Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Witajcie :)
Agnieszko, za nic nie jestem w stanie zrozumieć tej radości z remontu :confused:. No ale skoro sprawia Ci tyle przyjemności, to co? … niech trwa ;) :D
Gruszko, wiem jak lubisz sukienki. Są bardzo ładne i kobiece, dobrze w nich wyglądasz, ale … Czytając to co napisałaś zaczęłam się trochę zastanawiać, czy nie są one też takim pancerzem. A co, gdy założysz spodnie? Przekornie pomyślałam, że chciałabym nie tylko zobaczyć Cię w spodniach, ale też upewnić się, że w nich czujesz się równie pewnie i dobrze. Sorry, trochę pokrętne to napisałam, ale wierzę, że wiesz o co mi chodzi.
Sabinko, a Ciebie z kolei bardzo chciałabym chociaż raz zobaczyć w sukience.
Tereniu, jestem w grupie zwolenników medycyny naturalnej i tkwię w przekonaniu, że ciało i dusza są ze sobą ściśle powiązane. Dużo się u ciebie ostatnio działo, więc organizm miał prawo się zbuntować. Poza tymi wszystkimi stresującymi zdarzeniami, które wymieniłaś, dodałabym jeszcze przejście na emeryturę. Bo to jedna z bardziej stresujących sytuacji życiowych. Nie wykluczone zresztą, że to rzucenie się w wir przeróżnych zajęć (trudnych, długotrwałych i uciążliwych) było reakcją na ten właśnie stres. Aż nastąpiło przeciążenie :arf:.
Maniusiu, dzięki za uściślenie terminu. Faktycznie muszę wszystko pozmieniać.
Kasiu, dobrze że jesteś wśród ewentualnie zadeklarowanych na podłogę ;). Bo ja, ze wstydem przyznaję, podobnie jak Sabinka, zupełnie się nie nadaję na taką pozycję :oops:.
Co do Hepburn, to oczywiście, że miała piękną figurę i twarz. Jej figura to w ogóle trudne do osiągnięcia marzenie, ale nasze buziaczki? ;)
Gruszko, przepis na ciasto faktycznie prosty, tylko jeszcze pytanie – jakie proporcje?
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Oj ciężki miałam dzień. Rano obudził mnie ból barku .Postanowiłam zgodnie z tym co radzi Gruszka uznać, że to efekt kryzysu ozdrowieńczego.No wygodniej było mi tak sądzić. Ale padał deszcz może to był reumatyzm.Nasmarowałam siė zetknąłem,mówiłam kropelek Verdin i zrobiłam sobie średnio smaczny kleik z otrąb owsianych.Poszłam na zakupy dietetyczne bo ugotowane chili con carne zamroziłam.Kupiłam sucharków wafli ryżowych itp rzeczy i włoszczyznę na krupniczek ryżowy.Spotkalam opiekunów Rysia-Bąbelka.Nawiązali kontakt z jakąś fundacją kocią. Obiecano im zabrać Rysia za 2 tygodnie jak będzie jadł normalnie.No to muszę to nauczyć bo od poniedziałku wraca pod moją opiekę.
Ale miejsce, które ja znalazłam mam kim zapełnić bo dzisiaj jeden kociak znowu szuka domu. To dramat, że ludzie tak bezmyślnie rozmnażają koty.
Moje Szczęścia dzisiaj bez problemu opanowały dojście altana wolierą. Cieszy mnie to bo w październiku zeszłego roku wysłałam przeszło 1000zl na budowę łącznika.
Moja znajomość kociej percepcji okazała się prawidłową.Nawet Szarlotek umie już pokonać drogę altana woliera w obie strony.Narla bo piszę z telefonu i oczy mi wychodzą z orbit.
Ps Butlę gazową,która się skończyła mam już połączoną. Duży Rysiek był trzeźwy .
1 załącznik(ów)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Załącznik 42198
Dzień dobry :)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Jakoś wcześnie mi się wstalo i już jestem po rowerze,22km szczęścia:)
Teraz przysiadam się do kawy,bo nie ma to jak dobre towarzystwo:)
Krysiu
myślę,że rozumiem co masz na myśli.
Trochę może przybliżę pokrętne ścieżki moich myśli.Od jakiegoś czasu przewija nam się temat jakiś wspomagaczy na sen,na nastroj i ogolnie na radzenie sobie z życiem.Jednocześnie nadarzyło się kilka rozmów lub dokumentów na ten temat.I ogólnie mówiąc o radzeniu sobie z życiem.I jak to zrobić,żeby dało się w miarę szcześliwie egzystować bez środkow zewnętrznych.
I stąd moje refleksje na temat ruchu i sukienek.Mam za sobą ciemny okres brania środków przeciwbólowych na noc żeby móc zasnąć,kilka różnych dolegliwości,m.in.ciężkie zapalenie płuc objawiające się właściwie jedynie brakiem możliwości oddychania i całkowitą obojętnością na otaczający świat,w tym również dzieci....Więc trochę wiem przed czym uciekam.I wiem,żę na mnie medykamenty dzialąją tylko dorażnie i chwała im za to,że działają:)
I oczywiście strój jest taką moją tarczą ochronną,podobnie jak ruch,który wyciągnął mnie z bardzo głębokiego dołka.
