O tak, to też jest okropnei też sobie wtedy popłaczę, ale zbieram siły i w odpowiednim czasie oddaję cios
Lecę do pracy...tam też się dzieją" trudne sprawy...."![]()
Bo wiecie, najtrudniej jest wtedy, gdy nam na kimś zależy. Wtedy wewnętrzna walka miota mną od góry do dołu. Z jednej strony najchętniej za przeproszeniem waliłabym na oślep po tej durnej nierozumiejącej głowie, a z drugiej przytuliła, bo wiem, że to może być obrona przed odrzuceniem i strach przed utratą ...ech trudne to życie czasami.
Ale za to piękny dzień się zapowiada, więc wieczorem będą kijki i dwugodzinna rozmowa o gotowaniu, książkach i filmach...i już się cieszę![]()
Uff dopiero teraz nadgoniłam forum i apkę.
Ja Krysiu miałam zaległości w lekturze bieżącego stanu naszych rozmów. Nie lubię nie doczytać co kto miał do powiedzenia bo wydaje mi się to takie "wirtualnie niegrzeczne czy raczej niekulturalne".
Mnie bardzo wyłączył z forum etap przygotowania do wizyty klasy, później ogarnięcie tego co pozostało.
Wczoraj tez z koleżanką sąsiadką urządziłyśmy sobie wspólny obiad z deserem i alkoholem bo ona odwiozła wnuczka i dawno już sobie długie Polaków rozmowy obiecywałyśmy.
Tak więc wzięłam telefon do łóżka, żeby doczytać ale wyleciał mi z dłoni i tak spałam z dwoma kotami i telefonem przytulonym do mnie.
Teraz mam angielski, później muszę skosić trawę bo jutro ma padać. Lepiej kosić nie na żar z nieba bo mocno wypala trawnik.
Z laptopika się włączę w wymianę poglądów, ale jed o mnie pili. Ja jak usiłuję zachowywać tzw "chińską uprzejmość" czyli nieszczerość prosto mówiąc to źle się to kończy bo jak długo tłumione uczucia dojdą do głosu to jest to erupcja z siłą wulkanu.
Mam problem w relacjach z ludźmi tzw niedotykalskimi. Chodzi mi o pozbawionych do siebie dystansu, no o mentalności Kalego .("W pustyni i w puszczy").Takich którzy chętnie się śmieją z kogoś, a próba zażartowania z nich czy lekkiej choćby przygany wywołuje słowotok pretensji, uściśleń, niby przyjęcia argumentów, ale nie do końca. No mam wrażenie, że obrazić czy urazić taką osobę to gorzej niż obrazić Pana Boga bo w tym drugim przypadku można liczyć na przebaczenie.
No i rozwala mnie totalnie pamiętliwość i taka czkawka i nawracanie ciągle do tego samego.
Nie lubię też buchalterii. Ty mi dałaś mniej "lubisiów"niż ja tobie itp.
Rozumiem, że ktoś może mieć inaczej ale niech pozwoli mnie na bycie mną i nie narzuca mi swoich punktów widzenia.
Kasiu Kwiatkowa brawo za WW. Też nie używam odtłuszczonych produktów są z reguły pełne węglowodanowych dodatków dla poprawy smaku.
Ja zdecydowanie tylko niskoindeksowe węglowodany uznaję za zdrowe jedzenie.
Dość długo siedziałam w Montigniaku, ale ten jego zasadniczy błąd czyli zlekceważenie fruktozy i jej wpływu na wyrzuty insuliny mnie od tej diety odstręczył.
Jeszcze nie przeczytałam diety od Marti.
Na spotkaniu klasy była koleżanka, która po 10 dniowych rekolekcjach z diętą dr Dąbrowskiej pociągnęła post do 40 dni. Jest miesiąc po. Utrzymuje spadek 10 kg mimo iż nie robiła specjalnego wychodzenia z diety.
Wszystkie wyniki zwłaszcza cholesterolu, krwi czy wątroby świetne, ale tarczyca się uczynniła.
Tak, że duży i szybki spadek tak jak na Dukanie nie jest tylko dobrodziejstwem bo jakiś słabszy punkt w organiźmie "pęka".
Narka bo nie umiem angielskiego, a się rozpisałam.
Mam trochę zaległości w odpowiadaniu,nie wiem czy uda mi się to teraz nadrobić,najwyżej będzie po kawałku
Siedzę w pracy,żeby jak to powiedział synek "nachapać się cebulionów"Czyli po prostu coś zarobić.
Ostatnie dni i pracowite i rodzinne,ostatni tydzień pobytu S i S to chciałoby się nabyć ze sobą na zapas.Po fali upałow,które odbierały całkiem moc nazbierało się też trochę zaległości domowych (sprzątanie) i okołodomowych.
A wraz z ochłodzeniem wstąpił we mnie duch zmian malarsko-remontowo-porządkowych.Trochę rzeczy wywaliłam,nad sporą kupką się zastanawiam.
