Teresko, szkopuł w tym, że moja mama nie chce się przeprowadzić. Rozmawialiśmy z nią o tym nieraz po śmierci ojca, dziś też, ale nie chce o tym słyszeć.Mieszka tu gdzie mieszka 75 lat i trochę jej się nie dziwię. Wie, że nasze drzwi zawsze stoją dla niej otworem i ruch jest po jej stronie. mam nadzieję, że w końcu się złamie
Wiesz, żartem mówiąc, to mnie również możesz zazdrościć rozruszania, bo codziennie z kijami chodzę ok 10 km i dla mnie ruch jest podstawą życia,, ale mówiąc serio, już kiedyś zastanawiałam się nad tym, że ja nie mam takich stanów jak czasem Sabinka, Kasia, czy teraz Ty. Owszem, zdarza mi się gorszy dzień, ale trwa on naprawdę tylko dzień lub kilka godzin. Bardzo szybko wygrzebuję się z dołów, odnajduję sens we wszystkim co robię,( nawet w syzyfowej pracy- sprzątaniu
). Cały czas mi się chce: wszystko mi się chce i pracować, i sprzątać i gotować, uprawiać sport, spotykać się ze znajomymi, działać, odchudzać. Nawet jak mi coś nie wychodzi, to podejmuję wiele prób i próbuję ugryźć problem z drugiej strony. Jak mam spadek nastroju, siadam przed laptopem, latam po stronkach, czytam rożne rzeczy lub na kilka godzin zagrzebuję się w koc przed tv że tylko czubek nosa mi wystaje i zaraz wszystko przechodzi. Najgorzej mi jest, gdy coś mnie boli. Wtedy mój dół urasta do wielkości Mariańskiego i to jest czas, który jest bardzo trudny dla mojej psychiki. Natomiast robię wtedy wszystko aby dojść wtedy ze sobą do ładu- uspokoić się, zrobić badania, leczyć.
Zobacz jak masz teraz fajnie- nie pracujesz, możesz spędzać sobie czas jak Ci się tylko podoba, bo ograniczają Cię tylko koty.
Mój dzień to istny maraton. Wychodzę o 9 na targ, z zakupami w samochodzie lecę do pracy. Jestem tam do 16.30, wracam do domu, rozpakowuję zakupy, przebieram się w sportowe ciuchy, lecę na kije, wracam o 20, ogarniam na następny dzień ubrania, patrzę czy nie muszę czegoś przygotować na zajęcia- szczególnie gdy mam grupy autystyczne,( najczęściej muszę, więc jeszcze coś tam robię) wstawiam jakieś pranie, robię kolację, potem rozmowa z mężem, który wraca z pracy o 20 i towarzyszę mu przy jedzeniu i już za chwilę pora spać i następnego dnia wszystko od początku. A w środę, gdy mam mało lekcji- sprzątnie, większe zakupy i tak bez przerwy, ciągle coś robię![]()