Agnieszko kochana a cóż ty nasza kochana Przodowniczko mogłabyś zrobić dla mnie w materii odchudzania? Nic nowego ( przepraszam) mi nie powiesz bo już sama wszystko wiem, wiem ale nie mogę tego zastosować w praktyce
Musze sama ze sobą poważnie porozmawiać i albo wóz albo przewóz
W każdym razie dziękuje bardzo za wyciągnięcie pomocnej dłoni
Witajcie . Wygląda na to, że sprawa warsztatów zniknęła, zanim tak naprawdę się pojawiła . Nie wiem, jak Magda, ale ja rzeczywiście miałam na myśli jakieś rozwijające, zachęcające do autorefleksji spotkanie gdzieś na mieście. Widzę jednak, że każda ma trochę inną wizję takiego spotkania. Na pewno nie chodziło o poważne warsztaty, o których wspomina Gruszka. Takie trwają minimum cały dzień, co z oczywistych względów odpada. I to na nich z założenia poruszane są sprawy dogłębnie osobiste. I tu zgadzam się z Agnieszką, że lepiej aby grupa składała się z nieznajomych. Natomiast ja myślałam o jakiejś krótkiej i jednak nie aż tak angażującego psychicznie formie, w której od uczestnika zależy, czy chce pracować czy chce być tylko obserwatorem (bo w taki bezpieczny sposób też można sobie różne rzeczy przepracować). Prawdą jest jednak, że znalezienie czegoś krótkiego, sensownego i w takim akurat czasie byłby pewnie trudne.
Co do naszego spotkania, to jednak Kasiu bardzo nie chciałabym, żeby zostało potraktowane jako forma warsztatowa. Dla mnie to spotkanie towarzyskie, gdzie polaków nocne rozmowy jak najbardziej, ale nie więcej. Oczywiście, jeżeli ktoś będzie miał ochotę podzielić się czymś fajnym ze swoich różnych spotkań, to jak najbardziej. Ale na luzie .
Gruszko, może się mylę , ale nie ma konieczności pozdrawiania na fb. Zawziętaski do tej pory nie pogniewały się (chyba ) na mnie, więc forma jest do przyjęcia. Bo jestem na fb, ale na samym początku przeprosiłam, ze raczej nie będę się włączać w rozmowy ani lajkować. Na razie, bo może za jakiś czas się przestawię. Fb traktuję głównie jako źródło informacji.
Kasiu, owe tylko dwanaście koleżanek na spotkaniu urodzinowym rozbraja . Naprawdę super mieć blisko takie grono. Zaproszenie koleżanki z Frankfurtu było ładnym gestem, ale nie wszystko i nie zawsze warto. Temat akceptacji przerabiałaś już wiele razy, więc pozwól sobie na to, żeby ktoś Cię nie lubił. I daj sobie prawo do zakończenia tej znajomości.
Agnieszko, ta historia z koleżanką jest podobnie przykra. Zarówno w Twoim, jak i Kasi przypadku myślę, że problem tak naprawdę mają tamte kobiety. Co nie zmienia faktu, że rozumiem nieprzyjemne odczucia, które macie w związku z tymi sprawami. Dobrze, że chcesz otworzyć drzwi i przewietrzyć takie kontakty.
Sabinko, niestety faktycznie nie za wiele możemy Ci pomóc dietetycznie. Tylko Ty sama musisz tego naprawdę chcieć. Chętnie i zachęcająco pociągnę natomiast temat roweru. Mój jest pod stołem, na wyciągnięcie nóg, więc co jakiś czas jednak na niego trafiam. Gdybym miała go tam, gdzie laptop, to pewnie machałabym dużo częściej (muszę w końcu pomyśleć nad jakąś trzymaczką, żeby się nie przesuwał po podłodze). Tak więc pomyślałam, że może jednak takie maleństwo na początek skusiłoby Cię do powrotu na ścieżkę rowerową .
