O rany, ludzie są beznadziejni, że nie potrafią swoich spraw załatwić dyskretnie, po dorosłemu :( a wiadomo, cierpią dzieci :(
Wersja do druku
O rany, ludzie są beznadziejni, że nie potrafią swoich spraw załatwić dyskretnie, po dorosłemu :( a wiadomo, cierpią dzieci :(
niestety tu dzieci cierpią najbardziej, jak wiesz pracuję na wsi więc tu się niewiele ukryje i z tego co wiem oba małżeństwa były udane, a dzieci jeszcze małe, Dziwi mnie , że ktoś dla jakieś chwili fascynacji psuje wszystko. ech, ludzie sa głupi.
I jak czasami oglądam "trudne sprawy" czy coś w tym stylu ( wiem wstyd... ale przyznaję zdarza mi sie ;) ) i wydaje mi sie że programy są przesadzone, to już wiem , że raczej nie są
Pisze w nowym poscie, bo balam sie, ze mi to przekopiowywanie nie wyjdzie...
Tak- jak widac ze tego artykulu- nie ma w nim nic czego bysmy nie wiedzialy. Ale czy naprawde wszystkie te rady stosujemy?
Ja najwiecej mam sobie do zarzucenia w punkcie 1-szym i 3-im.
Poczucie bycia ciagle na diecie i czekanie na mozliwosc "normalnego jedzenia" to moja pierwsza zmora.
Druga- to niby jedzenie malo- a jednak ...za duzo jak na moje potrzeby czy na potrzeby spadku wagi.
Nie jestem konsekwentna w zapisywaniu, duzo jednak mi wpada jedzenia jakos tak, bez planu, albo bo lezalo na wierzchu, albo bo mnie ktos poczestuje, albo... bo kroilam cos przygotowujac posilek i zjadalam nawet nie czujac, ze jem...:arf:
Moze faktycznie przez cztery nastepne tygodnie, lub chocby i tydzien dam sobie zadanie zapisywanie kazdego kesa?:bad:
Musze to przemyslec.
Odebralam wczoraj wyniku krwi. Mam wszystkie w porzadku i te watrobowe i te tarczycowe. Tylko ten cholerny cholesterol duzo za duzy. Lekarka zapytala mnie co jem i dala kartke z tak zwanymi zielonymi, zoltymi i czerwonymi produktami.
Zalecila bym przy tych czerwonych zmniejszyla ich ilosc, bo przy moim skaczacym cisnieniu jestem zagrozona udarem...:aww:
No i mam zrobic badanie dopplerowskie tetnic szyjnych.
Marti- pytalas o klematis. Po pierwsze-obficiej kwitna klematisy stare, kilkuletnie. Najlepiej u mnie kwitna, bo mam ogrod raczej zacieniony, klematisy viticella a nie te wielkokwiatowe, ktore wola wiecej slonca. Te klematisy wlasnie tne bardzo nisko, srednio na wysokosc kolan, ale jedna roslina ma zawsze wyzsze i nizsze lodygi, po to by kwitla nie na jednej wysokosci. Wiosna daje im nawoz dla klematisow, a na zime, szczegolnie te mlodsze posypuje scinkami kory.
Te dwa na zdjeciu to moja ulubiona, godna polecenia para: Blekitny Aniol i Polish Spirit.:money:
chuć, po prostu chuć :D
Kasiu, właśnie o tym wszystkim myślałam pisząc swój post- o rozsądnym, dobrym jedzeniu :)
Maniusiu
historia stara świat,właśnie oglądałam serial pop-nauk o Rzymie i o tym,jak Antoniusz po prostu zglupiał dla Kleopatry:)Rozum wtedy śpi.W efekcie stracił wszystko,łącznie z życiem.
Diety,diety...
W okolicy widuję ,tak na dzień dobry,kilka kobitek,ktore parę lat temu bardzo schudły.Nie byly jakoś przerażająco grube,po prostu okrągłe,ale całkiem kształtne i nieźle wyglądały.Takie 46-50 rozmiar.Pochudły w okolice 40 i kilka lat były szczupłe,ale wyglądały coraz mnie ładnie.
Teraz są o wiele grubsze,właściwie zatracily kobiece kształty i wyglądają po prostu źle.Oczywiście bardzo im zazdrościłam pierwszych efektów i kusiły różne cud -wynalazki.Ale najwyraźniej jedz mniej i ruszaj więcej to nie jest cała prawda o odchudzaniu....
Dlatego na razie bronię tego co jest,ratuję się ruchem i czekam na jakieś genialne odkrycie...Oczywiście to nie jest żadne odpuszczanie i idź na całość,co będziesz sobie żałować,żyje się raz:p Na razie mój rozum nie usnął w tej kwestii,ale marzenia o szczuplejszej wersji mnie nie umrą nigdy:)
Tinngo
nasz przyjaciel na wyjeździe na nartach chciał nam zrobić grzańca na maszynce i ,żeby go wzmocnić wpadł na pomysł wlania spirytusu.I stanął w płomieniach,na szczęście szybko udalo się go ugasić,,ale leczenie w klinice na Sląsku trwało prawie rok i dlugo potem w domu.
Ja jako dyplomowany ogrodnik:rofl: na wszelki wypadek nie wypowiadam się na temat ogrodnictwa wcale.
Mam tyle ogrodu co Sabinka,tyle,że moje doświadczenie pokazuje,że najlepiej sprawdzają się pelargonie zwisające.Różowe:):)
Begonii nie lubię żadnych.
Marti
ale ty masz taki ogród,który do ciebie idealnie pasuje:)Jest w nim prawdziwe życie,roślinki nawet trochę przygłyszone nie dają się i jakoś tak może pokrętnie ale też dają radę:)
Jest wesoły,trochę nieuporządkowany i pełen radości życia,tak jak ty:)Optymizm i wola przetrwania górą:great:Zresztą w domu też czuję się bardzo "po mojemu":)
Dębki oczywiście nie podlegają żadnej kwestii,umówione i wyczekiwane od dawna:)
Sabinko
smutne wieści chorobowe,oby jak najszybciej bylo dobrze:)
Krysiu
ja czasem też czegoś tam próbuję z diet,ale tylko takich,gdzie można się najeść:rofl:
Teraz żeby ci zapał do ruchu nie minął jak się ochłodzi:)
U mnie właśnie burza i pada,ale cieplo jest nadal.
Wczoraj miałam sporo pracy i zajęć dodatkowych,wieczorem po prostu odpadłam.To chyba był najtrudniejszy dzień do przetrwania ze względu na pogodę.Ma się dziś po południu ochlodzić,tęsknie zerkam to na termometr to na rower.
Kasiu
poszłam tam gdzie mnie wysłałaś:) i widzę,że ta koleżanka nadal je bardzo mało,w okolicach 1000.Ale będę zaglądać jak będzie jak wróci do 1600-2000 kcal.
włączcie sobie, tylko z dźwiękiem :)
http://pl.blitzortung.org/live_light...aps.php?map=15
U mnie właśnie pomrukuje,raz bliżej,raz dalej ale krąży.
u nas nic
pogrzmiało dwa dni temu i tyle
a ja już nie wyrabiam, dziś w nocy nie mogłam spać, spałam po godzinie - póltorej po czym się budziałam, znow przysypialam i tak na okrągło, śnilo mi się że jestem w ruchu oporu i mam sie dostac do Hitlera i zrobić mu zdjęcie do paszportu, ale się nie udało bo budzik zadzwonił :)
brakuje mi tlenu w powietrzu i spuchłam szczególnie na nogach, kiedy to odpuści?