Cześć Sabinko i Maniusiu, dzięki za kawkę
Ja ostatnio śpię jak zabita...jestem umęczona robotą po pachy, ale najważniejsze, że zaczęły się lekcje, bo kocham uczyć i dla mnie to przerwa w robocie
Udanego dnia dziewczyny![]()
Dzien dobry dziewczyny!
Po wczorajszej rozmowie z Terenia i waszej trosce oraz gotowosci niesienia pomocy rozczulilam sie bardzo...
Ale i tez postanowilam nie dac sie zmorze i nie zaszywac sie dluzej w katku, bo to oznacza u mnie nic wiecej jak poglebianie zlego nastroju.
Kiedys potrafilam wiecej pisac na forum co czuje, teraz przychodzi mi to z trudem.
A przeciez ta moja pisanina i wasze odpowiedzi to byla samoistna terapia.
Odkrylam wczoraj rozmawiajac z Terenia, ze to co sie ze mna w chwili obecnej dzieje-to powtarzajacy sie po kazdym milym i dlugo oczekiwanym wydarzeniu niedobry schemat.
I tak naprawde to tylko w takich dniach potrzebowalabym farmakologii albo innej pomocy terapeutycznej.
Porozmawiam o tym z moja pania doktor-termin u niej mam jednak dopiero za dwa tygodnie. Mysle, ze do tego czasu jednak uda mi sie juz wygrzebac z dolka.
Nie wiem czy pojde dzis na spotkanie WW...
Kilogramy wrocily i nie mam w chwili obecnej sily na walke i na tym terenie.
W pracy stres i znowu lzy. To znak, ze dalej moj pancerz ochronny jest cieniutki jak mgielka...
Podziwiam was za wasze dzialania. I zazdroszcze. I nie znajduje sil ani ochoty na nasladowniczwo. I to mnie jednoczesnie i smuci i ...wkurza. Na sama siebie.
Dzień dobry wszystkim i życzę miłego dnia. Na razie czytam co piszecie :) i wczuwam się w klimat
U mnie trochę zmian...... Od ostatniego mojego pobytu trochę mnie przybyło.... Ale na wiosnę się trochę zawzięłam i zmieniłam przyzwyczajenia żywieniowe i 6 kg zgubiłam. Ktoś może powiedzieć, że przez taki okres czasu to mało- dla mnie dużo biorąc pod uwagę moje "przyjaciółki-choroby". Ja tam się cieszę. Generalnie ćwiczeń żadnych do tego nie stosowałam- tylko jazdę na rowerku do pracy i do domu ok 10 min. jazdy :), w weekendy praca na działce wiec jakiś tam ruch jest. Na razie myślę o siłowni chociaż 1 raz w tygodniu- ale to na razie myślę ):)::)
A teraz kilka słów o sobie w kwestii przypomnienia dla tych co mnie pamiętają i dla tych którzy mnie nie znają :)
Mieszkam i pracuje w Łodzi w księgowości. Mam 46 lat córkę 24-letnią i męża, z którym za niedługo będę świętować 26-lecie małżeństwa. przy okazji wszystkim świętującym rocznicę dalszych szczęśliwych lat razem.Lubie czytać książki
Jeśli jeszcze macie pytania do mnie pytajcie - odpowiem.
Ostatnio edytowane przez Gorczynka ; 05-09-2018 o 07:47
Hej Gorczynko
Jak napisałaś o sobie to zaczęłam Cię kojarzyćwitaj u nas z powrotem
Kasieńko ale pisz co czujesz jeśli ci to pomaga, myślę że Tereska ma rację , aty się absolutnie nie masz czego wstydzić
Witaj Aga, te 9 godzin lekcyjnych to istna harówka, dobrze że masz tylko jeden dzień taki
Dziś na rower nie zaspałam,Sabinka mnie kawą obudzila
Bardzo dobrze mi to zrobiło,ciągle jeszcze czuję letnie zaległości w kondycji,ale ruch jest naprawdę przyjemny i bolaki jakby zelżały.
