O tak, dziecko też mówiło mi o niej
Nie ma to jak Maniusiu zjeść loda na gardło, nie?
ha ha ha
no pewnie
ja tylko popatrzę, w wy mi opowiecie jak smakuja
Agnieszko jak wizyta u laryngologa? Mam nadzieję że to nic poważnego.
Dzień dobry :-)
Ja na poranna kawę rzadko mam szansę się załapać a ostatnio i na wieczorną herbatę też ciężko - po latach bezsenności w końcu zasypiam wieczorem bez większych problemów. Z mężem umówiliśmy się, że po 22 nie ma komórek, laptopów i filmów. Mogą być książki i miłe rozmowy w łóżku. Bo sprzęty tworzą barierę, a po 20 latach związku trzeba dbać, żeby barier nie było No i trochę mam wieczorny szlaban na pisanie. W zamian za to leżę i patrzę w okno dachowe nad łóżkiem i ciesze się , że nadal cieszą mnie takie drobiazgi jak widok gwiazd i pomimo wielu lat związku ciągle potrafimy absurdalnie dyskutować. Ostatnio o tym, dlaczego ptaki nie brudzą naszych dachowych okien To zawsze była nasza domena - absurdalne, smieszne dyskusje, nigdy nie zapomnę tej, kiedy "kłóciliśmy" się o 3 nad ranem........ile kg cukru w torebkach zmieści się w pokoju. Już nie pamiętam, skąd pomysł na taka rozmowę, ale temat po tylu latach tak. To związek, który zrodził się z wielkiej przyjaźni i to nam na szczęście zostało do dzisiaj.
Poznalismy się w akademiku, P studiował prawo (nie ma większych pijaków na studiach niż prawnicy, tak swoją drogą ), ja resocjalizacje i mieszkaliśmy na jednym piętrze. Z tym, że ja z innym mężem . Po kilku latach urodziłam ciężko chorego wcześniaka, P jak przyjaciel bardzo mi pomagał w rehabilitowaniu go - jest nawet ojcem chrzestnym Olcia :-)))) A mojego "biednego" męża przerosła rzeczywistość z ciężko chorym dzieckiem, więc został wystawiony za drzwi. Miałam 25 lat, zostałam bez pracy, bo na wychowawczym, z chorym dzieckiem, w wynajętym mieszkaniu i bez pieniędzy . I z perspektywy lat to rozstanie było najlepsze, co mogło mi się przytrafić. Z P. mieliśmy się ku sobie już wcześniej; wiedziałam, że się we mnie podko****e i ta przyjaźń i opiekuńczość ma trochę inne podłoże, no ale przecież miałam męża i jakieś zasady .... A potem już nie miałam, rozwiodłam się, P. usynowił Olka i prawie od początku mówił do niego tato (tzn Olcio do P a nie na odwrót :-)). Bo biologiczny tatuś zrezygnował z kontaktów, kiedy Olcio miał 4 lata.
No i w tym roku we wrześniu minie 20 lat jak jesteśmy razem, 18 małżeństwa :-) Taka to romantyczna historia, z przyjaźnią w tle :-) I tak jak w każdym długim związku - wiadomo, że zdarzają się trudne chwile, ale przyjaźń cementuje bardzo i to, że się po prostu lubi spędzać czas ze sobą.
Agnieszko, razem będziemy się zachwycały jesienią. Nie ma piękniejszego zapachu od jesiennych mokrych liści :-) Czekam z utęsknieniem na wycie wiatru i deszcz padający na okna nad moim łóżkiem. Z kominkiem mam trochę problem w ostatnich latach, bo jednak smog jest duży i niby drewno suche go nie powoduje, ale jednak staramy się nie dokładać swojej cegiełki do duszącego powietrza.
Współczuję nawału pracy - co to znaczy, że rząd Wam dowalił? Więcej papierkowej roboty?
I bardzo się cieszę, że spotkanie rodzinne się tak udało, mam nadzieję, że za rok będzie równie fajnie. W tym samym miejscu?
Maniusiu, mam nadzieję, że z gardłem już lepiej a do piątku będziesz jak nowa :-) Podobno właśnie lody na chore gardło są bardzo dobre, ale nie wiem, czy Ty jesteś zwolenniczka tej teorii
Maniusiu, z wyprowadzką córki może być na początku trudno, ale mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaisz :-)
Krysiu, no właśnie spisuję sobie różne rzeczy, jak tylko mam czas. Troche tradycyjnie w kalendarzu, który noszę ze sobą, a trochę to potem przenoszę do komputera. Fajnie się siebie samą czyta po kilku, kilkunastu latach; znalazłam ostatnio zapiski, kiedy Olcio był mały, a on ma 22 lata.
Współczuję straty kilku godzin pracy. Nie dało się pewnie tego odtworzyć? Spacer uspokoił Cię chociaż trochę; to jest Twój sposób na stres?
