Jak byś zgadła, dostałam takie kijki od fundacji Aktywni, w nagrodę za regularność chodzenia. Moja instruktorka mnie wytypowała. Ona jest sędzią międzynarodowym i certyfikowanym instruktorem, należy do różnych takich stowarzyszeń i w efekcie mam puchar, medal i piękne, z włókna węglowego (są bardzo elastyczne i lekkie) kijki.
Ale jak kijki są dobrej klasy(no niekoniecznie z allegro za 50 zł) to są bardzo trwałe. Ja ciągle używam najchętniej moich pierwszych kijków kupionych w 2007 za 270 zł(to była wysoka cena na tamte standardy kijkowe).
Mają one taki opatentowany przez firmę Leki sposób szybkiego wypinania się rąk razem z rękawicą z rączki kijków.
Zimą, kiedy często trzeba wytrzeć nos jest to bardzo poręczne.
Mnie na początku chodzenia zdarzyła się taka śmieszna przygoda.
Na pierwszą lekcję techniki chodzenia instruktorka zabrała mnie w tereny podmiejskie, były to pola, jakieś pojedyncze gospodarstwa.Był wieczór, jeszcze widno, ale bydło wracało z łąk.
Miałam na sobie swoją jaskrawoczerwoną, cienką ortalionową kurtkę i to było moim niefartem.
Młody byczek o budzących się instynktach zainteresował się dziwną wielonożną istotą w czerwonym kolorze która stukała kijami na jego drodze do obórki.
No i zaszarżował, instruktorka bardziej obyta z kijkami szybko wysunęła ręce z rękawic i ruszyła do najbliższego , grubego drzewa.
Ja rozpaczliwie wyma****ąc dyndającymi u rąk kijami usiłowałam za nią nadążyć, ale strasznie mi te kije w biegu przeszkadzały.
No pierwsze co oczywiście nastąpiło to rękojeści wypadły mi w przerażeniu z dłoni, ale kije jak przyklejone trzymały się na rękawicach plącząc między nogami i opóźniając ucieczkę.
Byka spacyfikował jego młody właściciel, instruktorce lekko głupio było , że samotnie gnała przodem nie oglądając się na podopieczną więc tego właściciela i byka potraktowała ostrą wiązanką słowną( jakby to ich wina była ) , a mnie parametrem najpotrzebniejszym w kijkach zaczął się wydawać łatwy sposób wypinania.
Ale firma Leki jest jednym z przodujących producentów kijków do marszu norweskiego i nie żałuję swojego nabytku.
Ja idąc z kijkami czuję się jakbym miała towarzystwo, psa na smyczy, czy koleżeństwo obok.No i jak wykorzystuję odbicie z ręki to mam ok 30% odciążenia stawów kolanowych i uruchamiam obręcz barkową oraz górny odcinek kręgosłupa. Ja z uwagi na dużo komputera w pracy mam mocno zjechany szyjny odcinek kregosłupa.
Ale się rozgadałam, kończę ,sorry .