Wczoraj wieczorem napisałam post o ćwiczeniach a pojawił się rano, ciekawe...
Jedną firmę wczoraj zakończyłam całkowicie, tzn rozliczenie za 2017, jeszcze druga została , ale tamta ma termin na 30 kwietnia to juz tak gonić nie musze![]()
Wczoraj wieczorem napisałam post o ćwiczeniach a pojawił się rano, ciekawe...
Jedną firmę wczoraj zakończyłam całkowicie, tzn rozliczenie za 2017, jeszcze druga została , ale tamta ma termin na 30 kwietnia to juz tak gonić nie musze![]()
Mnie też nie umknęła propozycja teatralna Krysi.Tylko w tym czasie bylam mało piśmienna
Sprawdziłam za to teatry,repertuar jest podany do końca maja.Potem cisza.
U mnie powoli teatry zaczynają ruszać w sierpniu,ze starym repertuarem,chyba ze względu na turystow,ale jak jest tam gdzie jedziemy nie wiadomo.
lecę do pracy,milego dnia![]()
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Maniusiu, ja też byłam zdziwiona, bo Twój wczorajszy post zobaczyłam dopiero po tym, jak wrzuciłam swój dzisiejszy
Kasiu, odnosząc się do tego co napisałaś o swoim rozpasanym weekendzie, to ja właśnie z tego powodu zrezygnowałam z akcji tabletkowych. Po sobotnim ważeniu, dwa kolejne dni spisywałam na straty, na zasadzie, a co tam, do soboty zgubię. Teraz odchudzam się z tych powodów dla których zaczęłam dwa lata temu- odchudzam się dla siebie, a nie dla tabelki. Ważę się w poniedziałek, wtedy wiem, że weekend muszę spędzić zdrowo i sportowo, a w poniedziałek wracam do pracy i jest mi już łatwiej. Nie spinam się, że do soboty powinnam mieć spadek, żeby nie świecić na czerwono w tabelce, tylko spadek chcę mieć, bo chcę schudnąć. Jeśli w piątek zdarzy mi się impreza, nie muszę stresować się sobotnim ważeniem i paradoksalnie znów wróciłam do dietetycznego spędzania imprez. Nie wykluczam powrotu do akcji, choć teraz jest mi dużo łatwiej( mam też cichą nadzieję, że zanim zacznie się kolejna, to ja osiągnę już swój cel
)Minęły już dwa lata odkąd zaczęłam się odchudzać, a rok od momentu utrwalania wagi w granicach 68 kg. Przyszła pora na kolejny, przedostatni ruch, czyli osiągnięcie celu, a potem ostatni, czyli utrwalanie.
Zaraz poczytam link, który wrzuciłaś, bo bardzo mnie to interesuje
Skończyłam ćwiczyć, wieczorem powtórka
Maniusiu sporo teatrów ma repertuar wakacyjny, sprawdzimy bliżej wyjazdu![]()
Dzień dobry
witam do dniu nieobecności, co prawda wrzuciłam informację na grupkę, że jestem, żyję ale wczorajszy dzień spędziłam u J. kierując porządkami w jego mieszkaniu, no i trochę pomagającon pracuje nawet w soboty więc na takie sprawy zostaje tylko niedziela właściwie, więc działaliśmy a potem pojechaliśmy jeszcze do jego siostry bo miał sprawę a ja zjadłam ciasto ( tzn on też) ale on nie musi się odchudzać ha ha
dzisiejsza waga mnie nie powaliła na kolana bo w ciągu tego tygodnia z Dukanem schudłam tylko około 1 kg- tylko bo miałam nadzieję, na więcej ale jak mogło być więcej jak nie trzymałam się diety a wczoraj wolno było jeść prawie normalnie a prawie normalnie to u mnie zawsze za dużo więc waga jest jaka jest i jestem zła
TinnGo twój patent z chlebkiem u mnie nie zdaję egzaminu bo kromki chlebka rozmrażają się w ciągu 15 minut i to stanowczo nie za dobra metoda dla mnie bo wiem, że chlebek jest w zamrażalniku i jak mi się chce to hyc i mamco robię niestety często... już lepiej kupić jedną małą bułeczkę na dzień.