Dietetycznie całkiem wczoraj nie bylo,ale jak na początek może być.
Była pierwsza w sezonie zupa dyniowa,tym razem ograniczyłam trochę masło.Też dobra.Dzisiaj będzie porowo-cukiniowa i jakaś dieta zupowa nieoczekiwanie mi się robiAle lubię bardzo takie zupy ze świeżych warzyw z pola.
Krysiu
też myślę,że przy obecnych zmianach podjęłaś bardzo dobrą decyzję,już poprzednio nie bylo ci łatwo z szefową,teraz pewnie byłoby jeszcze trudniej.
My tu o diecie głównie gadamy,a Kalahari przeszła od razu do czynów
Brawo
Ale dzięki temu w odchudzaniu osiągnęłaś najwięcej z nas.
Agnieszko
9 godzin w pracy bardzo współczuję,ja w swojej, w porównaniu z twoją,relaksacyjnej po takim czasie jestem zmęczona.Udanych zakupów.
Podobno rynek w Kutnie nie ma granic i jest tam po prostu wszystko,łącznie z żywym inwentarzem...
Sabinko
danie wegetariańskie piękne,właściwie mogłabym tak jeść,ale wczoraj wymiękłam przy skwarkach z chudego boczku,niby dla męża....Następne zrobię za 3 miesiące.
Kasiu
może jednak na spotkanie ww idz,nawet bez sukcesów,wydaje mi się,że zwykle wracasz od nich dobrze nastawiona do świata
Teresko
udanego spotkania,a potem zapraszam do dietki,koniec gadania,teraz do czynów,każda po swojemu
Maniusiu
no snu szkoda,ale dobrze,że w innych dziedzinach nie najgorzej
Marti pewnie powakacyjnie zapracowana...
Mnie też już praca wzywa,ale się ociągam.Kończę malowanie jednego pokoju,kolor trochę za biały,nie wiem jeszcze czy tak zostawię.Dziś powinien ostatecznie zawisnąć nowy grzejnik.Dziś chyba też wybiorę się po nowe zasłony i jakiś dywan.I może do końca tygodnia będzie już normalnie.
Ostatnio edytowane przez gruschka ; 05-09-2018 o 07:59
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
tak sobie wymyśliłam, że najgorsze jest jak nie zabiorę jedzenia do pracy wtedy jest hot dog ze stacji, albo inne byle co, ostatnio najcześciej zamawiałam zupę z lokalnego baru, no ale oni gotuja jak dla mnie za domowo, tzn w zupie jest śmietany na 3 palce, raz że to nie jest dietetyczne jedzenie, dwa że moja wątroba odwykła i potem żle się czuję, do tego w każdej prawie zupie sa pulpety bądż kiełbasa, Bóg wie po co ?
Dlatego postanowiłam zmienić zwyczaje i już wieczorem gotuję sobie jedzenie do pudełeczek, Na razie trzeci dzień chodzę z moim domowym jedzonkiem w pudełeczkach.
No tylko żebym wytrwała
bo jak zgubię rytm choć na chwilę to znów będzie wtopa
Gruszko moje wegetariańskie danie było bardzo smaczne wczoraj, przy okazji wyjaśnię co to było, bo Krysia pytała to było? po prostu plastry batata posypane solą i papryką wędzoną, którą ostatnio uwielbiam i podsmażone z obu stron tak, żeby zmiękły, do tego zwykła surówka z marchewki, cały talerz na pomarańczowobyło pyszne, smaczne, objadlam się jak bąk no ale niestety jak to u mnie bywa popołudnie a w zasadzie pora poobiednia to było istne szaleństwo : bo kupiłam chlebek na zasadzie no jak to - przecież normalni ludzie jedzą chleb - kromkę, góra dwie... no właśnie - normalni ludzie.... Normalni ludzie jedzą plasterek sera, no właśnie normalni...
