Dzisiaj w miarę ogarnęłam jedzenie-tapetowałam też 4 godziny to i ruch był.Jutro postaram się jeszcze lepiej zapanować na jedzeniem.
Kalahari ale fajny pomysł z tymi koszulkami....aż mi żal serce ściska,bo nie dość,że nie mogę pojechać,nie poznam Was osobiście,to jeszcze może mnie ominąć taki fajny pamiątkowy gadżetMnie obraz wklejony przez Ciebie bardzo się spodobał,ale również bardzo spodobał mi się ten wklejony przez Kasię,taki z nuta romantyzmu i z różami,które tak bardzo lubię.
Ewuś,to dobrze,że jesteś spokojniejsza-cieszę się,że spotkałyśmy się rano na fb i zdecydowałaś się do nas napisać.Zawsze czekamy na wiadomości od Ciebie i martwimy się jak długo milczysz.
W poście to zdanie zostawię...tak ku przestrodze?A w głowie...w głowie czasem się pojawia,czasem znika.Wiem,że nie powinnam tak myśleć-czasem te myśli na głos powiem,ależ mój maż sie wtedy na mnie złości.Nie lubi jak źle mówię o sobie.
Natko kochana,sama wiesz jak jest z tym stresem......sama masz go teraz też pod dostatkiem.Tak trudno czasem oddzielić emocje od jedzenia.Przykro mi,że Twój mąż ma takie problemy w pracy i nie wiadomo jaka przyszłość przed nim u tego pracodawcy.Trzymam kciuki za wyprostowanie życiowych zakrętów.
Dziękuję KrysiuPoznałam mojego męża mając 17 lat,pod dwóch latach wzięliśmy ślub i jesteśmy nierozłączni.Bardzo bym chciała,żeby tak już było zawsze...do końca.Miłość i rodzina są dla mnie najważniejsze.Coś w tym jest co piszesz-w oczach moich bliskich na pewno wyglądam dużo lepiej niż sama to widzę.Może tak jest dlatego,że oni mnie akceptują...dlatego,że mam akceptację męża.I jeszcze jedno....mój mąż akceptuje to,że chcę schudnac,ale najchętniej zabroniłby mi się odchudzać,bo nie lubi chudych kobiet.Może gdyby było inaczej,łatwiej byłoby mi trzymać dietę?
Kochana ja nic takiego nie robię -po prostu pamiętam o Tobie i wiem,jak bardzo człowiek w takich chwilach potrzebuje wsparcia,wiem jak cieszy każda wiadomość,każde dobre słowo.Żałuję,że tylko tyle mogę zrobić,że jestem tak daleko i nie mogę Cię choćby przytulić czy za rękę potrzymać.Koszmary u mojego syna nie wystepuja we śnie,tylko jak światło wyłączy i zasnąć z bólu nie może-wtedy wracają traumatyczne wspomnienia.Mam nadzieję,że choć troche terapia u psychologa mu pomoże.Bardzo pomogłoby mu jakby miał przy sobie kochającą go dziewczynę...niestety jak tylko jakąś pozna, i powie jej o swojej niepełnosprawności,to dziewczyna przestaje się odzywać.Nie liczy się to,że dobry z niego człowiek,tylko to ,że nie jest w pełni sprawny,a na dokładkę nie ma pełnego portfela.
Jesteście ze mną,a ja to bardzo doceniam i za każde dobre słowo czuje wdzięczność.Podejście naszego lekarz od strony psychologicznej daje nadzieję -zobaczymy jak będzie,musimy wszystkiego próbować.
A Twoja przyjaciółka ma szczęście,że ma Ciebie
Kasiu cieszę się,że masz rehabilitację i trzymam kciuki,żeby Ci pomogła.Dziękuje za telefon-rozmowa z Tobą,nawet gdybym tylko słuchała,jest jak balsam dla mojej duszy-masz taki ciepły,kojący głosZazdroszczę Ci tych cudnych róż i swoich nie mogę eis doczekać,choć na pewno tak piękne nie będą.
