Załącznik 43010
Wersja do druku
Załącznik 43011
No i mamy piątek nareszcie :)
Krysiu, ja nie tylko podejrzewam męża o hamburgery...ja to wiem na 100% :mdr:
Maniusiu, ta audycja w radiu, to chyba była Powtórka z rozrywki o ile się nie mylę. Ja w tamtych czasach radia słuchałam na okrągło, a to powiedzenie weszło na stałe do użycia w naszym języku.
Fajnego piątku :)
Witajcie
tak mi się wydawało Aga
ja też słuchałam głownie radia, takie fajne aducje, najbardziej lubiłam Rycerzy Trzech, albo z pamiętnika młodej lekarki :)
I reportaże na Radiu Katowice
Wczoraj byłam u ojej prawniczki wreszcie po 6 przełożonych udało nam się spotkać, jestem spokojniejsza, bo ja głupia na to nie wpadłam , że skoro nie jest to sprawa karna, to nie może być mowy o wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jak wam mówiłam dawno już to wykluczono.
Więc prawdopodobnie gość zarzucił że kara jest zbyt niska, w każdym razie Aga będzie walczyć o zniesienie zakazu jazdy, w aktach nie ma żadnych obrażeń spowodowanych potrąceniem poza siniakiem na nodze.
No zobaczymy
no t się zbieram, bo jadę na giełdę kwiatową a potem ma m spotkanie z klientem o 7 rano
A ja dziś na 11.30- do pracy, więc teraz zabieram się za sprzątanie :)
Kasi miłej wycieczki, Gruszce i Marti udanych pogaduszek, (ja już zaczynam się cieszyć na spotkanie z Tereską i Marti w niedzielę tadam :D) Aga, Tobie spokojnej pracy, Krysi i Sabince zdrowego piątku :)
Kasiu
na lekko wkurzającą rodzinę najlepiej zaśpiewać sobie Starszych Panów -Rodzina nie cieszy,nie cieszy gdy jest,lecz kiedy jej ni ma samotnyś jak pies:)
I to wszystko prawda:)Wiadomo,że w żywej tkance zawsze coś tam pyrka:wink2:Ale jest okazja do zdjęć,które potem grzeją serce.
Spotkanie super,w przerwie w teatrze P się z nas śmiał,że czas wracać na sale a te jeszcze gadają.Synkowie uroczy,przystojni,dzentelmeńscy:)
Marti to już wiecie,zdjęcia mówią wszystko,dodatkowo uroda podkręcona przez naszą wspólną,genialną fryzjerkę,dusza sama się śmieje:)
fajnie być razem w teatrze,to prawdziwy traf,ze w ogole byly bilety dla nas tak krótko przed spektaklem,bo to pierwsze przedstawienie w nowym sezonie i wszystko byłó szczelnie wypełnione.Mnie się podobalo,a resztę opisu zostawiam Marti:)
M dzielnie przetrwał,chociaż z kaszlem było ciężko,na szczęscia chwilami na scenie było głośno.
O trójki słuchała,właściwie tylko trojki w radiu.W tv rano byl tylko program dla szkół na zmianę z rolniczym kwadransem,więc radio było wszystkim.
I słuchowiska ulubione, i kabarety,ITR,powtórka z rozrywki,60 min na godzinę,Teatrzyk Zielone Oko i mnóstwo innych.
Dbajcie o siebie,żeby choróbska nie mialy szans!
Ja zaraz ruszam po zakupy,bo w niedzielę spotkanie z synkami(coś nam się zrobil rodzinny weekend:))w poniedziałek kolejna paczka na obczyznę.
Tak więc ulubione gotowanie,jest wymówka,żęby jakoś gruntownie nie sprzątać:wink2:W końcu codziennie coś sprzątam troszkę staranniej,to poszczególne miejsca rotacyjnie mają swój moment lśnienia:)
Kasiu Gruszko fajnie macie że dzieciaki zjeżdżają, do Ciebie Aga tez pewnie synek przyjedzie, no niestety moja mała nie dojedzie dopiero na 1 listopada dotrze.
A ja dzisiaj strasznie czas przez palce przepuściłam, a teraz jak już prawie bym sie na serio zabrała do ważnych rzeczy robienia to oszczędzanie bokiem mi wyszło.