a placuszki Dukana na śniadanie lubię
Jolinko współczuję wywiniętego orła i dobrze, że tak się to skończyło a problemy z piecem i ciągłym paleniem w nim i to często przypada na ciebie jak mąż w pracy to już w ogóle dla mnie byłaby katorga i i dlatego cieszę się, że w moim małym bo małym mieszkanku mam cieplutko a jak cos się popsuje to od napraw często jest spółdzielnia.
I wszystko jest w zasięgu ręki jak pisze Gruszka
Agnieszko no i pokazałaś po raz kolejny jaki solidny z ciebie człowiek - dieta? proszę bardzo i masz efekty, gimnastyka w domu bo boli? proszę, nie ma to tamto, postanowiłaś ćwiczyć i ćwiczysz, efekty są bo mniej boli ale i kondycja rośnie
Kasiu piszesz, że nie lubisz erzaców - wolisz np. chlebek nierozmrażany i np. normalne ciasto i tłusty jogurt ale mniej i pięknie, że tak możesz mniej bo u mnie to zupełnie nie wychodzi - mniej...a ile to jest mniej? u mnie takie pojęcie nie istnieje bo ja jem kompulsywnie, jak zacznę to już jem i jem...TinnGo tez tak ma i pisze o tym.
A tak a propos "dużo", kiedyś byłam świadkiem jak małą dziewczynkę zapytano jakie chce lody- czekoladowe czy śmietankowe? pomyślała, pomyślała i jej odpowiedź brzmiała - dużoi u mnie też tak trochę z tym jest niestety...
Gruszko no widzę, że tez musisz pomalutku odnaleźć się w domowej rutynie po jakiejś nieobecności w domu, ja zwykle po 2 tygodniowym wyjeździe muszę się odnajdywać czasem kilka dni
tez chyba nie musze jeść śniadań
opona na brzuchu i nie tylko opona też i nie tylko na brzuchu bardzo mi też przeszkadza, czuję się ociężała, mało ruchliwa a czasem i oddychać ciężko, masz rację, też często jestem zasapana i kondycja kiepska, musze więcej chodzić, chodzić i chodzić bo do ćwiczeń w domu się nie zmuszę, ty ćwiczysz, Agnieszka ćwiczy, Maniusiu ćwiczyła skalpel i nie tylko ( może jeszcze ćwiczy ale nie pisze???)
A przykład twojej koleżanki z zerwanymi wiązadłami potwierdza to, że systematyczne ćwiczenia mogą zdziałać cuda albo pozwolić czuć się chociaż trochę lepiej w swoim ciele jak w twoim i nie tylko przypadku.
Spotkanie w Warszawie - proszę bardzoteatr ? proszę bardzo ale z tym chyba trudno byłoby bo teatry zwykle w wakacje mają wolne...
TinnGo mądrze rozwiązałaś "cmentarna sprawę", zdroworozsądkowo i praktycznie ale kosztowało cię to na pewno dużo i to nie mówię tylko o finansach....
Krysiu ciekawa sprawa z tym twoim internetem, raz jest, raz go nie ma i nie wiadomo czy napisane słowa i słówka nie pójdą w kosmos, mam nadzieję, że jakoś uda się wyjaśnić tę sprawę i będziesz mogła pisać i pisać, i wysyłać i wysyłaćoczywiście do nas
Masz rację - Zawzięte po 40 to byłyśmy w większości niestety, byłyśmy i już nie będziemy niestety, tak większościowo i zgodnie z prawdą to powinno być po 50-ce i nawet 60-ce - niestety...
