Strona 2496 z 3048 PierwszyPierwszy ... 1496 1996 2396 2446 2486 2494 2495 2496 2497 2498 2506 2546 2596 2996 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 24,951 do 24,960 z 30477
Like Tree69314Lubią to

Wątek: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

  1. #24951
    krysiapysia jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    27-01-2015
    Posty
    2,691

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Witajcie

    Tereniu, imbir dobra rzecz, no i podobno sprzyja odchudzaniu. Sympatyczna i kompetentna lekarka to sygnał, że pasmo „nieszczęść” masz już za sobą i tego się trzymaj. Martwi oczywiście sprawa Twojego słuchu . A nie ma żadnej możliwości poprawienia go bez aparatownia? Widzę, że bardzo ucieszyły Cię postępy w relacjach z Browni i wcale się nie dziwię, że nie chciałaś przerywać tej niecodziennej chwili, no i że miałabyś ochotę posłuchać tego jej mruczenia. Natomiast co do Szarlotka, to proszę o częstsze stawianie go w pionie, bo coś on chyba czuje, że najbardziej skradł serce swojej pańci i bardzo to niecnota wykorzystuje. A z facetami to wiesz, że czasami trzeba krótko . O swoim pierwszym i ukochanym wątku jak najbardziej pamiętaj i spokojnie wklejaj nam to, co tam napisałaś o swoich kotkach. Naprawdę szkoda czasu, żeby pisać w dwóch miejscach to samo, ale różnymi słowami.
    Poruszył mnie Twój wczorajszy wpis. Wywołałaś temat samoakceptacji i nie tylko wywołałaś, ale też z całą szczerością rozwinęłaś go. To chyba trudny temat, bo jak widzisz, poza słowami wsparcia, nikt go na razie dalej nie pociągnął. A myślę, że dotyka wiele z nas. I kobiet w ogóle (nawet tych zdawałoby się bardzo pięknych). W odróżnieniu od większości mężczyzn mamy coś takiego w sobie, że rzadko (a już na pewno w okresie młodzieńczym) jesteśmy zadowolone z siebie, a zwłaszcza ze swojego wyglądu. Ja też nie byłam od tego wolna i też jak patrzę teraz na swoje zdjęcia sprzed lat, to zastanawiam się, czemu nie widziałam tej naprawdę całkiem ładnej dziewczyny, tylko skupiałam się na jakiś wydumanych defektach Miałam szczęście, że rozmiary mojego samokrytycyzmu nie osiągnęły takiego zasięgu, jak u Ciebie. Też miały pewnie wpływ na różne moje wybory i doświadczenia, ale nie w tak dramatycznym stopniu. Po przeczytaniu tego, co napisałaś, miałam wielką ochotę tylko na jedno. Przytulić z całej siły to małe, zagubione, niepewne siebie dziecko . Ale cieszę się, że udało się to w końcu zrobić tej dużej Tereni. Bo bez niej nic by się nie zmieniło. Cud o którym piszesz, dokonał się przez Twoją nieustającą pracę nad sobą i otwartość. Tereniu bardzo cieszę się, że tak pięknie odnajdujesz prawdziwą, cudną siebie .


    Więcej wieczorkiem. Dobrego dnia .

  2. #24952
    maniusia72 jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    07-08-2010
    Mieszka w
    Częstochowa
    Posty
    7,240

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Wiesz Krysiu ja podjęłam ten temat, napisałam a potem skasowałam to co napisałam, ciągle we mnie jeszcze jest ten brak.
    A Terenia napisała pieknie to co ja bym sama napisała, gdybym potrafiła
    Tereniu kiedys widziałam Twoje zdjęcie z młodości i widziałam całkiem ładną dziewczynę
    gruschka, TinnGO, marti38 and 3 others like this.