Tak że na pysznym wegetariańskim obiedzie wczoraj skończyło się dietetyczne jedzenie
Agnieszko 9 lekcji??? Toż to horror! Dobrze,że dzisiaj odreagujesz na zakupach ale jak będziesz tak co tydzień odreagowywać to chyba trzeba by garderobę nową wybudowaćA tak w ogóle miłego czasu z mamą
TinnGo wracaj kobieto do swojego domku posiedzieć spokojnie na fotelach, ( jesteś gospodynią i masz pierwszeństwo przed twoimi pozostałymi domownikami ), polez wygodnie na kanapie, pooglądaj telewizję, pogłaszcz swoje ukochane sierściuchy i postaraj się nic nie przycinać, nic nie przesuwać, nic nie podcinać, nic nie malować, tylko zrób sobie mały urlop od tych wszystkich zajęć, których masz w nadmiarze, szczególnie na działeczce... Wydawałoby się, że działeczka powinna służyć rekreacji a u ciebie to istny tor przeszkód, którego końca nie widać.
Gruszko no dużo się u ciebie dzieje teraz w domku, malowanie, nowe kaloryfer, nowe drzwi i inne atrakcje o których nie pisałaś a będzie jeszcze wymiana rur bo ma być ciepła woda i masz się pozbyć junkersa i super ale u mnie jak ekipa właśnie zakładała nowe rury do ciepłej wody to po prostu nikomu, nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takiej ekipy ale to tylko u mnie tak było, w moim bloku a rury były wymieniana na całym osiedlu, my tak pechowo trafiliśmyu ciebie na pewno będzie inaczej
Ale co było to było a teraz jestem bardzo zadowolona, że mam ciepłą wodę bezpośrednio ze ściany, że tak to określę![]()
Maniusiu tak trzymaj i będzie dobrze, trzymam kciuki![]()
Mam chwilę czasu, bo jedziemy po obiedzie, więc mogę co nieco napisać
Dziś przyszła trzecia ekipa do łazienki, i wygląda na to, że w końcu będziemy mieli koniec remontu .Pracują od rana, jest szansa, że za parę dni będzie można montować meble i sprzątać.
Ten drugi pan, który miał przyjść 25 sierpnia, przyszedł 27, położył 6 płytek, i od tamtej pory go nie widzieliśmy...a i wziął zaliczkę 1200 zł. W tej chwili usiłujemy polubownie załatwić żeby nam ją oddał, a jeśli tego nie zrobi oddamy sprawę do sądu.
Co za ludzie, co za czasy...a my w przyszłym roku planujemy dalsze remonty.
Kuba w Warszawie chyba powoli się zadomawia, ale pierwsze dni były ciężkie i dla niego i dla nas. Bardzo tęsknił i nie potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości, ale wygląda na to, że ten etap mamy już za sobą.Może co niektórym wyda się to dziwne, ale mój syn emocjonalnie i fizycznie jest dwa lata do tyłu od swoich rówieśników, i to co większość rodziców ma już za sobą, czyli labilność nastolatka, na zmianę z dojrzałością człowieka dorosłego i mądrością umysłową studenta my mamy w tej chwili.Większość rodziców przeżywała to przy wejściu dzieciaków do liceum, my w drodze na studia
Kasiu, ja najbardziej lubię pocieszać nas lub siebie na apce wspólnymi siłami, bo wtedy mam wrażenie fajnej, terapeutycznej rozmowy, ale rozumiem Twoją chęć pocieszania w pojedynkę, jak będziesz miała ochotę, to daj znać, ale wieczorkiem w czwartek lub sobotę, bo w piątek mam imprezę, a dziś jadę na zakupy. Cieszę się, że jednak w jakiś sposób wczoraj Ci pomogłyśmy
Ja jestem trochę tchórz i pewnie podobnie jak Ty, też nie poszłabym na ww...ale może lepiej jest, jak radzi Gruszka, wziąć byka za rogi
Gorczynko, pamiętałam, że jesteś z Łodzi...pewnie dlatego, że to blisko mnie
Maniusiu, dwa razy w tygodniu kończę po dziewiątej lekcji, ale idę raz na trzecią a raz na czwartą, więc nie jest źle
Bardzo dobry masz pomysł z pudełkami. Ja od wielu lat zabieram do pracy jedzenie w pudełeczkach
Gruszko, na rynku w Kutnie nigdy nie byłam, ale może masz rację, ja jadę do galerii handlowej, więc tam żywego inwentarza nie będzie na pewno
Sabinko, ostatnio robiłam wietrzenie garderoby, więc znajdzie się miejsce na nowe ciuchy
Krysiu, odczuwasz trudy zmiany pracy, czy tego, że pracujesz z dziećmi?
