Miałam dzisiaj ciężki dzień, angielski sprawiał mi dużą trudność.No trzeba zacząć mówić i mnie to bardzo słabo wychodzi.
Po angielskim poszłam na działkę bo pogoda była dobra i trzeba było kilka rzeczy zabezpieczyć przed deszczem (kolejne trzy dni ma padać). Robiłam tak z musu, przez rozsądek.
A weekend był taki fajny.
Ugadałyśmy się z Kasią za wsze czasy, R. bardzo taktownie dużo spał w sąsiednim pokoju.
Ale muszę wam opisać jedno zdarzenie.Wiecie, że do fotela przed telewizorem to się trzeba u mnie dobrze postarać, żeby się na niego załapać. No i R. też się ten fotel spodobał. Usiadł i jak to mężczyzna przechwycił piloty (mam 2) do telewizora i dekodera.
Moja kociczka Kasia nie była zachwycona zajęciem najlepszej miejscówki , ale jest cierpliwa i dobrze wychowana więc usiadła sobie w pogotowiu i czekała na sposobność. Nie musiała długo czekać bo R. postanowił po teleekspresie zmienić kanał i na momencik się przypodniósł, żeby sięgnąć pilota odłożonego na drapak (oni mają w domu psa więc drapak w jego oczach to chyba była podręczna półeczka). Opadając na fotel usłyszał miaułknięcie Kasi, która jak w komórkach do wynajęcia błyskawicznie przechwyciła siedzisko fotela. Dobrze, że Romek jest człekiem wysportowanym i z refleksem bo zrobił jakiegoś pirueta na piętach i nie zagniótł małej paskudnicy.
Ale Kasia(kot) pilnowała fotela cały czas , spała na nim, a w niedziele po śniadaniu gdy R. z gazetą i herbatą właśnie miał się przemieścić na wygodniejsze miejsce napotkał twardy wzrok mojego zielonookiego, niegościnnego potworka, który blokował ciałem siedzisko i trwał na warcie do wyjścia gości. Dopiero brat po opuszczeniu schowka w szafie zgonił małą z fotela. Ale Szarlotek ma duże kły i gryzie , R. chyba by nie zaryzykował akcji przeciwko kotom zwariowanej na ich punkcie gospodyni.Może powinnam zrzucić Kasię, ale przyznam się wam, że byłam z niej dumna, no jaka asertywność i poczucie własnej wartości. Mamcia mogłaby się uczyć od potworka . Moja dzielna niunia, ona ma serce lwa.Zawsze staje do walki z Szarlotkiem, ale jest od niego słabsza i przegrywa, ale nie ucieka tylko podnosi rękawicę.Kasia najczęściej sypia na półkach, bo może zauważyć niebezpieczeństwo i zawsze ma na dwie strony otwartą drogę ewakuacji. Półki nie sa traktowane jak loże i miejscówki "pierwszego sortu" więc ma na nich spokój.
Właśnie śpi na małej fali i zwisa jej w dół jedna łapka i ogonek. Brawnie śpi w rozecie górnej drapaka , a Szarli jest na balkonie.
Na działce kuna zamordowała tego małego kociaka, który mnie ugryzł.
Jestem pewna, że kuna bo wyjadła mu tylko mózg. Reszty nie ruszyła.
Czuję się winna , bo one te małe ciągle jeszcze przychodzą do miejsca, gdzie je karmiłam.
Ale jednoczesnie przestraszyłam się o moje Szczęścia. Bo jakby tak ten drapieżnik zaatakował moje w wolierze.
Ale jeszcze mam jedną zagwozdkę .Mój szwagier, kóry z synem w sobotę wynosił(rozkręcał, wyrzucał, przenosił z II pietra) meble dostał zawał.Z tym zawałem bardzo źle się już czując dojechał do Złoczewa do domu i dopiero dzisiaj pozwolił się siostrze zaprowadzić do lekarza.Po zrobieniu EKG natychmiast wezwano pogotowie.Jest w szpitalu w Sieradzu na OIOM-ie, ma stent w całkowicie niedrożnej tętnicy.
To jakie ja uczucia żywię do szwagra to jedno, ale zagrożenie życia to drugie. Martwię się o niego, o siostrę.
Tak się kończy jak ktoś nie wyda 350 zł na ekipę z przechowalni mebli , tyle chciał z synem zaoszczędzić. Na szczęście żyje, ale on ma cukrzycę ( no i 70 lat) wtedy z zawału się gorzej wychodzi bo są problemy z gojeniem.