Opowiedz mi o swoich zwierzątkach. Ja nie znam ich historii.
Wiesz ważne jest, żeby umieć odpowiedzieć na wskazówkę losu, a nie uważać, że to nie do nas.
Tak jak teraz wielu młodych ludzi jest w tramwaju czy autobusie wpatrzonych w swoje ekraniki i nikt nawet nie rzuci okiem czy obok nie stoi ktoś potrzebujący usiąść.
Ja miałam w życiu takie zdarzenie, że los postawił na mojej drodze zwierzątko. Do dziś jest to dla mnie wyrzutem sumienia, że go nie przygarnęłam .Był mróz, wracałam z pracy, było już ciemno i na przystanku nieduży piesek usiłował się skryć w mój długi płaszcz.
Nie wzięłam go stamtąd.Wsiadłam do swojego autobusu i pojechałam do domu.
Jak to dobrze, że dostałam od losu następną szansę i moje trzy Szczęścia.
Najpierw byłam kuszona wizją oddania do schroniska, ale szybko w internecie zorientowałam się, że dla tak małych kociaków to śmiertelne niebezpieczeństwo(nie mogą być zaszczepione, a nie mają jeszcze odporności).
Później zaczęłam nagabywania wszystkich znajomych o to czy ktoś nie weźmie kotka.
Było mi strasznie przykro jak się dowiedziałam po jakimś miesiącu, że bliska koleżanka w pracy właśnie sprawiła swojemu synkowi kociaka, ale z hodowli, brytyjczyka, rasowego.
A mojego podrzutka, dymnej szylkretki Kasi nie chciała, mimo, że widziała ją z wenflonem, taką dzielną, skacząca na 3 łapkach, ale bawiącą się kuleczką z papieru.
Gdy tyle jest kociej albo psiej biedy i rozpaczy w schroniskach popieranie hodowli pseudo czy rodowodowej wydaje mi się raczej naganne.
Wykonałam plan działania założony na dzisiaj poza tą nauka angielskiego.Ale nie mam co oglądać w TV , przejrzałam program i nic mnie nie nęci więc nadrobię wieczorem