ciao-
ja juz na walizkach(no... jeszcze musze je spakowac) dzisiaj wieczorem koncze dlugie i pracowite wakacje, wracam do it.
buona giornata!
Wersja do druku
ciao-
ja juz na walizkach(no... jeszcze musze je spakowac) dzisiaj wieczorem koncze dlugie i pracowite wakacje, wracam do it.
buona giornata!
Dzień dobry. Szerokiej drogi Madziu. A gdzie ty moje zdjęcie z nową fryzurą zobaczyłaś?Ale dzięki za pochwałę.
U mnie zimno. Szkoda, że nie mam kominka i lokalneho ogrzewania tylko muszę czekać na spółdzielnię, żeby podjęła decyzje o grzaniu.
No muszę wyruszyć na miasto, żeby nie marznąć bez ruchu w domu. Teraz mi żal , że wysprzątałam w upały..
Tereniu na FB pewnie :)
Madziu szczęśliwej podrózy
Kalahari szczęśliwej podróży i spokojnego lotu, długo tym razem rządziłas w rodzinnych stronach ale nie ma to tamto - trzeba wracać na swoje podwórko:)
TinnGo moja spółdzielnia od wczoraj grzeje, co prawda tak na pół gwizdka ale od razu jest inaczej.
Kasiu fajnie masz, że nie musisz długo czekać na badanie tych żył, u nas pewnie z rok albo co najmniej kilka miesięcy trzeba by czekać... Porozmawiaj porozmawiaj ze swoją panią od duszy na temat tabletek, może coś zmieni, może trzeba przeczekać najgorszy okres i potem będzie lepiej? Zresztą mam wrażenie że już jest lepiej:)
Maniusiu pozostaje Ci tylko mieć nadzieję, że nowe dziewczyny szybko się wdroza i będzie wam lżej w tej pracy w pracy bo w pracy w domu to musisz chyba sama sobie radzić?
Gruszko czyli wybrałaś się na grzyby a wpadło też sporo orzechów :)Ciekawe czy takie mocno przemoczone uda się dobrze wysuszyć i czy będą dobre, czy nie jest to za wcześnie na orzechy? A nocy z silnym wiatrem deszczem w starym domiszczu nie zazdroszczę. Ja to raczej jestem przyzwyczajona do spania w blokowisku, gdzie raczej dziwnych odgłosów nie ma, wszystkie są znajome i łatwe do wyjaśnienia, natomiast jak śpię u córki na piętrze to też różne dziwne odgłosy na dachu czasem mnie stresują, wiatry też inaczej brzmią, jakby intensywniej i grozniej i czasem spać nie mogę.
Madzia, szczęśliwej podróży :) rzeczywiście długi miałaś pobyt, pewnie tęsknisz za wnukami :)
Sabinko, pięknego wieku dożył Twój sąsiad. Dla mnie najważniejsze byłoby, że w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Jeśli potrafił sobie dać radę z zakupami, to znaczy, że i posiłek sam przygotował, i pieniądze policzył, a może i sam kubek umył. Super :)Daj Boże każdemu :)
Maniusiu, i my wczoraj rozpaliliśmy w kominku, choć tak naprawdę, to w domu mam ciepło- 25 stopni. Ale ponieważ wiało i padało przeraźliwie, to zdecydowanie przyjemniej siedziało się w domu przy płonącym ogniu.
Krysiu, mam nadzieję, że syn nie poniósł dużych strat, już samo malowanie ścian i sufitu może wkurzyć, więc mam nadzieję, że nic więcej się nie stało :(
Gruszko, moja łazienka jest biało- szara. Być może zdjęcie pokazało, że jest tam czarny kolor, ale nie ma :) Marti natchnęła mnie, i nie wiem, czy nie wprowadzę do łazienki turkusu w postaci ręczników, chodniczków i drobiazgów, ale zdecyduję o tym jutro, bo wybieram się do sklepów żeby kupić mamie prezent na urodziny, a przy okazji coś może sobie wymyślę :)
Dzień dobry :-)
Znowu wpadam jak po ogień, nie czytając ostatnich dni. Melduję, że powrót do pracy przeżyłam, jest...... tak intensywnie, że od 3 godzin usiłuję znaleźć minutę, żeby iść do toalety na końcu korytarza. I marzę, żeby ktoś przyszedł i zrobił mi kawę albo herbatę; nie mówiąc o tym, że nie ma czasu jeść :rofl: Problem w tym, że ja lubie takie tempo pracy, jeśli ma sens. A tutaj trochę tego sensu nie ma - bo jak się nie wkurzać, kiedy umówiłam spotkanie z Bardzo Ważnymi Ludźmi 3 października o 10 i drugie z innymi Bardzo Ważnymi o 13. Od rana zdążyłam zmienić datę, z 3 października na 28 września (cały czas dzwoniąc, mailując do nich). Potem, nadal 28.09 z miejsca X o 10 i miejsca Y o 13, zrobiło się miejsce Y o 13, i wszyscy razem. Ok, odkręcamy, dzwonię, mailuję - to ok 40 osób do ogarnięcia, na szczęście mają sekretarki.