Moc ubrania poznałam już wiele lat temu.Do pracy musiałam się stroić,bo takie były wymagania - dla faceta garnitur i krawat,dla kobitki damski odpowiednik. Teraz to jest oczywiste w wielu pracach,ale ponad 20 lat temu byly rzeczy do pracy na co dzień i te odświętne.
Ja pracowałam w tych odświętnych:)Często po pracy robiłam zakupy,a byly to czasy wysypu różnych miejsc pachnących zachodem.I dobrze poznałam potęgę stroju,jak wchodziłam do perfumerii po pracy to czułam się jak vip,a jak w drodze po zwykłe zakupy,w stroju nieformalnym z siateczką to od drzwi czulam lekką pogardę,no ta to na pewno nic nie kupi.....Poza tym odkryłam,że im lepiej wyglądam tym lepiej mi się pracuje:)A potem już wszystko się potoczylo samo:)
Chciałam po prostu podkreślić wagę tego w co się ubieramy i jak się w tym czujemy:)
Zakładam spodnie kilka razy w roku na grzyby,na terenowe wyjazdy i bardzo dobrze się bawie.Ale tyle razy usłyszałam,że w spodniach wyglądam całkiem nieźle,ale jednak w sukienkach lepiej,żę nie widzę powodu,żeby się tak troszkę portkami "karać" zamiast sukienkami "nagradzać":)
Wczoraj trochę dyskusja się rozwinęła,bo poczułam się lekko przyganiona przez Kasię,że to jednak nie szata zdobi człowieka.:wink2:Całkowicie się z tym zgadzam,żę najważniejsze to co jest w środku.Ale wyglądając ładnie i dobrze czując się w swojej skórze o wiele łatwiej zainteresować ludzi naszym środkiem.
A cytat akurat z Hepburn troszkę nie pasuje,jej historia pokazuje raczej to o czym piszę.W jej czasach ideał kobiety bliższy był Ricie czy Marylin.
Spodnie cygaretki 7,8 z wysoką talią powstały by nadać Audrey kobiece kształty i stworzyć wrażenie,że ma biodra:)
Mamy jako kobitki taki wachlarz możliwości podrasowywania się do swojego,wybranego,indywidualnego ideału,że naprawdę warto z tego korzystać,żeby się wzmacniać i troszkę lepiej o sobie myśleć,mimo dostrzeganych niedoskonałości a nie wbrew im.
Wiem,ze może się to wydawać mało uduchowione,prózne i przyziemne,ale działa.:)
I nie chodzi mi o poczucie - patrzcie na mnie jestem od was lepsza,tylko o myślenie - jestem wystarczająco dobra,żeby być w dowolnym miejscu i czuć się dobrze.
I takie poczucia wam bardzo życzę na dziś i nie tylko:)a teraz jednak praca wzywa.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Ja jestem na etapie odstawienia wszystkich uspokajaczy i nasennych- od tygodnia nic nie biorę. Nie jest źle, choć sen jest często szarpany, albo mam trudności z zaśnięciem, raz spałam na kanapie w salonie przed telewizorem. Ale o dziwo, nie mam potrzeby brania leków, co mnie cieszy, bo bałam się, że jestem już uzależniona.Ostatnio śpię już nieźle. Mam zamiar wytrwać tak przez całe wakacje.
W moim przypadku najgorsze jest kłębowisko różnego rodzaju myśli- dobrych i złych, które jak na złość przychodzą dopiero w nocy :D
Nie są to jakieś zmartwienia realne, raczej wyimaginowane, wychodzące naprzód, często na wyrost niedobre. Ale co robić, ten typ tak ma :D
Krysiu lubię remonty, ponieważ mój nieremontowany od 20 lat dom, z każdej strony o to prosi :). Mamy zupełnie niezłą górę, bo tam mamy świeżo pomalowane, ale na górze do remontu jest łazienka, w której są niemodne, niepodobające mi się płytki i zaciek na suficie spowodowany uszkodzeniem podczas wichury dachem. Dach też w związku z tym trzeba wyremontować.
Na dole do wymiany są podłogi nieco podniszczone i schody, ale także niemalowane od 10 lat ściany, do wymiany cała kuchnia, w której wszystkie sprzęty po kolei się psują a i szafki wymagają wymiany.
Zrobioną mamy naszą sypialnię teraz łazienka na dole równolegle z dachem, w następnej kolejności schody. Teraz robimy tak, żebyśmy poza malowaniem do końca życia nie musieli nic wymieniać z dużych rzeczy typu podłogi, schody czy glazura, a więc jasne, neutralne nie wychodzące z mody kolory, wywalam wszystkie zielenie, których nie cierpię, ale nic innego w sklepach nie było i granaty, które są dla mnie za ciemne.
Tak więc moje remonty, to naprawdę sprawa potrzeby, a nie fanaberii, dlatego cieszę się, że wreszcie z nimi ruszyliśmy.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Nareszcie forum działa.