No poczytałam dalej, że Maniusia się zmobilizowała i tez zaczęła ćwiczyć - super
Agnieszko gratuluję spadku kolejnego kilograma
Też mnie denerwuje jak to piszesz " wszędobylskie pchactwo się wszędzie i do wszystkiego " - w Anglii np ludziska grzecznie czekają, nie pchają się jeden na drugiego w kolejce np do kasy, zachowują odstęp, do autobusu wsiadają tylko przednimi drzwiami ( kiedyś nie wiedząc o tym wsiedliśmy z J. w Londynie innymi i pan kierowca zbeształ nas przez głośnik) , kupują bilety u kierowcy, nikt nikogo nie pogania, kilka lat temu moja córka kupując coś w polskim sklepie ale już z angielskimi nawykami zostawiła odstęp za poprzedzającym ją klientem to ludziska zaczęli jej wchodzić przed nią...
A na lotnisku tylko Polacy ustawiają się w kolejce do samolotu i stoją czasem z pół godziny albo i więcej, chociaż każdy ma bilet i oznaczone miejsce, nie ma kto pierwszy ten lepszy
Kasiu zaciekawiłaś mnie tym, że zimne okulary z lodówki pomagają ci na ból w stopieczy coś nie tak zrozumiałam?
Ale się napisałam ale na drugi raz będę pisać w odcinkach bo tez czasem moje posty idą gdzieś nie wiadomo gdzie
No i za to, że mój post był taki długi to musiałam zmniejszyć ilość emotek bo za dużo było a ja lubię je wstawiać![]()
Dzień dobry, chyba wczoraj miałam rekord wpisów na forum. No ale ,jak mam nowych znajomych, którym mogę swoje "żelazne" anegdotki opowiedzieć to trudno się powstrzymać.
Ja z natury gadatliwa i wylewna jestem.No mam dość szerokie granice prywatności i czasami jestem za to ganiona.No ale tak mam , inny nie musi, szanuję , ale nie naśladuję osobników trzymający karty "przy orderach".
Boże, skalpel, wiedziałam , że Maniusia godna podziwu jest jak ją tylko przez okno zobaczyłam.
Ale zaczęłam się motywować do chodzenia na gimnastykę.
No i mam w planie zapisać się na angielski. To w ramach ćwiczenia umysłu, nie przepadam za szaradziarstwem, nigdy w nic nie grałam na komputerze(no takiego, żeby myśleć jak np szachy czy karty, bo w kulki itp to mnie nie bawi).
Angielski trochę już ćwiczyłam od podstaw, bo w LO miałam niemiecki, przed wyjazdem do Stanów, podobał mi się.
Zresztą teraz jest tak wszechobecny, że żeby czasami zrozumieć dowcip kabaretowy potrzeba minimum znajomości tego języka.
Rozglądam się w Tytce seniora i w Uniwersytetach III wieku za kursami.
Myślę, że mój zachwyt USA był w sporej mierze spowodowany wpływem lektury przed podróżą( książka Marka Wałkuskiego-Wałkowanie Ameryki) i wpływu przewodnika(Andrzej Straus).
Nasz przewodnik ma honorowe obywatelstwo Nowego Yorku i każdego dnia miał przygotowany zestaw muzyki, filmów, anegdot, ubrany był w koszulkę stosowną do zwiedzanych rejonów, no zarażał nas swoim entuzjazmem do tego kraju i jego mieszkańców.
Były rzeczy, które mi się w Stanach nie podobały np San Francisko i koczujące na jego terenie hordy bezdomnych (to miasto jest mekką włóczęgów z całego kraju mieszkających na ulicy).
Wczesnym wieczorem u stóp hoteli i zabytkowych kamieniczek rozkładały się kartonowe towarzystwa, które te bruki parujące i śmierdzące później w ciągu dnia obficie "podlewały" i oznaczały w sposób jeszcze gorszy.
Jedną z najbardziej cuchnących uliczek jakimi przechodziłam była ulica Lecha Wałęsy, to dobrze, że po jego wypowiedzi przeciw swobodom homoseksualnym odebrano mu tą uliczkę i przechrzczono.
Nie ma czym się chlubić, wyjątkowo źle pachnący zaułek.
