Dzien dobry!
Dzieki za kawusie Maniusiu i za rozmowe rowniez...
Mysle, ze takie rozmowy dwuosobowe sa bardzo pozyteczne, bo prostuja pokretne sciezki myslenia, duzo wyjasniaja, daja mozliwosc wzjemnego lepszego poznania sie no i przede wszystkim...dodaja ducha i checi by nie ustawac w tym co robimy.
Zachecam do nich was wszystkie. Oczywiscie nie tylko ze mna.
Mysle, ze te rozmowy nie zagrazaja jednosci grupy a raczej ja wzmacniaja i wzbogacaja...
Co do mej rozmowy z Terenia to wcale nie zachecalam jej by "nic" nie robila na emeryturze. Bo to oczywiscie nie jest mozliwe. Raczej prosilam ja o to by robiac...myslala tez o swoim ciele, bo ono u Tereni szczegolnie, bezlitosnie msci sie gdy jest exploatowane ponad miare.
I Terenia potem goni po specjalistach od bolu, traci czas i pieniadze...by po wizycie wrocic do tego co robila przedtem.
Terenia bowiem nalezy do osob, ktore nie potrafia dawkowac sobie zajec. Gdy widzi cos do zrobienia, robi to-nie zwracajac uwagi na swoje sily fizyczne. A ja sie juz od tego odzwyczailam i mowie sobie-jutro tez jest dzien...
Ale za to jesli chodzi o psychike to Terenia jest madrzejsza ode mnie. Potrafi rzeczy, ktorych ja nie umiem. Naprzyklad dawac sie zlym myslom. Popadac przy kazdym najlzejszym "pierndnieciu z otoczenia" w niska samoocene i uzalanie sie nad soba...
Tak bylo wlasnie w pracy. Zostalam skrytykowana, bo w pracy jak to w pracy-jest pourlopowy stres a u nas dodatkowo poczatek nowego rocznika i mnostwo papierow z tym zwiazanych. A u mnie jakakolwiek krytyka pada na podatny grunt. Natychmiast zaczynam watpic w siebie i w sens tego co robie. Zamiast do walki zacheca mnie ona do odwrotu...
Nie wiem czy sie tego oducze... Ale bardzo bym chciala...
Praca pedagoga jest piekna i dobrze rozumiem i Agnieszke i Krysie. Bardzo chcialabym wrocic do tego co robilam kiedys...do mojej pracy pedagogicznej. Mam jednak swiadomosc, ze nie latwo byloby mi znalezc w tej dziedzinie zajecie o takich warunkach pracy jakie mam tutaj gdzie jestem. Mysle o czasie pracy, mozliwosci dlugiego weekendowego odpoczynku, minimum koniecznosci uzywania sily fizycznej.
Przy tym jeszcze dobra, wyrozumiala szefowa...no i ludzie, z ktorych nikt nie jest mi wrogiem.
Brakuje mi tylko poczucia, ze jestem ceniona, ze jestem fachowcem w swej dziedzinie.
Brakuje mi tez poczucia, ze to co robie daje radosc, ze jestem potrzebna, ze jestem oczekiwana...
Tylko tyle i az tyle!
Moze gdy przejde na emeryture...a to w moim przypadku jeszcze minimum 6-8 lat, to rzuce sie w wolontariat w sektorze opieki geriatrycznej...
Dobrego dnia dziewczyny!
Gorczynko witaj znowu u nas.![]()