  3. #24953
    sabinka57 jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    27-01-2015
    Posty
    4,106

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Dzień dobry Napisałam epistołę i mi wcięło, tylko brzęknęło coś i poszło !!!
    A pisałam akurat do TinnGo o tym, że nie pamiętam, żebym polecała jakiegoś Jacka S. w sprawie angielskiego i żadnego kursu nie kupowałam.
    Może później skrobnę drugi raz więcej bo teraz już nie mam czasu i tylko łapką machnę wszystkim

  4. #24954
    Awatar TinnGO
    TinnGO jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    17-03-2010
    Mieszka w
    Łódź
    Posty
    7,237

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Cytat Zamieszczone przez sabinka57 Zobacz posta
    A pisałam akurat do TinnGo o tym, że nie pamiętam, żebym polecała jakiegoś Jacka S. w sprawie angielskiego i żadnego kursu nie kupowałam.
    Może później skrobnę drugi raz więcej bo teraz już nie mam czasu i tylko łapką machnę wszystkim
    No to może polubiłaś jego stronę Six Pack English, on się Jacek Sarnowski nazywa i u mnie występuje z krótkimi filmikami. Świetnie tłumaczy czasy.Ale tylko drobna część materiałów jest darmowa i te ściągnęłam, reszta płatna.Jeszcze jedna z moich znajomych go lubi , ale myślałam , że ty się właśnie z jego pomocą doskonalisz w angielskim bo takie sugestie kiedyś wysuwałaś(no że chcesz się uczyć).
    Muszę na jutro sporo powtórzyć, więc dużo nie napiszę.
    Powiem wam, że jak myślę o mojej młodości i jak sama siebie nie umiałam uzbroić przeciw przeciwnościom losu, to mi strasznie żal, że tyle lat mogłam żyć pełniej, szczęśliwiej.
    Ale może właśnie te kamieniste i trudne czasy zahartowały mnie i uczyniły taką jaka jestem.
    Wrażliwą, ale i silną, uczynną , ofiarną , życzliwą, ale potrafiącą dokonywać wyborów ludzi, których do siebie dopuszczam i umiejącą odcinać się od sytuacji , które mnie ograniczają, przymuszają, kogoś lub jakichś niechciany, męczący lub nudny scenariusz narzucają.
    Wiem, że najważniejszą osobą dla mnie jestem ja sama.
    Ale wiele z nas nie miało łatwej drogi do "TERAZ". Każde TERAZ jest super ważne.Czasem o tym zapominam i pozwalam sobie na zmarnowanie GO, ale przeważnie wspomnienie tego co straciłam nie umiejąc siebie szanować i o siebie zadbać stawia mnie do pionu.
    Angielski, angielski, angielski gaduło przebrzydła(mówię do siebie, bo jak każdy robię to co wolę, a nie to co powinnam).
    A w dodatku strasznie mi futra przeszkadzają.
    Jak tylko rozłożę podręczniki to za chwilę mam jakąś tłustą futrzastą dupę wpakowaną na książkę i "bodźkanie"łepkiem żeby gładzić albo odchylanie szyjki, żeby smyrać.I ucz się tu człeku jak do słownika nie zajrzysz, myszką nie pojedziesz w dodatku gulgot w gardziołku tak wyeksponowanym jest jak praca kosiarki.
    A jak zsadzisz z kolan to myślicie, ze akceptują.? A gdzie tam. Otrząsną futro, obrócą się dookoła osi i ćkają dupsko z powrotem.
    Niusie moje złociste i świetliste.
    Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 17-10-2018 o 18:06

  5. #24955
    Awatar marti38
    marti38 jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    06-08-2011
    Posty
    7,938

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Dzień dobry dziewczyny :-)

    Napisałam swój elaborat, niestety czas mi sie skończył i nie moge edytować ani nic dopisywać. Jeśli będzie chaotycznie, wybaczcie proszę. Przelałam swoje myśli i to co mi siedzi w głowie - mam nadzieję, że podyskutujemy. A ja uciekam po następne grzebanie w głowie i duszy