W restauracjach na oddawany talerz czekali chętni do wykończenia niezjedzonych potraw, a w sklepach często widzieć można było pytających o darmowe próbki osobników bardzo nieciekawie odzianych i raczej niedomytych.
O tak Sabinko, umiesz czytać między wierszami. Była to dla mnie duża sprawa bo w głębi duszy obawiałam się, że w imię swojej wygody zakłócam spokój moim bliskim zmarłym.
No i przejście przez wymogi ustawy niemodyfikowanej od lat 50 -tych, gdzie , zeby dostać zgodę na ekshumację, wyrażaną przez Sanepid trzeba było zebrać oswiadczenia o zgodzie od krewnych bocznych dalekiego stopnia pokrewieństwa oraz oświadczenia w imieniu nawet 10 miesięcznych dzieci osób zstępnych. Łatwe to nie było.
Aż się cofnęłam do postu Kasi. Ale tak tam stoi napisane
I tu mam tak samo Agnieszko.Zupełnie mnie nie motywują akcje i tabelki. Odchudzam sie zawsze dla własnego samozadowolenia.
Również granice odchudzania ustawiam sama , a nie patrzę na normatywne BMI.
No bo im jestem starsza tym mniejszy jest efekt pozytywny odchudzania w wyglądzie. To co zyskam na figurze, odbija mi się na szyi i twarzy.
Jesteście młodsze ode mnie, ale nie odkładajcie schudnięcia na przyszłość.
Skóra w starszym wieku już nie wraca do poprzedniego wyglądu.
Na przykład Kasiu moja Ogródkowa kochana twój przyzwalający sobie na wiele stosunek do wagi wydaje mi się już być sporą lekkomyślnością. Te ponad 10 kg które wpuściłaś do swojego ogródka nie opuści cię bezkarnie i śmiem mniemać, że nawet nie w połowie.
Wiem, wiem co powiesz, że nie lubisz pruskich feldfebli , ale czego nie zrzucisz przed 60, tego już nie ma po co zrzucać po bo będzie ci tylko zwisała skóra z szyi i policzków, zostaną torby pod oczami itp. Ja kiedyś miałam docelową wagę 65, ale teraz już zweryfikowałam na 68 bo twarz i szyja stają sie ruiną.
Podam swój dzisiejszy jadłospis.
Fajnie tak w poniedziałek, najgorszy dzień tygodnia się sprężyć na proto dzień i zacząć po niedzieli wymagać od siebie.
Ja Kasiu Kwiatkowa jestem jak dobrze wiesz antyhedonistką, czuję, że żyję sensownie jak realizuję jakieś postawione sobie życiowe zadania.
Śniadanie : placuszki otrębowe z tatarem, kawa z chudym mlekiem
II śniadanie: roladki ze schabu z tatarem i płatem śledziowym z octu(sledź świetnie zastępuje ogórka)
Obiad: w planie gotowane udko kurczaka bez skóry i kefir
Kolacja:jajecznica na mleku z wędlinka drobiową
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 19-03-2018 o 15:39
Smiejta sie smiejta z moich okularow na stopy!
A co to stopy gorsze? I okularow nosic nie moga jak zechca?
Mialam na mysli takie miekkie zelowe okularki, ktorymi owijam sobie paluszki stopy- jak mnie tam kosteczki bola...
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
No pomysłowa jest nasza Kasia, nie wpadła bym na owijanie kosteczek okularami.
Nie mam takich kompresików, a przydałyby się.
Jutro zamówiłam sobie słodzik Susina do apteki(mnie ten słodzik najlepiej się sprawdza w pieczeniu) to zapytam się o kompresy żelowe.
Ostatnio mnie oczy bolą, za dużo siedzę jednak w internecie, to zamiast z herbaty ostudzonej w lodówce może te okularki zręczniej byłoby użyć.
Witajcie, wchodzę na chwilę żeby chociaż pomachać. Mam dzisiaj ogrom pisaniny i nie dam rady nic więcej. Postaram się wejść jutro. Miłego wieczoru.