No bo nie chciałam wyrzucić 2 starych jajek przepiórczych i włożyłam do otrębusków, no i lekko podfermentowaną paprykę konserwową zjadłam, a może jeszczo cos innego bo rewolucję z piorunami w brzuszku mam i lecze sie smektą, herbata z imbirem i nalewką z orzecha włoskiego samodzielnie uczynioną tej wiosny. Nalewka bardzo miła w użyciu. Znacznie humor poprawia, ale do czynnosci sensownych i pożądanych jak opowiadanie o Łodzi po angielsku, czy tłumaczenie recenzji filmu na drugi angielski czy skończenie gotowania zupy gulaszowej, zaczętej wczoraj wcale nie przyspiesza.
Wymyśliłam , że popisze i poczytam forum bo cały dzień z doskoku to mi na apce było wygodniej.
Zdjęć robionych wiosną do paszportu nie znalazłam (diabeł ogonem nakrył) więc umalowałam pyszczycho i poszłam do fotografa. Bardzo miły starszy pan zrobił mi 4 zdjęcia po kolei i był bardzo taktowny. Po pierwszym powiedział, że może byśmy postarali się mieć łagodniejsze spojrzenie, po drugim powiedział, że zrobimy trzecie, więc się sprężyłam w sobie na zrobienie maksymalnie miłego wyrazu twarzy, a taktowny pan powiedział (znowu biorąc winę jakoby na siebie również ) "chyba przesadziliśmy". Rozbawił mnie tak, że 4 zdjęcie wyszło jako tako i zaprzestaliśmy doskonalenia mojej fizjonomii.
Dostałam odbitki za parę minut i wyruszyłam na rundkę po sklepach spożywczych bo mi kilka produktów brakowało.
Po przyjściu do domu wzięłam się za oprawianie kociastych.
No bo zawsze przed odkurzaniem starannie je wyczesuje.
Kasia w poniedziałek podrapała , niechcący jak sądzę moja siostrę, więc musiałam spacyfikować wszystkie do czesania(furminator i szczotki), obcinania lap i co najgorsze zakropić Szarlotkowi uszy i patyczkami powyciągać cały płyn i to co rozpuścił z głębi przewodów słuchowych. Szarlotuś ma skłonność do odnawiania się świerzbowca i muszę go stale mieć pod kontrolą. Jak regularnie używam kropli na uszy to choroba siedzi w ukryciu.
Mój niuniuś słodki już miał dość obcinaczki i kciuków(bardzo niewygodnie jest złapać dobry kąt cięcia u kciuka prawej łapki.)
Brownie oczywiście spruła pod wersalkę w chwili kiedy zobaczyła w moim ręku obcinaczkę. Jeszcze jej na czesanie nie złapałam.Pazurki dała sobie obciąć, a teraz bym ją mogła zwlec z półki bo śpi, ale nie mam serca. No bo ufny kotek ułożył sie do snu, a ja go brutalnie zgrzebłem mam traktować. Furminator to właśnie zgrzebło.
Czesanie szczotkami lubią, ale zgrzebło jest bardzo gęste i wyrywa cienki podszerstek.
Szarlotuś nie ma do mnie już dzisiaj zaufania i schował się w szafie .
Dzień jest już bardzo krótki. Pod tym katem nie lubię jesieni. Lubię to ciepło w domu, uczucie schronienia się przed światem z bliskimi(zwłaszcza odkąd są ze mną te trzy żywe promieniejące aurą spokoju i zadowolenia stwory).Ale ciemność zaokienna i to ciągle jeszcze narastająca mnie przytłacza.Zawsze przypomina mi się wtedy serial Przystanek Alaska(bardzo go zresztą lubiłam i czekałam na kolejny odcinek z wytęsknieniem).
Jutro chcę iść na kije. W niedzielę same przyjemności.O12 umówiłam sie na masaż z moim ulubionym masażystą.Do rehabilitacji płatnej jeszcze się nie przymierzyłam, na NFZ jest na styczeń-kwiecień, zależy od miejsca.
Cała wymasowana, wygadana bo pan Janek ma 70 lat i niesamowitą pasję do ziół, świata, a jego pasją jest masaż.I mimo wieku robi to wspaniale dotrę do ukoronowania dnia, czyli Manufakturyhttps://forum.jestemfit.pl/imgssl.ph...46_uN_orig.gif.
Chce mi się zakrzyknąć "kocham pana panie Sułku"(pod nazwisko należy podłożyć inne imiona i to żeńskie).Paaaaaaa
Dzień dobry Dziewczyny, wpadam z krótkim raportem, pomachać do Was łapką znad morza. Do Waszych postów tradycyjnie odniosę się po powrocie, bo teraz korzystam z tego, że P rozleniwiony po obiadokolacji nie rości sobie praw do mojej uwagi. Strasznie zaborczy jest na wyjazdach :rofl: Na co dzień poświęca mi bardzo mało czasu, bo kocha pracę, więc jak już się zdarzy czas, że sprawy firmy odkłada na bok, ja mam to również zrobić. No typowy samiec :rofl: Ale nie ze mną te numery, wyjazd do Gdyni oznacza minimum jedno spotkanie z Gruschką, poza tym mam swoje sprawy i dzielimy czas na wszystko.