Krysiu jak Ty potrafisz mądrze wszystko ująć...zawsze z uwagą czytam to co napiszesz i za wsparcie,zrozumienie Ci dziękuję z całego serca!Masz rację..cierpię bardzo patrząc na jego ból,na to co przeżywa i co wydaje się nie mieć końca.We wtorek ma znowu spotkanie u Pani psycholog-potem kolejne za tydzień,a potem co dwa tygodnie.Co do terapii grupowej,to będzie jak on zechce-jeśli do tego dojrzeje będę zadowolona.Co do związku,to już tu pisałam,że ona bardzo łaknie miłości,bardzo by chciał mieć dziewczynę,założyć rodzinę.Niestety niepełnosprawność wywróciła jego życie do góry nogami,a dziewczyny,które poznaje,jak tylko usłyszą co mu jest,przestają się odzywać...on czuje się gorszy,dużo gorszy.Jego niepełnosprawności nie da się ukryć-na co dzień jej nie widać,dopóki nie musi się rozebrać![]()
Dziś znalazłam trochę czasu i dla Was Aguś.Jak to ogarniam...no nie bardzo,ale to nic...będzie ok.Do środy chcę skończyć sypialnie na tip-top i dać sobie najlepiej dwa dni odpoczynku od tapetowania.To nie znaczy,ze będę się lenić.Deszcz padał kilka dni,to i chwast śmignął.Trzeba oplewić i rozsadzić cynie i aksamitki.Takie są plany,a jak będzie,to zobaczymy,bo to zależy czy zięć w trasę pojedzie i czy będę mieć maluchy u siebie.
Trudne Maniusiu i to bardzo,a jeszcze trudniej mi patrzeć jak on się męczy i tak dzień za dniem,rok za rokiem-końca nie widać.A Ty jak po wyjeździe-odpoczęłaś?
Gammuś bardzo mi przykro z powodu odejścia Twojej podopiecznej-niech odpoczywa w spokoju [*]
Podziwiam Ciebie za Twoją pracę-musisz być silną kobietą o wielkim sercu.
Trochę Wam odpisałam,to teraz uciekam spać,bo jutro kolejny pracowity dzień przede mną.
![]()
62cafb4795a88fcc5b6019ca024bf35f_th2.gif.jpg
Witam w niedzielny poranekJest tak cudownie nareszcie na dworze, ze odrabiam straty...więcej przebywam na dworze niż w domu i to jest to
Wczoraj poszalałam na zakupach. Kupiłam trochę do domu, trochę ciuchów na wyprzedażach, wróciłam padnięta, ale jeszcze trochę ogarnęłam dom, żeby zobaczyć jak wygląda nowy dywan, musiałam kupić ciemniejszy niż miałam, żeby nie było psich odcisków palców
.
Dietę trzymam, jak będzie mi spadał kilogram tygodniowo jak do tej pory, to będzie super.Od dwóch tygodni zapisuję co jem i to mnie trochę trzyma w ryzach.
Znalazłam taka fajną dietę, która polega na liczeniu kalorii, ale nie wlicza się do nich warzyw i owoców. Dzieki temu, przy limicie 1000 kcal, je się de facto ok 1500- teraz w sezonie truskawkowym i kalarepkowym u mnie tak wygląda. Limit 1500 jest ok, a zawsze jak jest się głodnym można zrobić michę warzyw i ich nie liczyć, albo zrobić je z oliwa lub kefirem i liczyć tylko je.
Krysiu, piekę dużo ciast, ale z rabarbarem nigdy nie piekłam...dzięki Tobie wykorzystam przepisy dziewczyn i spróbuję coś z nim zrobić na Boże CiałoJak widzisz kochana, jest dieta, w której możesz zjeść cały kilogram truskawek i więcej ( a da się!)
