Mnie nie tylko rozczuliło, ale wręcz zatkało.Też odpluwam, ale tak mi się ciepło na sercu zrobiło, że może nikt by ich w beznadziejnej kociarni nie zamknął, albo na działki nie wyrzucił.
Marti jest wspaniała i zdecydowanie należy do "ludzi którzy znają Józefa".A przyniesienie kociego dubla do domu i męża, który "nienawidzi" kotów to naprawdę jest odwaga.Marti ma piękną nie tylko twarz, ale i duszę.Oddaję ci moje serce kochana dziewczyno.
Ja dzisiaj po wczorajszych ekscesach piwnych, Agnieszko Redds i Radler to są takie słabe o owocowym smaku piwa(2%,4,5% alkoholu) wstałam z trudem. Ale po oddaniu złapanej szylkretki i klatki trzeba było przygotować sie do wizyty u weterynarza.
No oszczędność na taksówce została zrealizowana, ale pomysł z maszerowaniem z 15 kg obciążenie przez 20 min w każdą stronę to był pomysł jednorazowy i nie najszczęśliwszy.Koty i tak bały sie mijających samochodów, a w lecznicy przed nami i po nas były psy.
Na szczęście przyszła do poczekalni żona weterynarza, ona koty czaruje po prostu, wygłaskała, wyczochrała moje i uspokoiły się i spokojnie poczekaliśmy na swoja kolejkę.Odrobaczanie i 4 składnikowa szczepionka dla mojej trójki kosztowała mnie 280 zł.
Szarlotuś tylko, mój wrażliwiec zesiusiał się w powrotnej drodze do nowego plecaczka, ale to drobiazg w porównaniu ze stresem jaki miały , gdy siostrzeniec przewoził je w bagażniku.
Później jeszcze pojechałam zrobić zakupy jedzeniowe i wystawiłam "włożone" ogórki do chłodu bo już ładnie podkisły i kipią.
No to w zasadzie nie był specjalnie męczący dzień.
No i pod wieczór zadzwoniła siostra i ucieszyła mnie wiadomością, że jej mążpostanowił zagrać w otwarte karty i przyznał sie , że on nie chce przeprowadzać się do Łodzi. Od marca czyli 6 miesięcy umawiają sie z agentami nieruchomości, oglądają mieszkanie za mieszkaniem i nic szwagrowi to co siostrze nie pasuje.
Chcemy obie z siostrą pomóc w wychowaniu tego rocznego synka mojego siostrzeńca, który urodził się taki chory(miał niedrożny przewód pokarmowy, zarośnięte jelito tuż za żołądkiem). Jego mama po przeszło roku wraca do pracy.No ulzyło nam obu, bo nie będzie szukac 3 pokojowego tylko dwupokojowego i nie odpadną wszystkie wieżowce. Szwagier bowiem nie będzie mieszkał tam gdzie w zsypie moga być szczury(w ich domu jesienią zawsze są myszy) , a jak by się zdarzyło trzęsienie ziemi w wieżowcu przecież człowiek nie przeżyje.Mój szwagier jest naprawdę irytujący.
Kasiuniu jutro już piątek twoje ulubione kwiatki ci przesyłam.
Dziękuje dziewczynki za całą troskę o moje zdrowie i nadmierne angażowanie się w pracę.Ale to dla mnie nie jest takie straszne.
Ja w zasadzie tak muszę bo jak się zastoję to mi właśnie kości skrzypią.
Szczęśliwego weekendu.
Z nowych przybyszów witam krajankę , łodziankę Gorczynkę, której nie pomnę i Meluzynkę z którą kiedyś Montigniaka ćwiczyłam.Do jutra