    Moje przemyślenia zaczęły się już dawno, bo przecież dość brutalnie i znienacka zaatakowana zostałam przez kilkadziesiąt kilogramów w krótkim czasie. Uczciwie mówiąc, przed dietą Dabrowskiej sarenką nie byłam, ale jednak 35 kilogramów później robi różnicę.
    Tak sobie myślałam i myślałam, czasem rozmawiałam z przyjaciółką, która jest brutalnie szczera i wali prawdę między oczy tak, że aż czasami przysiadam (i chwała jej za to, bo mądrze mówi, ale czasem bardzo boleśnie. Natomiast dawno już wyjaśniłyśmy sobie kwestię: czy ma być tiu tiu tiu czy szczerze do bólu), ale spychałam te niezbyt wygodne myśli w tył głowy, no bo fajne nie były. Dopiero ten wyjazd do rodziny (przypominam, 18 lat temu ważyłam 45 kg mniej (!!!) i związane z nim rozważania na forum gdzieś mną wstrząsnęły. Doszły rozmowy w tym temacie na terapii i lawina w mojej głowie ruszyła. Zaczęło się od wpisu Gruschki o tym, że niezależnie od tego, jak jesteśmy miłe, dobre i ładne i fajnie jest o tym czytac, to zależy nam bardzo na tym, żeby słyszeć, że wyglądamy szczupło. (i tu Gruschko moja najukochańsza mam nadzieję, że odbierzesz moje intencje tak jak chcę je przekazać i weźmiesz pod uwagę ułomność słowa pisanego, bo pamiętam naszą dyskusję z kiedyś tam na forum, kiedy szczerze powiedziałaś, że mnie przybyło. Ja doceniłam szczerość, ale pamiętam dyskusję jeszcze w moim wątku, że może lepiej nie mówić takich rzeczy. Mówić! Jeśli dana osoba chce i prosi o szczerośc, to mówić). W pierwszej chwili – jak to, to nie jestem taka śliczna, dobra i miła? ok, Marti, czytamy jeszcze raz, ze zrozumieniem. I jeszcze raz. I jeszcze. I tak! Klapka w mózgu zaskoczyła, dotarło, zrozumiałam i najzupełniej się z tym zgadzam. Kochamy być zapewniane o tym, jakie jesteśmy cudowne (bo jesteśmy bez dwóch zdań i każde moje słowo do Was jest wypowiedziane SZCZERZE. Jeśli nie mam nic miłego do powiedzenia, to siedze cicho), miłe, sliczne itd. Ale po latach walki o szczuplejszą sylwetkę, po latach kompleksów z tym związanych, najbardziej lubimy być postrzegane jako szczupłe. A przynajmniej ja. So true.
    Chciałabym, ale ogólnie tego nie mam – bo prawdziwy obraz jest dość smutny – bez czarowania, obiektywnie rzecz biorąc: mam wielki brzuch, tyłek, uda i piersi. Nie mogę od czasów złamania chodzic na szpilkach, więc nie wyciągam sobie sylwetki i nie pokazuję proporcjonalnie do reszty ładnych łydek Na szczęście budowa twarzy jest taka, że jak nosze wyżej podbródek, to jeszcze ujdzie – ale do dawnego owalu daleko, oj daleko, więc obiektywnie rzecz biorąc twarz jest raczej nalana. Mam koszmarnie grube ramiona, z „nietoperzami” latającymi w niekontrolowany sposób. I tak mnie widzą ludzie obcy. To jest ok, bo brutalnie obiektywnie taka właśnie jestem. Problem we mnie jest taki, że w gdzies w chorym kawałku mojej głowy urodziła się myśl, że tak mnie widzą ludzie, na których mi zależy.