Natko, zdrowie jest najważniejsze, więc bardzo dobrze ustaliliście z mężem, jeśli tylko możecie sobie na to pozwolić, niech zrezygnuje z wyczerpującej go pracy. A może po odpoczynku znajdzie jeszcze sobie coś w miarę satysfakcjonującegoWiem osobiście jak człowiek lżej oddycha, gdy odejdzie z pracy, która go wykańcza. Pisz o swoim odchudzaniu, bo mnie motywujesz. Jak wpadniesz w rytm, to idziesz jak burza
Kasiu, jak udało się przyjęcie? U nas podobno w przyszłym tygodniu maja być nieziemskie upały, więc planujemy grilla, ale ciasto przewiduję tylko dla gości
Ewuś, dzięki za wyjaśnienia, wiem, że pisałaś o udarze, ale po tym drugim ataku, myślałam, że to jednak nie był on.Bardzo Wam współczuję... każda choroba powoduje paraliżujący lęk, człowiek układa w głowie różne, najczęściej czarne scenariusze... wierzę, że tak jak pisałam wcześniej, niedługo będziecie to wspominać jak zły sen
Jolus, gratuluję pięknej rocznicy, szczególnie w harmonijnym i szczęśliwym związku. U Was jest to szczególnie ważne, bo możecie się wspierać w trudnym czasie choroby syna. To dobrze, że masz oparcie w mężu
Kategorycznie zabraniam Ci mówienia i MYŚLENIA o sobie a w tak okropny sposób. Widziałam Cię na zdjęciach i przesadzasz moja droga i to grubo ! a poza tym jesteś dobrym ciepłym, troskliwym i pamiętającym o innych człowiekiem, a tacy ludzie są PIEKNI!
Sabinko, ja oprócz polubień, wrzucam Wam jeszcze punkty reputacji, a ostatnio pokazuje mi się komunikat, że muszę innym je porozdawać żebym którejś z Was mogła je przydzielić. na razie jeszcze nie bardzo kumam o co chodzi, ale się wgryzę !
Kalahari, Matko, dojrzewające figi zobaczyć na własne oczy...mało tego siedzieć pod drzewem figowym! Jak Ci zazdraszczam!Ciekawe co będzie na drzewach w e Włoszech, gdy ja tam będę !
Gammuś, a jak Tobie udał się wyjazd, bylaś w jakimś fajnym miejscu?
Maniusiu, to rzeczywiście niefajna delegacja...no ale mus, to mus
Ja mam ustawiona maksymalna ilość postów na stronie, dzięki czemu rzadziej muszę przewracać strony żeby wszystko mieć na oku![]()
buongiorno agnieszko,
cha, cha, figi mowisz, podobaja ci sie?
wiem, ze to egzotycznie brzmi....
obok rosnie sobie drzewko cytrynowe, ale cytryny rodzi tylko co 4-5 lat..(albo i nie)
a wiecie jak pyszne sa figi zjadane prosto z drzewa?
takie soczyste,slodkie , trzeba je szybko zrywac, bo natychmiast przylatuja pszczoly i je obgryzaja.
kiedys robilam marmolade, tylko ze to duzo pracy no i w koncu ja ja zjadalam, bo u mnie w domu dzemow sie nie jada...
rosna tez u mnie liscie laurowe--samosiejki
a jak...![]()
mieszkalam w afryce to przed domem mialal pieprzowe drzewo...to byla ciekawostka przyrodnicza..
Dzień dobry Zawziętaski
Kalahari świetny pomysł na pamiątkę ze spotkania , ja się pisze na ten piękny obraz od Ciebie.Jestem jak najbardziej za.
Fiu fiu światowa dziewczyna z Ciebie, mieszkać w Afryce to już dla mnie kompletny kosmos, zwłaszcza ,że ja byłam tylko w DE i w ZSRR jak byłam mała.Ha,ha.....
Mam nadzieję ,że pogoda nam dopisze, bo jak na razie to nad morzem zimno.
Zrobiłam sobie dzisiaj pierwszy raz napój polecany na DDP czyli kakao z wodą.Można dodać mleko kokosowe lub migdałowe, ja akurat piję bez. Miód Manuka już do mnie dotarł, wczoraj już wypróbowałam , zobaczymy może się w końcu wyleczę, żeby nad morzem zajadać lody bez przeszkód.![]()
Próbuję inny kolor i pismo.