W następną Gorczynko :)
Wersja do druku
W następną Gorczynko :)
No to jesłi 28 października spotkanie to bardzo prawdopodobne że się pojawię:mdr:.
Miałam wczoraj dziwny dzień. Od rana jakby mnie kto przeklął. Miałam się nauczyc rano opisu na pamięć co robie zazwyczaj rankiem, popołudniem i na wieczór. Ze szczególnym uwzględnieniem przysłówków częstotliwości czyli always, never, usuelly, seldom, samtimes. No i co z tego wyszło. Wdrapałam się na szezlong, łyknęłam herbatki(mam fazę na herbatę z imbirem, smakuje mi lepiej niż z cytryną) i tąże herbatę wylałam na laptop, kanapę i notatki angielskie.
Na szczęście laptop był jeszcze zamknięty wiec woda nie dostała się do klawiatury.Ale narzuty z kanapy, podłoga itp były do ogarnięcia.
Po wyjściu za drzwi i zamknięciu przypomniałam sobie o niezabraniu suszonych hortensji (zamknięte w szafie przed kotami, nie wołały o zabranie). Przy śniadaniu upuściłam serek , który pękł i się na podłogę część wywaliła, w Biedronce za to upuściłam kilowe wiaderko Presidenta i odleciało całe denko( na szczęście nie kazali mi płacić, tylko powycierałam podłogę ) no nie zdążyłam na autobus i musiałam 17 zł wydać na taksówkę i tak się te pechy i "peszki" układały jeden za drugim. Ja takie dni miewam, nawet wolę jak jest skumulowane bo potem statystycznie rzecz biorąc jest dłużej spokój.
No i miałam na ten dzień zamówioną wizytę u rehabilitanta na NFZ. Zrezygnowana, nie spodziewając się niczego dobrego podeszłam do lady recepcjonistki, podałam dowód, spokojnie zniosłam opieprzenie, że jeszcze nie skończyłam zabiegów, a już idę na wizytę(a to było skierowanie z innego roku, a na wizytę czekałam od czerwca).
No i tu nagle chmury pecha sie rozwiały.
Ostatnio, a zresztą chyba od zawsze miałam pecha do wyjątkowo gburowatych, wzgardliwych no takich na odwal sie lekarzy rehabilitantów.Nawet wzięty za 120 zł prywatnie świetnie się w ten szereg wpasował.
A tu siedzi młoda, życzliwie uśmiechnięta osoba. Dopytuje się, słucha, starannie bada, sensownie gada.
No bo mówi teraz na pierwszy plan wysuwa się bark to zapiszę więcej na niego. Dam takie zabiegi, żeby nie czekało się za długo jak na masaże. Jak pani jest u mnie to proszę juz przychodzić jakby coś się działo bez skierowania. Po zabiegach koniecznie. Wytłumaczyła z tymi kolanami(o torbieli podkolanowej, ustawianiu koślawymhttps://forum.jestemfit.pl/imgssl.ph...42_e2_orig.gif stóp z powodu płaskostopia), poradziła wkładki ortopedyczne. Wydrukowała skierowanie na 5 zabiegów , no ogrzała mi starą duszę nierozpieszczaną przez służbę zdrowia tak, że mimo zapadającego zmroku wydawało mi się, że wschodzi słońce.
Zapytała jakie leki biorę, czy były kłopoty z nagła utratą świadomości, czy mam, czuję nierówną akcję serca.Jak się dowiedziała, że biorę asertin, to bardzo mnie pochwaliła, bo powiedziała, że w przypadku dolegliwości takich stawowych, związanych ze zwyrodnieniami, które zanikają i nawracają to obniżenie nastroju jest wraz z tymi dolegliwościami takim samonapędzajacym się mechanizmem, ze trzeba dbać o nie poddawanie się smutnym, pesymistycznym nastroją. Słuchajcie dla mnie ta dziewczyna nie miała 30 lat, a tak mi jakoś wiarę w lekarza wróciła.Głównie ta wizyta mnie na duchu podtrzymała.
Kociambry moje właśnie się kłócą. No jak zwykle rozrabia Szarlotek. Goni i gryzie siostry raz jedną raz drugą.
Co jest w tej samczej naturze, że go do zwady pcha.