    Czuję tę dezaprobatę, jak niewypowiedziany wyrzut. I chociaż wiem, że np. Michaś mnie uwielbia i jak mówi kocha jak najlepszą przyjaciółkę na świecie, to wiem, że kiedy byłam szczuplejsza, potrafił mi to okazać, że fajnie wyglądam, że świetnie mi w jakiejś sukience; on zwraca uwagę na takie rzeczy. Teraz tego nie ma, emocje się nie zmieniły, ale jednak zwraca uwagę na wygląd. A z drugiej strony, czy można mieć pretensje? Wspiera, pociesza i wiem, że nawet jak będę ważyła 150 kilo, to też będą mnie lubić, ale czuję ten brak akceptacji. A może jednak w mojej głowie siedzi to, że nie akceptuję siebie i przekładam, projektuję to na innych? Bo weźmy za przykład Michała – z nim mi najłatwiej tłumaczyć, bo się w ciągu ostatnich 2 lat wylaszczył. Kochałam go tak samo, kiedy był kluskowatym dzieciakiem kilka lat temu, tak samo mi się z nim dobrze rozmawiało i tak samo smarkałam w jego rękaw, kiedy mi było źle. Ale nie da się ukryć, że teraz, kiedy jest odchudzony, po siłowni i ma fajną fryzurę, to miło mi jest, kiedy idziemy razem i mam takiego mega przystojnego faceta u boku Wszystkie koleżanki mi zazdroszczą , żartuje teraz – bardziej zazdroszczą mi tej przyjaźni, która trwa już od 13 lat i oby nigdy się nie skończyła.
    Żle mi jest samej ze sobą i pewnie dlatego w spojrzeniach, w zachowaniu nawet bliskich osób dopatruje się dezaprobaty. Rozmawiałam z moja terapeutką na temat samooceny. Gadałysmy o zaletach, ona pytała o różne dziedziny mojego życia i odpowiadając po kolei na jej pytania, doszłam do wniosku, że to naprawdę beznadziejne, tak skupiać się na tej cholernej wadze. Jest tyle dobrych rzeczy we mnie, od bycia wyluzowaną, fajną mamą dla całej trojki moich dzieci – tak, Klaudie naprawdę traktuje jak moje kolejne dziecko , przez emaptię i pomaganie innym w różnych rzeczach aż po całkiem prozaiczne prowadzenie domu, pracowitość i ogarnianie rzeczywistości, w czym przecież P niewiele pomaga, bo albo go wiecznie nie ma, albo jest zmęczony. Dlaczego więc jednak waga przesłania mi absolutnie wszystko? Bo takie są wzorce w społeczeństwie: nie jesteś fit, nie jesteś szczupły, to znaczy, że jesteś gorszy. Paradoksalnie, sama łapię się na tym, że na zumbie czy na ulicy oglądam ludzi i ci grubi mi się na pierwszy rzut oka po prostu nie podobają. Taka jest brutalna prawda – i wtedy zaczynam myśleć, że jak ja się mogę komuś podobać, skoro sama tak powierzchownie patrze na ludzi?
    Brak akceptacji bierze się z dzieciństwa i wczesnej młodości – i to tez jest bolesna prawda. Stąd też biorą się zaburzenia odżywiania – nie muszą to być tak skrajne przypadki, jak bulimia czy anoreksja. Wystarczy brak akceptacji w głowie i odchudzanie (w dodatku przeważnie głupie, bo efekt ma być już, teraz i natychmiast) w momencie, kiedy to odchudzanie naprawdę do niczego nie było potrzebne. Startowałam z wagi 58 kg przy 170 cm wzrostu. Idealnie – kiedy patrze na zdjęcia, widzę szczupłą dziewczynę. Nie mogło być inaczej – nosiłam rozmiar 38. Jakim cudem mogłam wtedy uważać, że jestem gruba i nosić tylko długie spódnice i obszerne swetry? Jakim cudem nie mogłam kupić normalnych dżinsów? Jest to dla mnie niepojęte. Zaczęłam odchudzanie, bo waga po któryś wakacjach skoczyła chyba do 62 kg. Jojo. Przez dłuższy czas ok, ciąża, po które chuda byłam jak szczypiorek. Na zdjęciach, bo w swojej głowie nadal gruba. Dziękuję tato, że NIGDY mnie nie przytulałeś, NIGDY nie powiedziałeś, że jestem ładna ani że ładnie wyglądam. Jestem naturalnie ruda, więc od początku traktowana jak rodzinne brzydactwo, no bo przecież ruda…… No i jak za tym pierwszym razem schudłam chyba do 53-54 kg i wyglądałam naprawdę źle, to obdarzyłeś mnie komplementem: wyglądasz na twarzy jak wyciągnięty szczur.