To byśmy się dobrały w parę, mąż mi mówi, że mam chyba robaki w tyłku , bo wiecznie cos wymyślam, nie usiedzę spokojnie na tyłku. I mam dewizę, że trzeba życ bardziej, tak, żeby na starość wstyd było opowiadać, ale miło wspominać Krysiu, bo powiedz sama, kiedy mamy szaleć, jak nie teraz? Dzieci odchowane, jesteśmy wolne, a mamy doświadczenia już trochę i nie głupiejemy jak dwudziestolatki :-)
Gruschko moja ulubiona :-), jak to za każdym razem tyłek do roweru przyzwyczajasz na nowo? Czyli wystarczy kilka dni przerwy i już nie masz odporności Jak turyści? Pewnie ze względu na piękną pogodę są dzikie tłumy? Remonty skończone? We wrześniu na grzyby tez bym pojechała do Stilo, tylko trochę za daleko ode mnie
TinGo, jesteś niesamowitym pracusiem, aż zazdroszczę zapału do działań w ogródku, no ale efekty na zdjęciach od razu widać :-) I z Twojego opisu wcale nie wyłania się hipochondryczka, raczej osoba przezorna, która woli wszystko mieć ze sobą a nie latać w nocy do apteki. Gdybys ciągle opowiadała o wymyślonych dolegliwościach, to co innego, ale przynajmniej ja postrzegam Cie jako ciepłą i rzeczową a nie marudzącą babę :-)
Sabinko, macie już inwazję gości? :-)) To Ty kiedyś pisałaś, że te małe dziewczynki sa absorbujące i hałaśliwe? Jak jest tym razem?
Miłego wieczoru dziewczyny :-)
Ostatnio edytowane przez marti38 ; 21-08-2018 o 19:14
śmieszne jest to forum, że słowo podko.ch.u.j.e musi wykropkować
Witajcie i na razie odniosę sie tylko do swojej ostatniej strony – a te są u mnie krótkie (obecnie mam prawie 2400). No bo nie umiałam sobie odmówić i przeczytałam Marti Twoją historię. Piękne ale i trudne masz wspomnienia. Jeżeli chodzi o spacer - tak, to jeden z moich sposobów na stres. Niestety tym wiodącym ciągle pozostaje jedzenie . Ale mam nadzieję, że do czasu. Wczorajsze dane na szczęście udało mi się odzyskać. A szaleństwa? Bardzo chętnie , chociaż dziewczyny pewnie i tak w to nie uwierzą . Ale pogadamy, zobaczymy.
Agnieszko cieszę się, że u Ciebie wszystko ok.
Maniusiu a za Ciebie trzymam kciuki, żeby do piątku też było ok.
A teraz już znikam. Czy pisałam kiedyś, że nie cierpię papierów i dokumentów? No i właśnie przez ową niechęć totalnie się wkopałam i nie wiem teraz co z tego wyniknie . Czuję duży stres i przez najbliższe dni pewnie nie wychylę nosa. Postaram się oczywiście zajrzeć wcześniej, ale jak się nie zamelduję do piątku, to się nie martwcie. Na spotkanie się wybieram.
Zależy czy to zapalenie jest bakteryjne czy wirusowe. Bakterie giną , źle się namnażaja w zimnej temperaturze, dlatego lody nawet po zabiegach na migdałkach są zalecane bo niwelują "wyraj" dla bakterii. Ale wirusy chyba się nie dadzą na to nabrać.
Marti piękną i mądrą masz historię swojej kobiecej i macierzyńskiej drogi.Bardzo mnie się ją dobrze czytało.
Ja trochę nie nadążałam za forum.
Miałam długi bancio-dyżur u Antosia, póżniej grill na działce , a dzisiaj walka z sokiem aroniowym, osteopata i czekanie na klatkę do łapania kocic.
Marti dobrze, że mi o tym działaniu aronii na wątrobę powiedziałaś bo ja o tym nie wiedziałam.Sok pije sie w dużym rozcieńczeniu, ale ponieważ, jak otworzę słoiczek to mi się chce go spożytkować i piję wtedy dość intensywnie i właśnie nie wiedziałam co mi znowu podrażniło żołądek i wątrobę, a możliwe, że popijanie aroniówki.
No ale na świeżo o osteopacie.Postanowiłam być dzisiaj dociekliwa i wziąc panią w krzyżowy ogień pytań.
No i zaczęłam bez ogródek: Olu co ty robisz bo na moje rozeznanie to nic nie robisz to wyjaśnij mi co ma mi pomóc.???
No ona skwitowała to śmiechem. Odesłała mnie do internetu, swojej strony ale wyjaśniła też trochę.
No więc chodzi o przepływy w organizmie zarówno w układzie krwionośnym, limfatycznym, w płynie mózgowo rdzeniowym,hormonalnym i impulsów w układzie nerwowym. Osteopata wyczuwa w ciele pacjenta(podobno) napięcia, zapętlenia i pomaga udrożnić te blokady.
Jeżeli uda się przywrócić właściwą równowagę te niezablokowane prawidłowo krążące impulsy, hormony i płyny dają szansę właściwie dozywić komórki, narządy, usunąć szkodliwe metabolity zgromadzone w takich miejscach zablokowań, no dają wolną rękę do działania siłom naprawczym organizmu.