Wczoraj wieczorem dostąpiłam niesamowitego zaszczytu. Moja "hedonistka" domowa, miaułkun i niedotykalski kot czyli Brownie weszła mi na kolana i przeleżała na nich nadstawiając się do głaskania ładnych parę godzin, no ze 2-3.
Ja się uczyłam angielskiego i przeglądałam telefon. Brownie nie wchodziła mi na kolana dobrych kilka miesięcy. Nie wiem czy to wołowina surowa na obiad czy wyklaskanie gryzącego ją Szarlotka, czy wzięcie na noc do sypialki w niedzielę tak ja łaskawie usposobiły.
Ale mam kłopot. Mówiłam wam, że pogorszył mi się słuch. Norma jest bodajże 20dB, wskazania do protezowania 40dB, a ja mam pośrodku 30 dB.I słabo słyszę jak moje koty mruczą mi na kolanachhttps://forum.jestemfit.pl/imgssl.ph...12_es_orig.gif.A to przecież najpiękniejsza muzyka dla kociarza.
PS Spotkanie 28, ja tak chciałam napisać, w tą tzn 28 października. Dopiero twoje niezrozumienie pokazało mi jak to źle ujęłam. Oj to słowo pisane.Człowiek wie co chce napisać, a co mu wyjdzie czasami to "SIOK".Sorry.
Teresko, o rany, siła złego na jednego
Miałam kilka takich razów, ale chyba nigdy aż o takim stopniu natężenia ...współczuję
Sorry, że dzisiaj tylko czytam ale mam do jutra niespodziewanego gościa to i pisać nie ma jak :)
Dzień dobry, udanego dnia wam życzę :)
Załącznik 42920
Dzien dobry! Oj jak mi sie nic dzis nie chce...zeby mi sie tak chcialo, jak mi sie nie chce...:beurk:
https://www.xdpedia.com/obrazki/srod...a_byc_7234.jpg
Mam wielka ochote pojsc dzis na lewizne, ale resztki tlacego we mnie poczucia obowiazku stoja mi na przeszkodzie....:mdr:
Zaczynam dzien rehabilitacja, ktora mam juz od 9:00, pozniej zamierzalam pojechac na godzinke na ogrod, podlac go bo sucho dalej jak pieprz...i dopiero pozniej na 11 do pracy. Tam musze byc do 16-tej a prosto od niej zamierzam leciec na spotkanie WW.
Te spotkania to mam raczej juz tylko takie towarzyskie. Przyczyniaja sie one tylko do trzymania sie w ryzach, ale niestety energii nie starcza mi na wiekszy wysilek i dyscypline,tak by zrzucac nadmiarowe kilogramy.
W glowie tkwi bowiem przeszkoda...czy to byc musi? Co ja komu zlego zrobilam, by sie na stare lata tak spinac?
Podziwiam oczywiscie te z was, ktorym sie chce i udaje...ale niestety nie ma to wiekszego wplywu na moja mobilizacje.:(
Zycze wam wszystkim milutkiej srody!
miłego dnia dziewczyny
Tereniu - o matko ! no faktycznie pechowy dzień z dobrym zakończeniem
Kasiu - mi się też nie chce, nie wiem czy to pora roku czy coś w powietrzu?
Dzień dobry dziewczynki,
Tereniu- oby więcej nie zdarzył Ci się taki dzień!!!
Kasiu mam tak samo Załącznik 42925
Wczorajsze spotkanie w Manekinie udane. Do jedzenia wzięłam sobie dorsza ze szpinakiem w naleśniku zapiekanym i sosem serowym- pychota Załącznik 42926. Kolega wziął lazanię - ale to nie był mój smak. A koleżanka skusiła się na naleśnika z owocami leśnymi. Spróbowałam kawałek bo już byłam najedzona- tez super. No i powiem Wam, że cenowo też było ok. Polecam z czystym sumieniem.
Dziś zakupy przede mną. Najpierw muszę pomyśleć nad menu weekendowym, żeby zrobić listę zakupów.
Życzę wszystkim udanego dnia.
Mam pecha do Manekina zawsze się strasznie naczekam na stolik, albo akurat jestem na diecie. Kilka razy umawialiśmy się tam z klasą. Może też był to powód, że potrzebowaliśmy większego stolika tak na 5 do 7 osób.
W piątek zobaczę się z nimi znowu. No z koleżeństwem z klasy . Ale okazja smutna bo pogrzeb mamy naszej koleżanki.