    Dziękuję mamo, że NIGDY nie powiedziałaś, że mam ładne nogi i spokojnie mogę założyć spódnice przed kolano, dziękuję, że sama się nie malowałaś, ale ode mnie wymagałaś ładnego wyglądu, bo córka sąsiadki zawsze taka umalowana i zadbana. A kiedy na studiach przyjeżdżałam do domu, zawsze był zauważany każdy kilogram, jeśli zdarzyło mi się przytyć. I sztandarowe stwierdzenie mojej mamy – bo przecież można w ten sposób powiedzieć każdą strasznie przykrą rzecz, każdą krytykę, nawet nieuzasadnioną: kto Ci prawde powie w oczy jak nie matka? Szkoda, że to się tyczy tylko tych złych rzeczy, a dobre ich nie równoważą.
    Pamiętam, jak P, kiedy się poznaliśmy, błagał, żebym nosiła krótkie spódnice i czasem, jak chciałam mu zrobić przyjemność, to zakładałam mini, ale nie czułam się z tym dobrze, bo przecież byłam „gruba”. Mam kilka rzeczy sprzed 30-tki i jak na nie patrze czasem, to nie jestem w stanie uwierzyć w to, że mogłam o sobie tak myśleć. Jakim cudem, skoro te sukienki czy spódnice sa naprawdę bardzo małe, to rozmiar 38.
    Kiedy się poczucia własnej wartości nie wyniesie z domu, rodzice nie wyposażą dziecka w to na przyszłośc, to jest bardzo ciężko. Mam 45 lat i teraz, z największą waga w moim zyciu, zaczynam je dopiero budować. Uświadamiam sobie i próbuje się do tego przekonać, że: waga to nie wszystko – jestem dobrą, mądrą, ciepłą i empatyczna kobietą. Może uda mi się schudnąć (i nie zakładam wersji że nie ) i to będzie super, bo moja świadomość siebie rośnie.
    Będę się starała z całych sił, bo widze, jak bardzo tusza odbiera mi nie tylko urodę, ale i zwyczajnie sprawność. Jak ciężko maluje się paznokcie u stóp, wiąże buty i wstaje rano. Ale może się zdarzyć inaczej i co wtedy? Mam się zamknąć z depresją w domu czy założyć worek na siebie? Mogę zadbac o siebie taką, jaka jestem teraz, ze wskazaniem na pracę nad sobą, którą chcę i musze wykonać. 2 lata temu ciężko pracowałam na siłowni pod okiem trenera, żeby ujędrnić ciało i dobrze wyglądać. Wyczerpujące treningi 3 razy w tygodniu i do tego zumba minimum dwa. 4 miesiące takiej pracy i efekt był naprawdę wow! Wiem, że nie odkrywam Ameryki, ale teraz siedząc na kanapie i użalając się nad sobą, niczego nie zrobię i nie osiągnę. Pierwszy krok zrobiony – napisałam do Łukasza od zumby i do jednej z liderek grupy; dostałam odpowiedzi – bardzo serdeczne, z zapewnieniem, że czekają na mnie; zresztą innych się nie spodziewałam; wiem jacy to są ludzie. Nawet jeśli nie osiągnę efektów szybko, to w psychice mam nadzieję, będzie się coś zmieniać – robię coś dla siebie, pokazuję sama sobie, że jestem ważna. I nikt o mnie tak nie zadba, jak ja o siebie. Oczywiście, spojrzenia innych sa istotne, nie mam w sobie na tyle siły, żeby to olać. Ale jeśli z każdym dniem zawalczę o siebie i będę się czuła lepiej ze sobą, to i spojrzenia innych albo przestana mi przeszkadzać albo nie będę się nad tym zastanawiać. Tak jak wczoraj na zumbie urodzinowej Paulinki – mnóstwo osób, krzyczących, bawiących się i szalejących z okazji urodzin i ponad godziny świetnej zabawy. Czy ktoś zwracał uwagę na grubą Marti? Nie, bo jestem pępkiem świata wyłącznie dla siebie.
    Odpowiedziałam sobie na pytanie, czy to, że będę szczuplejsza, a co za tym idzie sprawniejsza, mnie uszczęśliwi? Odpowiedź zdecydowanie brzmi: tak, więc warto wziąć tyłek w troki. Nie dla innych, dla siebie. A jak już schudnę i się wylaszczę, to nie będę ładna, tylko piękna. Ha! I tego się trzymajmy