Brzmi to może prymitywnie bo nie wiem czy używam prawidłowych określeń, piszę o tym jak zapamiętałam i zrozumiałam to co mówiła.
Pytałam ją o czasokres terapii. Z uwagi na powolność zmian(autoodbudowa komórkowa trwa około miesiąca) tak więc ona wyznacza te wizyty w dość długich interwałach 3-4 tygodnie. U mnie mówiła o czasookresie 6 miesięcy całości.
No i teraz najdziwniejsze bo bardzo skarżyłam sie dzisiaj na ból odcinka szyjnego i barku , przy prawej ręce i powtórne drętwienie palców.. No i skoncentrowała się na wskazanym obszarze. No jest 6 godzin po wizycie , a ból zelżał mocno i zakres obrotu szyi bez bólu się powiększył o kilkanaście stopni.
Nie wiem co w tym jest , ale nie masując, a tylko dotykając w jedno miejsce wg niej to które było najsilniej zablokowane zmniejszyła mi ten ból tak jak by mnie fizycznie wymasowała.
Nie wiem jak się będę czuła dalej ale ja wierzę, ze mi te zabiegi pomogły chocież ja nie wiem co ten osteopata czuje
Jak się śmiałam , że ja tak bardzo chcę być zdrowa, że może to autosugestia, ale ona powiedziała co w takim razie powoduje, że świetne wyniki dają zabiegi na niemowlętach i zwierzętach.
Z tym, że psy są podobno łatwiejsze do "naprawy" niż koty.
Piszę na świeżo bo mi się zatrze w pamięci.
PS Cała sobota we Wrocławiu w deszczu i duży spadek temperatury, muszę zmienić koncepcję garderoby.
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 21-08-2018 o 23:28
Cześć dziewczynki
pobrane (14).jpg
Zapraszam na środową kawę
Wczoraj zaczęłam ogarniać się trochę z wyjazdem, myśleć co wrzucić do walizki, co trochę utrudnia brak koncepcji naszego pobytu- szpilki, czy tenisówki, suknia wieczorowa, czy dres , tudzież szyki psuje pogoda, bo gdyby miały by być upały, to wystarczyłby neseserek, a tak, chyba trzeba ciągnąc walizkę, bo i jakaś kurtka przeciwdeszczowa musi się zmieścić.
Marti, koniecznie musisz mi napisać, w jaki sposób pozbyłaś się problemów z zasypianiem. Ja teraz w wakacje odstawiłam wszystkie prochy, ale za chwilę jak znam życie będę musiała choć co jakiś czas do nich wrócić .
Widzę, że nie tylko częściowo książki i pory roku, ale i męża mamy wspólnego Mój mąż jest moim największym przyjacielem i tylko on wie o mnie prawie wszystko. Gdyby nie jego zapracowanie, moglibyśmy gadać godzinami, a ponieważ późno wraca do domu, to na rozmowy zostają nam wieczory i nie tracimy ich na komputer. Dlatego tak rzadko wieczorem się tu pojawiam.
Poprzez reformę szkolnictwa, zmieniły się podstawy programowe i programy. Zmieniamy więc wszystkie rozkłady materiałów, spis lektur, plany wynikowe. Od tego roku zmienia się sposób oceny pracy nauczyciela. A to mnóstwo papierkowej roboty, ponieważ na każdą najmniejszą działalność trzeba mieć papierek, ponieważ nie tylko dyrektor może wystąpić o ocenę pracy, ale i organ nadzorujący.I wiele innych nowości. które służą tylko i wyłącznie produkcji kolejnych dokumentów.
Teresko,fajnie, że że wizyty u osteopatki przynoszą Ci ulgę
Udanego dnia
Ostatnio edytowane przez Agnieszka111 ; 22-08-2018 o 05:54
Agnieszko
nie wiem czy ci ułatwię wybór,ale ja szpilek w ogóle nie biorę pod uwagę
Moje kostki już dość dawno powiedziały nie,i tylko od czasu o czasu wyjmuję je sobie z kartonow i przymierzam....
Dresu też nie biorę,wystarczająco usportawiam się na co dzień
Ale rozrzut pogodowy rzeczywiście trochę miesza w tym co zabrać.I jak duża torba będzie potrzebna,na wszystkie " w razie gdyby"
Teresko
to o czym piszesz w kwestii homeopatii jest bardzo bliskie pracy z czakrami.
Krysiu
wygrzebuj się z tych papierow jak najprędzej.Też mnie przerastaly kiedyś w pracy biuralistki
Super,że jesteśmy wszystkie płodne w pisaniu,czyta się boskoale z odpowiadaniem bywa trudno.
Wczoraj miałam mieć cały wolny dzień,okazałó się,że jednak pracowałam,dziś mabyć inaczej,mam nadzieję,bo w czwartek to już pracuję na pewno.
Zaraz wyruszam na sprawy,pewnie popiszę na różne tematy przez was poruszane dopiero po powrocie,wtedy będę wolniejsza,prawdopodobnie
Dla wszystkich miłych przygotowań do wyjazdu i znalezienia choć odrobiny sensu i przyjemności w tym co aktualnie robią
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html