Pod koniec pracy pozostaje 28.09, ale godzina 12, BWL (Bardzo ważni Ludzie) z grupy I i II w miejscu Y - ALLELUJA...... ale o 13 kolejne spotkanie z innymi BWL, na szczęście w tym samym miejscu.
Jest wtorek - na szczęście nie ma noclegu, trzeba skoordynować ok 10 osób - pracownicy. Jeśli będzie następna zmiana - całą kołomyję zaczynam od nowa. Z tym że 3/4 BWL podlega mojemu szefowi i mogę (grzecznie!) wydać im polecenie, ale 1/4 jest niezależna i mogę ich cmoknąć w tyłek, albo być przesympatyczna i udawać blondynkę.
Po takim dniu jak dziś nienawidzę rozmawiać przez telefon, dlatego zawsze znajomych i przyjaciół uprzedzam - nie dzwońcie! Piszcie do mnie, bo mam już dość :rofl:
Wiecie, co jest najgorsze :rofl:? Że ja narzekam, marudzę czasem, że nakręcam, odkręcam i skręcam, a w międzyczasie jestem poganiaczem w kwestiach merytorycznych i wybłaguję terminowe dostarczanie dokumentacji. Ale tak naprawdę kocham to co robię. Kocham pracować w stresie i odbierać 3 telefony naraz. I lubię to, że dzięki tej pracy mam swobodę w rozmawianiu ze wszystkimi BWL :rofl:
Spadam i do zobaczenia
Marti chyba my też jesteśmy dla ciebie BWL skoro w tym stresie i zaganianiu znalazłaś jeszcze trochę czasu, żeby coś do nas skrobnąć:)
I było to ważniejsze od pójścia na dlugo wstrzymywane siku:)
Marti, przypomniało mi się , że ja tak nienawidziłam telefonów, gdy byłam dyrektorem szkoły...ba, bałam się ich :mdr:, zawsze wydawało mi się, że na bank usłyszę, że albo mam coś zrobić, albo coś się stało, albo, że coś wyszło źle...w domu też nie mogłam go wyłączyć, więc ciągle byłam w telefonicznym stresie:D wiele lat musiało upłynąć żebym przestała się ich bać, ale do dziś wolę pisać niż mówić :)
Mam koleżankę, która wcale nie używa komórki, bo ma fobię...serio
Gruszko, Kamerdyner mnie potwornie wynudził. Może jest on i fajny, ale przeraźliwie nudny. Siedziałam jak na szpilkach i marzyłam żeby się skończył. Koleżanka wyszła zachwycona :D
W sobotę idziemy całą ekipą na Kler. Mam nadzieję, ze tym razem się nie rozczaruję :D
Dzień mi zleciał nie wiem kiedy i nie wiem na czym:)
Agnieszko
jak to zdjęcia przekłamują,na moich widać w łazience czarne meble:)
Kamerdyner to raczej wybór M,a ja lubię chodzić do mojego kina i trochę z sentymentu chętnie obejrzę.
Na Kler się nie wybieram,podobno warsztatowo słabawy,czekam na twoją opinię.I bardzo czekam na Fugę.
Marti
ja nie lubię takiej pracy pod presją,podziwiam za ogarnianie:)
Kalahari
miłego powrotu do domu:)
Kasiu
mam nadzieję,że wizyty zdrowotne dzisiejsze okażą się pomocne
Sabinko
u mnie też jeszcze nie grzeją i zimnawo:(Dziś to właściwie całkiem zimno....
Kominki dobra rzecz,ja chyba jednak wolę takie ciepełko ogólne i też lubię jak jest w pomieszczeniu jasno:)
Jutro już ma być trochę cieplej,rano 6 stopni,nie pojeździłam:cry:Chyba za gwałtowne te spadki,ciało nie przygotowane i dlatego się marznie.
Też otworzyłam sezon jesienno-zimowy symbolicznie - założyłam rajstopy.A tak dobrze się biegało z gołymi nogami....
Krysiu
ty bardziej zajęta niż przed emeryturą:rofl:Te góry i doliny to mam w lesie grzybowym,na rowerze to jeżdzę po prostym,wszak jestem rowerzystką promenadową:wink2:
Teresko
jak się czujesz z nowym wyglądem,makijaż też już masz nowy:)
Maniusiu
ogarnęłaś robotę?:)W weekend za bardzo nie odpoczęłaś.Prawko masz?
Chyba zaraz się już spionizuję na dobre,na jutro w planach szycie:)