  6. #24956
    krysiapysia jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    27-01-2015
    Posty
    2,691

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Marti, na razie odniosę się do tego co wcześniej, a Twój ostatni wpis zostawię na potem. Jest już późno, a on wymaga jednak przemyślenia. Nie będę już powtarzać za dziewczynami, więc potwierdzę tylko, że też bardzo lubię wasze długie wpisy. Zwłaszcza, że są po prostu ciekawe.
    Nie wiem jeszcze na co będę robić podczas masażu powięzi. Może zacznę od barku, ale na kolano też by się przydało. Najpierw sprawdzę, jak to robią. Natomiast do pracy wróciłam od razu. W Sandomierzu mieszka moja siostra. Piękne miasto, a raczej rynek, chociaż latem bardzo oblegane. Fajnie, że tak sobie odmieniacie miejsca waszych rodzinnych spotkań, bo to też świetna okazja do zwiedzania różnych zakątków naszego urokliwego kraju. Nad W-wą będę już wstępnie myśleć. Co do pielgrzymki, to jeżeli jej celem jest przemiana wewnętrzna i przemyślenia dotyczące naszego życia to chyba o to chodzi, bez względu na wiarę bądź jej brak.

    Gruszko, naprawdę rzucałyśmy na Ciebie gromy Podejrzewam, że miała to być forma motywacji. Ale to dobrze, że nie zważając na nic podeszłaś do tego spokojnie i działasz po swojemu. No właśnie, tylko jak jest z tym działaniem? Zastanowiły mnie bowiem Twoje słowa „branie pod uwagę tego, że mimo starań nie uda nam się jednak schudnąć”. Wiem, że były użyte w innym kontekście, ale i tak trochę zaniepokoiły. A może nie powinny . Mierzenie się ze swoimi kilogramami to trudna walka, czego doświadczamy na co dzień. Ja ciągle się na siebie i na swoje słabości wściekam. Ale z drugiej strony, jeżeli wkradnie się jakieś zwątpienie, to będzie tylko gorzej. U mnie byłoby to przynajmniej kilkanaście kg więcej.
    Fajnie, że wizyta syna podziałała na Ciebie tak optymistycznie i uspokajająco. Do książki nie zajrzałam, natomiast filmy dokumentalne też jak najbardziej lubię oglądać

    Kasiu, zmartwienie z tym brakiem deszczu. U nas jest lepiej, ale i tak wysłuchałam dzisiaj w radio, że w wielu rejonach nie padało od 23 dni. Podobno ma być powoli lepiej, ale to dalej nie oznacza takich opadów, które by nasyciły ziemię. Może u was coś ruszy. Dobrze, że nie odpuszczasz spotkań ww. Nawet w charakterze towarzyskim mogą być formą mobilizacji. I wcale nie chodzi o to, że musisz się odchudzić. Nic nie musisz, jeżeli nie wpływa to na Twoje zdrowie. Ważne, że udaje Ci się w miarę utrzymać status quo.

    Agnieszko, doczytałam o świętach. Szykują Ci się nietypowe, ale bardzo atrakcyjne. Chyba też nie miałabym nic przeciwko takiej formie ich spędzenia .

    Maniusiu, dzięki za dojaśnienie. Domyśliłam się potem o co chodzi po wpisie Agnieszki.

  7. #24957
    maniusia72 jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    07-08-2010
    Mieszka w
    Częstochowa
    Posty
    7,240

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Marti, przeczytałam twój wpis i się popłakałam
    Ja często mam taki elaboraty w głowie ale na papier nie umiem przełożyć
    Wiem , że i u nie jest ten sam powód - brak miłości i akceptacji w domu rodzinnym, a potem trafiłam z deszczu po rynnę
    N szczęście ten etap mamy za sobą i teraz można zacząć nowe życie !