Tak potwierdzam słowa Gruschki – wczorajszy dzień był super; bardzo jestem zadowolona z polecenia mi gdyńskiej fryzjerki i za każdym razem wychodzę zadowlona z salonu. Potem okazało się, że sukienka (uszyta wg wskazówek Gruschki przez krawcową, mnie wydawała się jakaś nie taka – a jednak to nie geniusz, co szyje na oko. Przypominam, że mam dwie sukienki uszyte przez Gruschkę i na żadną z nich nie brała miary, a leżą idealnie co do centymetra) nie jest taka do końca zła. Tu trzeba poprawić, tam zszyć, ale to w sumie będą drobiazgi w ramach gwarancji :rofl: i będzie ok. Ale materiał śliczny i dobrze się w niej czułam w teatrze. Zanim poszłyśmy na przedstawienie, udało nam się przegadać kilka godzin i tego zawsze za mało, więc z niecierpliwością czekam na następne spotkanie. W kwestii sukienek – za każdym razem, kiedy widzę Gruschkę w tej cudnej morskiej, mam ochotę zedrzeć ją i zabrać, więc nie wiem, czy nasze spotkanie kiedyś nie skończy się rękoczynami :rofl: W każdym razie najedzone i opite, spotkałyśmy swoich mężczyzn i rozeszłyśmy się na różne strony w teatrze. Przedstawienie polecam bardzo – żałuję, że nie przeczytałam jeszcze raz Wiedźmina przed wyjazdem, bo jednak po prawie 20 latach niewiele pamiętałam. Więc (tak, wiem, Agnieszko :D), jak prawdziwy maniak teatralny, w kwietniu przyjadę jeszcze raz, po przeczytaniu opowiadań i pięcioksiągu. Czyli: halo Gdynia mnie słyszy? Jestem w lutym na Gorączce sobotniej nocy i w kwietniu na Wiedźminie :D
Warto zobaczyć sztukę po przeczytaniu książki, bo można się trochę pogubić, więc ja się skupiłam na aktorach i ogólnie walorach przedstawienia. Aaaaaaaaaaabsolutnier genialna Julia Totoszko w roli małej Ciri – ona ma chyba 12 lat i jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, będzie wielką aktorką. Już teraz nią jest, skradła moje serce nie tylko wokalnie, ale i aktorsko! Świetny Wiedźmin (podejrzewam Modesta Rucińskiego, ale nigdzie nie znalazłam rozpiski, kto grał w tym dniu) i Jennefer. Przyzwyczajona byłam do musicalu, gdzie 99% kwestii jest śpiewanych, a w tej sztuce jest pół na pół – mówione i śpiewane; szybko można się do tego przyzwyczaić. Chociaż jednak libretto z muzyką nie zawsze mi grało, zabrakło geniuszu Daniela Wyszogrodzkiego z Romy, który pisząc lub tłumacząc sztuki idealnie dopasowywał je do muzyki. Na minus zdecydowanie charakteryzacja, ale widziałam już 7 gdyńskich sztuk i jednak mam inne spojrzenie niż charakteryzatorka :rofl:
Za to pomysł, realizacja, światła, grupa akrobatyczna (mało oczu nie pogubiłam w niektórych scenach, nie wiedziałam na kogo patrzeć, tyle się działo na scenie i poza nią), AKTORZY, na najwyższym poziomie. No i brawa wielkie za animacje! Morze w scenie utonięcia Pavetty było piękne; w dużym zbliżeniu, groźne i majestatyczne, to nie jakieś pitu pitu na białej szmatce.
Cieszę się, że „moje synki”, jak na nich mówię, poawanturowali się, że też chcą na Wiedźmina. Oni znają i uwielbiają, dobrze zna i lubi też P. i wszyscy zgodnie stwierdzili, że przedstawienie było super i warto było przyjechać.