U mnie Agnieszko też jest wszystko do wymiany, ale mnie trzęsie na myśl o tym co to bedzie ... No niestety wszystko jest albo zniszczone albo brzydkie, ale czekam na grubsza gotówkę, więc chyba się nie doczekam :)
Mi się zaczyna bardzo cięzki tydzień, znów mamy przykręconą śrube więc od poniedziałku będzie rzeż, a jutro też pracuję - inwenatryzacja
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Cytat:
Zamieszczone przez
maniusia72
ale czekam na grubsza gotówkę, więc chyba się nie doczekam
- dlatego ja postanowiłam dość czekania ( tym bardziej, że Kuby studia przed nami, a to lekko z mojej pensji 2 tys. pójdą do niego) i robimy po kolei- jedna duża, lub dwie małe rzeczy w roku.
Cytat:
Zamieszczone przez
gruschka
Ale wyglądając ładnie i dobrze czując się w swojej skórze o wiele łatwiej zainteresować ludzi naszym środkiem.
- zdecydowanie! Nie wyjdę do pracy bez makijażu i sukienki- najczęściej sportowa, szmizjerka lub pudełkowa, ale sukienka lub fajne spodnie, koszula- też raczej sportowe żeby wygodnie, ale zawsze z dobrych materiałów. To nie tylko chodzi o próżność choć i owszem, ale przede wszystkim o moje samopoczucie i pewność siebie.Pewnie, że najważniejsze to co w głowie, ale dlaczego nie podkreślić tego wyglądem?
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
No ja bez makijażu tez nie wyjdę , raz mi się zdarzyło ta stanęłam przy biedronce i kupiłam tusz i cień, ładny ciuch tez poprawia nastrój.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Dzien dobry!
No i prosze jaka z jednego obrazka ladna dyskusja nam sie wywiazala...:money:
Nie o to mi chodzilo Gruszko, zeby ganic czyjas milosc do sukienek, bo wieksza czesc nas kobiet je kocha lub bardzo lubi.:)
Spodobala mi sie w tej sentencji glownie ta czesc o oczach. Bo i ja uwazam, ze w nich odbija sie to co w nas w srodku.
Ktos mi kiedys powiedzial, ze mam takie smiejace sie oczy i od tej pory zwracam na to uwage, szczegolnie gdy jestem fotografowana.
Gdy sie usmiecham to smieja sie rowniez moje oczy.:money:
A co do sukienek to lubie je szczegolnie w lecie i na urlopie te luzne niekrepujace ruchow. W sukienkach dopasowanych czuje sie jakbym byla nie ubrana...a przebrana. Nie jestem wtedy soba i mimo ze lustro mowi co innego, czy komplementy z zewnatrz sa mile dla ucha-ja nie czuje sie w takich sukienkach, marynarkach, bolerkach swobodnie.
Wiem, ze ubrane elegancko jestesmy postrzegane inaczej niz bedac ubrane na luzie. Niemniej jednak mojemu samopoczuciu najlepiej robi gdy nic mi nie krepuje ruchow i nie musze pamietac o wciaganiu brzucha!:mdr:
Nigdy nie bralam srodkow nasennych. Biore za to, jak wiecie, antydepresjanty. Zaczelam brac w 2015 w kliniece psychosomatycznej, potem mialam rok przerwy gdy myslalam, ze sa mi juz niepotrzebne. Jesienia poprzedniego roku wrocilam do nich i nie zaluje tej decyzji.
A czym sobie poprawiam dodatkowo humor? Oczywiscie praca i samym przebywaniem w mym ogrodzie oraz kontaktami z milymi memu sercu ludzmi. Lubie jazde na rowerze, szczegolnie gdy jest wokol duzo przestrzeni jak naprzyklad polna droga miedzy lakami lub lasem pod baldachimem drzew. Pewnie gdybym mieszkala nad morzem to jezdzilabym tak jak ty Gruszko trasami nadmorskimi...no ale jesli sie nie ma co sie lubi...to sie lubi co sie ma...:)
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
brrr, nie lubię żakietów, marynarek, a już bolerek wprost nie cierpię, chociaż czasem żakiet i sukienka załatwia sprawę, to ja wolę kardigany do sukienek, a najbardziej takie sukienki, do których już nic nie trzeba i najczęściej takie mam.( chyba że przytyję, to wtedy musowo się zakamuflować :mdr:)
Kasiu, ja niestety na szczegóły zwracam mniej uwagi, i częściej widzę u siebie grubą sylwetkę, niż swoje ładne oczy :D, zresztą innych też postrzegam bardziej całościowo niż detale, ale jakby inni (sorki), mniej mnie interesują na zdjęciach :D
ostatnio śmiałyśmy się z koleżankami, że na wspólnym zdjęciu każda widziała tylko siebie i raczyłyśmy się tekstami- rany, jaka jestem gruba, Boże w co ja się ubrałam, ale mnie ta sukienka poszerza...wszystkie widziałyśmy mankamenty własnych figur :(