Na razie dziewczyny![]()
Dzień dobry :-)
Gruschko, miło że zauważasz moja nawet jednodniową nieobecnośćpisałam w poniedziałek, dziś jest środa - najczęściej robie to podczas przerwy w pracy, kiedy pracuję na popołudnie. Rano jest taki młyn, że nawet nie mam czasu iść do łazienki, nie mówiąc o prywatnym pisaniu na forum. Nie ma mowy o przerwach, więc odbijam sobie popołudniami.
Wczoraj po pracy niespodziewanie okazało się, że mąż ma wolne popołudnie i poszliśmy do galerii szukac sobie prezentów na rocznicę. Jakoś tak się przyjęło, że prezenty kupujemy razem, ale zawsze do rzeczy materialnych jest jeszcze jakaś niespodzianka. Mój mąż jest człowiekiem, któremu bardzo ciężko jest kupic materialny prezent, ma specyficzny gust albo zwykłe rzeczy wydaja mi się banalne :-))) Wolę trafić z prezentem, więc zastanowił się i wybrał..... sweter. Hmmmm, na rocznicę, to dość dziwne podejście, no ale skoro sam chciał i sweter jest drogi i zdecydowanie lepszy niż taki, który kupilibyśmy "po prostu". Ładny, chociaż oszalałam na punkcie Calvina Kleina i jego przepięknego żółtego swetra. Niestety, prawie 600 zł, więc będę polować w zimie na wyprzedaże.
Niespodzianka to będzie koncert jazzowy (2 bilety, ale niekoniecznie drugi dla mnie, bo ja jazzu nie znoszę i taki koncert to dla mnie żadna frajda, może pójdzie z kolegą), albo kurs garncarstwa dla dwojga. Jak scena z filmu "Uwierz w ducha"
Ja wybrałam sobie zawieszkę łapacz snów do złotego łańcuszka, taki ładny bibelocik. A na niespodziankę musze poczekać półtora tygodnia. Ostatnio na moje urodziny poszliśmy do restauracji, w której mieliśmy jedną z pierwszych randek. Na studencka kieszeń droga była wtedy.... Teraz już bardziej umiarkowanie, ale tak samo jak wtedy grała na żywo meksykańska kapela :-) i wspomnienia romantyczne wróciły :-) A na którąś z poprzednich rocznic zrobiliśmy spacer po Warszawie, po "naszych" miejscach z młodości i lat studenckich, dużo ich jest i fajnie było sobie przypomnieć :-)
Jeszcze do akademika się wybieramy, chociaż teraz to inne czasy i inaczej wszystko wygląda. Nie ma portierni i pani Jadzi, cerberaani baru na dole, w którym niejedno stypendium się przepuściło, ani sklepu z "szybkim Lopezem" za ladą, kiedy 3 osoby do obsłużenia to był dla niego dziki tłum
Powoli, powoli wracam do powakacyjnych aktywności - dzisiaj sprzątanie w domu i kawa z sąsiadką, jutro umówiona jestem z koleżanka po pracy, w piątek też koleżanka i wieczorem Tantra Dance, chociaż tego nie jestem na 100% pewna, bo jeszcze nie ma tematu spotkania. W sobote impreza ze znajomymi i trudno się dziwić, że nie mam czasu na porządki w ogródku
Zamierzam wpleść w plany jeszcze siłownię, ale jakoś ciężko mi idzie myslenie o tym; całkiem rozlazła się zrobiłam w kwestii sportu.