Dzisiaj odwieźliśmy ich na dworzec, potem spacer po Sopocie, miły lanczyk w barze Przystań na plaży – P chyba jest w ciąży, bo zagryzał sernik śledziem :rofl: , następny spacer z przystankiem na deszcz; jesień nad morzem jest przepiekna. Mój kolekcja misiów wzbogaciła się o kolejnego – tego z Jasia Fasoli. Tak, wiem, stara baba a misie zbiera, może mam jakieś deficyty z PRL-owskiego dzieciństwa :rofl: Herbata w gdyńskiej kociej kawiarni – było super, natychmiuast zapragnęłam dla moich czterech (!!! Tak, już postanowione na 100%, kotka zostaje. I jednak nie będzie się nazywała Rysia, ze względów dyplomatycznych. Będzie Mia (Mija), czyli Maniek, Mela, Mia i ten wyrodek Tomasz :rofl:) takiego wypasionego leżako-drapaka. Szkoda tylko, że rezydenci kawiarni, 5 kotów, mają w nosie wszystko i leżą sobie wysoko na posłankach. Ale idea kawiarni – dom tymczasowy – jest super i takie inicjatywy bardzo popieram. Tym bardziej, że mają tam obłędną herbatkę z mango i sernik oreo, który (na szczęście jedna porcja na pół :D) skradł nasze serca.
Teraz przyjemny wieczór z winem, a jutro kolejne super spotkanie i obiad z Gruschką :love: W niedzielę powrót do domu zdecydowanie osładza Agnieszka i Tereska :love: a potem Nędznicy w teatrze łódzkim. Ależ ja mam fajnie
Czasem łapię dołka, jak każdy, albo i głębiej, ale nad tym pracuję – momentami bardzo ciężko. Ale obiektywnie rzecz biorąc, ile jest super ludzi i rzeczy w moim życiu: mam cudownych przyjaciół, koleżanki, znajomych. Oczywiście rodzinę, ale to się rozumie samo przez się :D Teatr, który tak kocham, dostarcza wzruszeń. Pracę, którą lubię. Tak, pomimo czarnych dziur, jestem szczęśliwym człowiekiem. I na tym zakończę, zanim zagadam Was na śmierć :rofl:
Ps. Spotkanie warszawskie proponuję 1 grudnia, w sobotę. Kto się ostatecznie zgłasza? Ja i Gruschka, Krysia… Magda? Może Maniusia?
Witajcie!
Fajnie czytać, że dla wielu z was szykuje się rodzinny weekend w towarzystwie dzieciaczków :). U nas będzie małe przesunięcie i wspólny wyjazd dopiero w czwartek.
Agnieszko, dopiero teraz załapałam się na Twojego porannego kawowego aniołka, więc przeniosę go sobie od razu na jutro rano ;).
Gruszko, cieszę się, że i spotkanie w teatrze i sam spektakl spełnił wasze oczekiwania. Szkoda tylko, że nam się przy tej okazji sama nie zaprezentowałaś. Trochę tylko w tym wszystkim biedny ten Twój schorowany M. Ale jaki jednak dzielny :).
Marti fajnie, że udało Ci się chociaż na chwilę tu do nas zajrzeć. I też uważam, że masz się super :D. Ale P. się nie dziwię. Skoro macie tak mało czasu dla siebie w ciągu tygodniu, to jak najbardziej rozumiem jego potrzebę zagarnięcia Cię trochę dla siebie. Bardzo to miłe :money:. Potwierdziłaś, że spektakl się podobał. Zresztą nie mogło być inaczej, skoro chcesz zobaczyć go ponownie. Fajnie też, że synowie tak ochoczo wybrali się z wami. I nie tylko wybrali, ale byli również z tej wyprawy zadowoleni. Nie da się ukryć, że dorodne z nich chłopaki :D. Podczas moich dzisiejszych wędrówek natknęłam się na podobną kocią kawiarnię. Od razu pomyślałam o Tobie i Tereni. Trochę kusiło mnie tam wejść, ale ostatecznie zrezygnowałam. Pomysł na dom tymczasowy w takim miejscu bardzo mi się podoba.
Maniusiu, wspomniałaś audycje radiowej trójki. Swego czasu też słuchałam głównie tej stacji. Aż żal co z tego dzisiaj zostało :arf:. Cieszę się, że prawniczka trochę Cię uspokoiła. Będzie dobrze.
Tereniu, rozbawiłaś mnie tą historią o łagodniejszym spojrzeniu na zdjęciu :mdr:. Toż Ty przecież jesteś chodząca łagodność. Pan się zdecydowanie nie poznał na Tobie ;). Bardzo chętnie zobaczyłabym co z tego ostatecznie wyszło. Piszesz o jesieni i o tym, jak potrafi przytłoczyć. Mam więc nadzieję, że siostra szybko się wprowadzi i będziecie miały okazję do częstego kontaktu. Serial Przystanek Alaska też bardzo lubiłam.
Dla kinomanek - córa wybrała sobie seminarium na którym oglądają i analizują filmy. Dzisiaj przerabiali Transamerica. Poleca :).