Niezbyt optymistycznie (mimo wszystko) zabrzmiały refleksje Gruszki i Agnieszki dotyczące kondycji po 50-ce. Chciałabym stawić opór tym słowom, ale niestety moje zmagania ciągle obracają się wokół prób utrzymania status guo i to (również niestety) ze skutkiem ostatnio mało ciekawym.
Ale żeby nie było, że się poddaję tak w ogóle, to informuję, że właśnie podjęłam tygodniową ryżankę . Tygodniową bo większość waszych wpisów (poza Gruszkowym), albo brak wpisów wskazuje na to, że za dłużej na ryżu nie za bardzo wychodzi. Ano zobaczę .
Obie ręce w górze na tak!
Krysiu,nieoptymistycznie,bo w tej kwestii pozostał mi już tylko realizmCoś jednak optymistycznego jest,bo jeszcze bardziej mnie to mobilizuje do każdego ,dostępnego rodzaju aktywności.
A w dodatku jak napisała Agnieszka jest to po protu bardzo przyjemne
Co do FB,to tylko bylo nawiązanie do tego co od czasu do czasy piszecie.Absolutnie nie mam zamiaru (bez osobistych doświadczeń) kwestionować jego zalet,przydatności i dobrych stron.
Może i ja kiedyś do tego dojrzeję,nie mówię nie
O diecie od przyszłego tygodnia mogę za kibicami zaśpiewać"nie ma i nie będzie"
W poniedziałek babskie lamenty na wesoło,w czwartek Piloci w Romie a przedtem ,jak rzeczywistość pozwoli,wyczekiwane spotkanie ,zapewne nie przy mineralce,potem gotowanie i smakowanie siostrzane
Nawet nie próbuję się oszukiwać,że tym razem będzie inaczej,dietetycznie
Najbardziej to liczę,że po powrocie pogoda będzie na tyle dobra ,że myknę na rower i to pozwoli mi jakoś wagę ogarnąć.
Rowerek Krysi też bym ignorowała,podobnie jak stacjonarny,którego pozbyla się Sabinka.Mnie to przerosło,podobnie jak wszelkie zajęcia w klubach fitness.
Podsyłam moc i magiczne działanie morskiej bryzy(dawno nie widzianej) żeby podjęte postanowienia szły gładko
Sabinko
gadaj ze sobą ile wlezie,kto cię lepiej zrozumieMnie to zawsze pomaga.Czasem dobrze jest po prostu usłyszeć własne myśli
Ostatnio edytowane przez gruschka ; 03-03-2018 o 14:08
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
uurodzinowa.jpg
Dziś kawka specjalnie dla Kasi
Wszystkiego najlepszego Kasiu, nieustającego pasma szczęścia, zdrowia i radości Ci życzę
Dobrej niedzieli dziewczyny
Dzień dobry
Kasiu nasza kochana wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, spełnienia marzeń, nawet tych najskrytszych i miłego świętowania z rodziną
Kasieńko Kochana, z okazji Urodzin przesyłam Ci najserdeczniejsze życzenia. Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie i Twoich bliskich. Dużo zdrowia, spokoju i spełniania najskrytszych marzeń
zyczenia.jpg
Witajcie, pierwszy dzień dietki ryżowej wypadł nieco kulejąco. Nie czułam się nasycona i goniło mnie po szafkach w poszukiwaniu słodkości. Zobaczę jak będzie dzisiaj. Kasia odpoczywa po szaleństwach i szykuje się pewnie na następne, a ja mam zamiar skorzystać z trochę cieplejszej pogody i nieco pochodzić.
Gruszko, niestety mnie słabe efekty nie za bardzo mobilizują. To znaczy wiem, co by mnie mobilizowało, ale to raczej poza moim zasięgiem. Ale i tak się nie poddaję. Chciałabym nieśmiało zauważyć, że rowerku wcale nie ignoruję, tylko on po prostu nie zawsze staje mi na drodze . I absolutnie nie zamierzam się go pozbywać . A co to są ci Piloci w Romie, bo brzmi dosyć intrygująco?
Miłej niedzieli wszystkim