  8. #24958
    Awatar Agnieszka111
    Agnieszka111 jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    27-01-2015
    Mieszka w
    łódzkie
    Posty
    7,652

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Dzień dobry

    pobrane (7).jpg

    Marti, z uwagą przeczytałam Twój post. Wiele rzeczy w nim poruszyłaś, wszystkie bardzo ważne i w kilku odnalazłabym się sama
    Powiem Ci tak. Jesteś młodą kobietą i masz duże szanse na powodzenie. Masz też ogromną motywację- prawie trzy lata temu taka sama pozwoliła mi na podjęcie decyzji o tym, że na serio rozpoczynam walkę o schudnięcie. . Po tych trzech latach wiem jedno, nie wolno odpuszczać. Każde potknięcie traktować jak coś normalnego, a nie koniec świata, ale pamiętać, że to ma być potknięcie, a nie rozwalenie się na drodze jak długa, po przy potknięciu, pędem lecimy na przód i nie upadamy na ziemię, a w tym drugim przypadku leżymy. A z takiego leżenia trudno wstać.
    Mnie pomogły też akcje tabelkowe na forum. Ta perspektywa publicznego, cotygodniowego podania wagi, akurat w moim przypadku działała bardzo mobilizująco, choć czasem też rodziła frustracje , ale generalnie była dla mnie bardzo pomocna. teraz też zapisałam się na kolejną, bo choć do celu mam już niewiele, to jojo nie śpi
    Bardzo, bardzo mocno będę trzymać za Ciebie kciuki i kibicować Ci Nie jest ważne z jakiego powodu chcesz schudnąć. Ja chciałam z próżności i nie widzę w tym nic złego jeśli komuś to przeszkadza, to jego problem. Dla Ciebie ważny jest Twój powód.
    I nie zakładaj, że może się nie udać Moim zdaniem takie myśli trochę hamują nasze działania Uda się

    Wiesz, ja w kompie założyłam sobie trzy lata temu folder pod nazwą = Ostateczna rozgrywka, teraz uda mi się. Robiłam tam codzienne zapiski- co jadłam, aktywność fizyczną, wagę( gdy się ważyłam), ale też swoje myśli, samopoczucie. Uwagi dziewczyn z forum i te pozytywne, często też te, które mnie dotknęły czy zabolały.Dzięki temu wiedziałam, co mi przeszkadza w chudnięciu, po czym dobrze się czuję, kto mnie ciągnie w dół- z tymi osobami unikałam rozmów o dietach. itd itp To ciekawa a dla mnie bardzo pouczająca lektura codzienne pisanie weszło mi w nawyk, bo jest to miejsce w którym bez narażania się na krytykę mogę napisać wszystko. Z perspektywy czasu, z każdej popełnionej głupoty wyciągałam lekcję
    Od dwóch lat trzymałam wagę, którą osiągnęłam po rocznym odchudzaniu. Przez te dwa lata starałam się jeść zdrowo w okolicach 2000 kalorii Jest to mój sukces, z którego jestem bardzo dumna, bo kolejny raz pokazał siłę mojej woli. Teraz mam zamiar dojść do celu przy pomocy wo, wyjść z diety z głową i już nigdy nie dopuścić do nadwagi. Po trzech latach od momentu rozpoczęcia walki wiem, że jest to możliwe, choć ani łatwe, ani proste.
    Przepraszam Cię, że tak rozpisałam się do Ciebie o sobie, ale Ty już wiesz czego chcesz, więc na swoim przykładzie chciałam Ci napisać, że to się może udać i życzę Ci ego z całego serca


    Teresko, właśnie to TERAZ jest takie ważne. Ten tekst o działaniu TERAZ, towarzyszy mi od trzech lat. Dziewczyny tego mogą nie pamiętać, ale właśnie to wrzuciłam w post trzy lata temu

    Udanego dnia laski
    Ostatnio edytowane przez Agnieszka111 ; 18-10-2018 o 05:43