Marti
uważam,że ten koncert pod względem fizycznym to prawdziwy wyczyn,ale jak ci sprawił taką przyjemność to było warto.O warszaty wypytam cię nad morzem,jak już sobie wszystko uporządkujesz i będziesz miała ochotę
Maniusiu
w Ikei też lubię robić zakupy,u mnie jest już 20 lat i od początku dobrze się tam poczułam.Przede wszystkim wszystko jest bardzo funkcjonalne i użytkowe.Ergonomia dopracowana w każdym calu.I skandynawską stylistykę też w większości lubie,mało świecidełek i ornamencików,zgaszone kolory i przyjazna prostota.Często tam zaglądam i zawsze wychodzę z czymś
Sabinko
mam nadzieję,że ze zdrowiem już lepiej.Pięknie wszystkie wyglądacie i razem i osobnoTeraz S zagląda do Ikei w Anglii i też mówi ,że jest więcej i trochę inne rzeczy.
Tinngo
trochę to co piszesz o kontaktach z ludzmi przypomina mi moje podejście.
Jak spotkanie klasowe,udane?
Z emocjami to trochę mam tak,że najpierw sprawdzam dlaczego coś mnie tak bardzo wzburzyło i jakiego czułego miejsca dotknęło.
Zawsze próbuję ostrożnej dyskusji,ale jeżeli nie ma widoków na porozumienie albo choćby usłyszenie moich argumentów to daję sobie spokój.Jak się trafia na mur czyichś jedynych słusznych wartości i racji i nie ma nawet szczelinki na coś innego to,ani gotowości na zmianę poglądów choć w 1% lub dopuszczenie możliwości,że inne wybory też mogą być dobre to rezygnuję.
Ale trudno to wszystko precyzyjnie opisać zgodnie z intencjami.Więc wygląda na to ,że mamy bardzo duży temat do przegadania,i oby czasu nam na to starczyło![]()
Ostatnio edytowane przez gruschka ; 13-08-2018 o 10:54
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Teraz trochę o nieszablonowym podejściu do diety
Właściwe po tym co napisała Martii o swojej dietetyczce moje podejście przestaje być dziwneBo dla mnie dobre są 3 porządne posiłki,nie 5 mniejszych.Jak nie jestem rano głodna,to śniadanie spokojnie odpuszczam.Lepiej zjeść coś tłustego niż słodkiego.
Najgorsze połączenie to tłuste i słodkie.Diety niskokaloryczne są be,dzielenie jedzenia na białko,węgle i tłuszcze jest bez sensu.Najlepsze jedzenie to całość.Jedzenie z puszki też jest be,podobnie jak wszelkie gotowce.Gotowanie w domu na co dzień to podstawa,choćby to były ziemniaczki z masłem i koperkiem lub klasyczna pomidorówka czy inne prościzny.Jedzenie jak najbardziej lokalne i jak się da to z rynku.Oczywiście mam na myśli systematyczne jedzenie,a nie kilka razy w roku na wyjeżdzie.Śmietana jest lepsza niż twaróg.I że ruch jest dobry na wszystko,nawet jak boli.Oczywiście umiarkowany i sprawiający choć trochę przyjemności.
Powoli wszystko to przestaje być herezją,sprawdzam wszystko na własnym organizmie i u mnie działaTo co ja stosuję od lat teraz nazywa się slowlife i jest bardzo modne
Ale ciągle mówienie o takim podejściu do odchudzania to proszenie się o kłopoty![]()
Ostatnio edytowane przez gruschka ; 13-08-2018 o 11:09
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Dzień dobry
Ja już dzisiaj " na wylocie" - dosłownie bo wylatuje wieczorem a około 2.30 w nocy powinnam być w domu, nie lubię tych nocnych powrotów, wolę podróżować w dzień, tym bardziej, że ja nigdzie nie zasnę oprócz łóżka, mogę podróżować całą noc i zero snu, zazdroszczę ludziom którzy gdzie przyloza głowę to śpią.
Katar przeszedł po maści z witaminą A - jak zwykleI głos odzyskalam
tylko mam bardzo wysuszone gardło i jego okolice i muszę często popijac wodą.
Wczoraj byliśmy ( dorośli ) w tajskiej restauracji która uwielbiam i wszystko mi tam smakuje, dogodzilam sobie w co ???popróbowałam wszystkiego bo zamówili taki zestaw fajny : jakieś pyszne szaszłyki z kaczki, tosty krewetkowe, sajgonki, curry z wieprzowina, jagnięcina, wołowina i łososiem, zupy tom- jum(?), był też gin z tonikiem i dry martini z oliwkami, mieliśmy stolik na 19- tą, to podobno wcześnie i faktycznie zaczęło się zapewniać dopiero po 20- tej i nie było miejsc. Anglicy uwielbiają jeść i pić poza domem, wszędzie pełno knajpek, pubów, kawiarenek, miejsc gdzie fajnie mogą spędzić czas i dzieci i wszędzie pełno ludzi, urodziny, spotkania rodzinne są robione głównie w takich miejscach, na pewno jest to wygodne, bez roboty i bałaganu w domu
![]()
Ostatnio edytowane przez Agnieszka111 ; 13-08-2018 o 11:46
Jeśli ktos lubi lubisie to mi to lotto
ale rodrapywanie ran w mojej obecności, brrr....
ale jestem hipokrytką, bo jedną sprawę rozpatruję ponad rok i jakoś nie mogę emocji zadusić, no ale na swoje usprawiedliwienie, nie męczę ludzi tym tematem
Ostatnio edytowane przez maniusia72 ; 13-08-2018 o 11:59