Moje ciasto niestety nie wyszło zbyt rewelacyjnie. Zupełnie mi nie smakuje. Następny raz nie pokuszę się na eksperymenty, tylko zrobię klasycznie na biszkopcie.
Zaczęłam się zastanawiać, co z pisaniem o dietkach, ale widzę Sabinko, że nie odpuszczasz i już się cieszę. Będę Ci kibicować na Pape. Może Gruszka się przyłączy, to byłoby raźniej. U mnie zaczął się sezon truskawkowy, czyli okres „obżarstwa” totalnego. Co roku daję sobie przyzwolenie na ogromne ilości truskawek, jagód czy malin i wyjątkowo się tego nie wstydzę. Uwielbiam absolutnie.
Co do ruchu, to też mam nadzieję że będzie powracał we wpisach. Dzwoniła do mnie wczoraj koleżanka i przypomniała o kijkach. Miała nadzieję, że będę mogła jej towarzyszyć w tygodniu, ale to póki co odpada. Umówiłyśmy się na jutro i zobaczymy. Bo ona ma jednak dużą wprawę, a ja jestem dopiero początkujący marniak kijkowy.
Jeszcze może troszkę o pracy, bo chciałabym zamknąć ten temat. Kasiu, Agnieszko dziękuję za dojaśnienia. Kasiu, jest dokładnie tak, jak napisała Agnieszka. W pracy pracujemy, w domu piszemy. Tyle, że u mnie doszło czasowo ponadmiarowe nawarstwienie nie tylko pisania ale jeszcze różnych różności. Ale to już tylko do końca czerwca. W ten sposób Tereniu „Wojnę i pokój” zdążyłam już napisać
. Teraz mam na tapecie „Sagę o ludziach Lodu”
. Ok., upomnienie pokornie przyjmuję i już nie wspominam o mojej pisaninie.