  9. #24959
    Awatar gruschka
    gruschka jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    14-01-2009
    Posty
    4,560

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Marti
    kiedyś bylo takie ładne określenie pulchna,apetycznie pulchna i to dotyczy ciebie.Ok,pulchna jesteś,ale to samobiczowanie,ze wszystko masz brzydkie a nawet obrzydliwe jest zupełnie na wyrost i moim zdaniem zupełnie niepotrzebne.Trochę przegięcie w drugą stronę myślenia- jestem,piękna,mądra i dobrze gotujęprawda jest gdzieś po środku.
    Dobrze,że sobie wszystko w glowie porządkujesz,ale dla mnie takie przemyślenia są na raz,dwa,może trzy.A potem jak już teren rozpoznaję to staram się do przeszlości za bardzo nie wracać.Moja terapeutka wielokrotnie powtarzała,że najlepiej się chudnie przy okazji.Tz dobrze jest sobie jakieś ramy zdrowego życia wyznaczyć.Tak jak z ubraniem,jak jest zimno to ubieramy się ciepło
    A potem zająć się czymś zupełnie innym.
    Już nie raz ty pisałyśmy,że jednym służy zawzięcie się i zaciśnięcie zębów na zadaniu,inne takie podejście coraz bardziej wykańcza i frustruje.
    Nie na próżno piszę o ruchu,bo pamiętam cię z czasów intensywnej zumby i nie tylko,choć szparagiem wtedy też nie bylaś.I pamiętam jak pisałaś,że cię to uskrzydla i wszystko inne traci swoje negatywne znaczenie a życie nabiera barw.A nawet jak nie pisałaś o tym to się to czuło w każdym twoim poście.Z dietą bywa różnie,często nas przerasta,ale na to czy się ruszamy mamy niemalże 100% wpływ.
    Jak na rynku pojawia się nowa dieta to pytań o to co jeśc,kiedy jeść ile jeść są miliony.
    A w kwestii ruchy jakieś niedbałe "trzeba się trochę ruszać".
    Oglądamy Historie wielkiej wagi.Niezależnie od tego czy pacjenci chudną czy nie jedno z pierwszych pytań doktora jest o ruch.
    Mój ulubiony dr Pape ponad połowę swojej książki poświęcił właśnie ruchowi i jego fundamentalnemu znaczeniu.Na każdą naszą sferę.
    Piszę to po to,żeby trochę przystopować z rozkminkami z przeszłości,przemyśleć je ale nie nadawać im przesadnego znaczenia.
    Dla mnie dopuszczenie myśli,że jeszcze raz podkreślę pomimo starań a nie z powodu ich porzucenia,nie uda mi się schudnąć bylo zbawienne.
    Od lat przy jakiekolwiek propozycji spotkań wyjazdów itp. ostatnim pojawiającym się pytaniem jest czy nie jestem na cokolwiek za gruba....
    O tym czy coś robię czy nie decydują zupełnie inne względy
    cdn
    Jeszcze tylko dopiszę,że rady mojej terapeutki byly dla mnie i skrojone na moją miarę.Co dobre dla mnie,nie musi być dobre dla innych.Chciałam tylko pokazać,że nasze ścieżki mogą być różne,ale równie dobre
    Ostatnio edytowane przez gruschka ; 18-10-2018 o 07:09
    Nowa wiosna- nowe zadanie
    Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
    Docelowo 20cm do zgubienia
    http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html

  10. #24960
    Awatar Agnieszka111
    Agnieszka111 jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    27-01-2015
    Mieszka w
    łódzkie
    Posty
    7,652

    Domyślnie Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia

    Cytat Zamieszczone przez gruschka Zobacz posta
    .Chciałam tylko pokazać,że nasze ścieżki mogą być różne,ale równie dobre
    tak Gruszko, to prawda, ale dla mnie, DLA MNIE, powinno to być podparte jakimś dowodem, że się udało...coś- schudnąć, znaleźć pracę, awansować itd. Dywagacje, że to jest super, a to hiper, bez konkretnego namacalnego sukcesu, przynajmniej dla mnie są mało wiarygodne

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •