Dobrze,że nastroje trochę lepsze
Wiosna już tak ma,że najpierw sprowadzi nas brutalnie na ziemię a potem wlewa w serca nadzieję i nową moc
Ja bardzo wiele zawdzięczam dobrej terapii i zawsze będę jej orędowniczką.Jak jest potrzeba to i pieniądze się znajdą,i czas bo to priorytet.
Od dawna nauczyłam się doceniać dobre ubranie.I to nie w sensie ceny ile dopasowane do nas,podkreślające atuty,odwracające uwagę od mankamentów.Nie ma to jak przed wyjściem spojrzeć w lustro i pomyśleć sobie - nie jest źleNie wyobrażam sobie ubrania sie w coś za małego lub mocno spranego .Sama wtedy czuję się tak fatalnie,że wszystko przestaje mi iść.
Tak sobie pomyślałam,że na naszym spotkaniu mogłybyśmy się rozejrzeć za jakimiś zajęciami typu facefitness lub coś dla kręgosłupa.Np.w sobotę przed południem.Klubow jest tam mnóstwo i dla chętnych może by się udało coś zorganizować,żeby przygotować ciało na nocne szaleństwaI nauczyć się od specjalisty co i jak robić w domu.To tylko luźna propozycja,może zostać odrzucona
Krysiu
bardzo współczuję bólu kręgosłupa i absolutnie niczego ci nie zalecam,potrzebujesz bardzo fachowej porady.Pisałam o schodach tylko Tinngo,bo nie byla w temacie,a chciała być
Teraz praca i sprawy.Optymizmu na dzisiaj wszystkim życzę![]()
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Krysiu, na taki ból pleców, tylko lekarz. Ja to również przerabiałam. Mąż nosił mnie na rękach, bo nie mogłam nawet nogi przesunąć po podłodze. Dostałam lekarstwa, które rozluźniają mięśnie i przez pierwsze tygodnie zakaz jakiejkolwiek rehabilitacji!!!
Miałam brać leki i leżeć na podłodze z nogami uniesionymi pod kątem prostym opartymi na pufie przez kilka godzin dziennie. Na boku leżenie specjalną techniką. Po dwóch chyba tygodniach brania leków i takiej domowej rehabilitacji, gdy mogłam już sama ruszać nogami, została włączona rehabilitacja. Wg mnie, absolutnie nie powinnaś chodzić- tylko do lekarza.
Dzień dobry dziewczynki
poczytałam was ale nawet polajkowac nie mam czasu bo zaraz przyjeżdża do mnie daleka kuzynka bo jedzie dalej i wpadnie na kilka godzin ale tylko powiem : Krysiu koniecznie koniecznie do lekarza!!! nie ma żartów i do Jolinki - na pewno masz w domu czysto i daj sobie spokój z tym pucowaniem mebli mleczkiem itp i innymi "atrakcjami" i zadbaj o siebie i zrób coś dla siebie![]()
Dlatego pytałam Krysię czy ten 8,5 km marsz nie pogorszył sprawy.
Agnieszko,nie wiedziałam,ze bylo aż tak dramatycznie.
Nie wiem jakim cudem w ogóle dotrwałaś i Ty i Krysia do takiego stanu.Ale macie wytrzymałość na ból..U mnie już teoretycznie lekki ból czegokolwiek to stan alarmowy,lekka panika i szukanie lekarstwa.
Z kręgosłupem i w ogóle wszelkimi bólami żartów nie ma,nie biorą się z niczego i z reguly pojawiają się,jak już jest z czymś nie najlepiej
Takie mądrości wyczytałam w ajurwedzie i tego się trzymam.
Nakupowałam kwiatków i też będę miała ładnieTrochę pozazdrościłam i mam prymulki,narcyze,szafirki i bratki w różnistych kolorach.M przytargał ziemię i biorę się za sadzenie
![]()
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Dzień dobry, chociaż aura taka bardziej smętna. No to słoneczko dodam z rozgrzewającą herbatką
No niechcący przejdę chyba do historii z tym sposobem jak poprawić urodę po 60.Muszę iść do tapicera i wyszykować się na jutro bo odwiedzam starą pracę
Po prostu lifting przy pomocy zszywek tapicerskich.
A jakie miałam efekty, nachwalić się mojej fizis nie mogli. Faktem jest dziewczęta, że 3 miesiące wysypiania się może i rozprasowały mi troszkę pyszczysko.
Ale wczoraj miałam jeszcze jeden mały triumf. Dostałam propozycję ułamka etatu (1 raz w tygodniu) w swoim zawodzie, włókiennictwie.
Bez zastanowienia przyjęłam propozycję. Dyrektorem jakimś jest moja koleżanka z grupy dziekańskiej i jak usłyszała, że jestem już zawodowo wolna to postanowiła mnie tam ściągnąć.Mam duże doświadczenie w diagnostyce reklamacji.
No nie wiem czy się będę tam nadawała, bo ostatnie 20 lat miałam do czynienia z wąską dziedziną w mojej fabryce niciarstwo i pasmanteria. No ale z wykształcenia jestem fizykochemikiem włókiennikiem i 15 lat pracowałam zarówno z przędzalniami jak i z reklamacjami wykończonych tkanin, dzianin i przędzin. Jak pamiętam to co było na studiach to i chyba doświadczenie tych 15 lat nie poszło całkowicie w zapomnienie.
Chodzi mi bardziej o powód wyjścia ogarniętej z domu niż o pieniądze, bo te będą symboliczne, choć wolontariat to nie jest
Agnieszka prawdę ci prawi.
Ja u niego byłam i pokazał mi proste ćwiczenie i kazał je kilka razy dziennie powtarzać. Było łatwe, nie angażowało jakichś urządzeń i bardzo skuteczne. Skierował mnie do niego kolega z kręgosłupem w rozsypce, który tylko on umiał mu popoprawiać.Mnie przestał po pewnym całkowicie dokuczać odcinek lędźwiowy.
Dzięki Agnieszko, że o nim wspomniałaś, bo ja teraz cierpię na szyjny, a o takim ratunku zapomniałam.
Maniusiu, jeśli mogę coś podpowiedzieć to opowiem jak ja sobie takie leczenie zorganizowałam.
Poszłam do psychiatry. Do psychiatry tak jak do ginekologa nie musisz mieć skierowania od pierwszego kontaktu.
On mnie ustawił na lekach, ale ponieważ ja byłam przypadkiem dobrze rokującym przy psychoterapii dostałam skierowanie na NFZ.
Pan państwowy psychiatra miał koleżankę , która miała prywatna praktykę i przychodnię, ale mieli również kontrakty na NFZ. I z marszu za 2 tygodnie spotkałam się z psychoterapeutką.
Każdemu z nas przysługują 52 godz psychoterapii w roku na NFZ. W ten sposób spotykając się raz w tygodniu na 1 godz przez trzy lata miałam to na Fundusz.
Moje szczęście, że trafiłam na sensowną młodą psychoterapeutkę, nawiązałyśmy bardzo dobry układ terapeutyczny.
Słabe efekty( no, że trwało to tak długo) związane były raczej z moją upartą i niereformowalną postawą i trudną dziedziną. Próbowałam wyjść z współuzależnienia czyli rozstać się z wieloletnim towarzyszem życia , który miał problem alkoholowy.
Szło mi raczej kiepsko, co odeszłam, to wzruszona jego cierpieniem i obietnicami wracałam, ale los i śmierć położyły temu kres.
Ale, że stało się to na pograniczu emerytury i pozbawiło mnie podstawowego życiowego zadania, to drugie tyle terapii odpracowałam w temacie jak opierać się na sobie samej, przestać bać życiowego autu itd.
No, ale kropkę nad "I" postawił znowu los.
Jak miotałam się w celu zapomnienia, a to rzucając w mindfulness, a to w nauke angielskiego i organizację wizy i wycieczki do Stanów to po prostu zesłał mi 3 półżywe kociaki. No i złapałam wiatr w żagle.
Tak, że Maniusiu można przy odrobinie szczęścia załapać się na terapię na NFZ.
No koniec lenistwa. Duży pokój czeka na świąteczne sprzątanie. Wczoraj załatwiłam kuchnię i okna w małym pokoju.
PS Jolu, twój link do nagrania niesamowicie zainteresował moja kociczkę Kasię.Zwlekła swój wygrzewany nad kaloryferem odwłok i przyleciała włazić mi do laptopka. Moja Kasia jest więc również muzykalna. To mój nainteligentniejszy, najodważniejszy, najbardziej ciekawski kot.
Szkoda tylko, że urodę ma raczej, jak to mówiła Maria Czubaszek , n i e n a c h a l n ą.
PS2. Współuzależnienie, nie oznacza, że osoba związana z alkoholikiem pije. To tak myląco brzmi, nie chciała bym, zeby ktoś mnie o to posądził. Ja nie jestem abstynentką, ale przez wiele lat nienawidziłam i sama nie mogłam brać do ust alkoholu bo uważałam go za powód swojego nieszczęścia.
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 23-03-2018 o 13:41
Tingo, próbowałam na NFZ,terminy sa co 3 miesiące, wiec za dużo taka terapia nie da , na jednej byłam, po 3 miesiącach już nie poszłam. Córka chodziłą prywatnie, cio dawało koszt 100 zł co tydzien, jednak efekt byl, aczkolwiek więcej dał jej psychiatra na NFZ, który naprawde przykładał się do wizyt i poza zapisywaniem leków prowadzil rozmowy terapeutyczne.
No i widze że masz za sobą podobny problem jak ja....
Ja tez trafiłam na dobrego lekarza.Terapię zakończyłam w zeszłym roku, ale do lekarza raz na kwartał chodzę.Wiem, że depresja, nerwica potrafi nawracać. Teraz jestem w dobrej formie, ale to jest czasami jak bańka mydlana.Ale tkwiłam w tym piekle 12 lat, to nie zabliźni się tak łatwo.
Tak mi się bezpieczniej na sercu zrobiło jak powiedziałaś, że znasz ten problem. Przytulam cię do serducha![]()